Go To Project Gutenberg

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Kościoły i religie w służbie systemu.

     

        Dzisiejszego poranka odwiozłem swoją niewiastę do pracy, po czym udałem się w poszukiwaniu czosnku niedźwiedziego nad rzeczkę Gowienicę. Taki marszobieg dobrze robi na myślenie, głowę przewietrzy, emocje ostudzi, dookoła neutralne otoczenie. Ogółem fajna rzecz, polecam na rozkminy. Czosnku nie znalazłem ale znalazłem coś innego.
         
       Z natury jestem człowiekiem nieufnym różnym zbiurokratyzowanym czy  zhierarchizowanym instytucjom, natomiast jestem bardzo ufny w stosunku do ludzi. Tak samo, jak szanuje Policjantów jako ludzi, tak nienawidzę ich jako instytucji. Takiej, która zamiast dbać o porządek i bezpieczeństwo, jest pospolitym  narzędziem ucisku i prześladowania obywateli, najętym i "skorumpowanym" przez system różnymi beneficjami z racji pełnionej wasalczej służby. Ale nie o tym chciałem rozważać, a przynajmniej nie w tak wąskim rozumieniu tematu. Od dłuższego czasu kołatała mi się w głowie pewna myśl, która nie dawała mi spokoju. Mianowicie, dlaczego różne kościoły Chrześcijańskie są tolerowane przez system i dlaczego nie są przezeń prześladowane. Chrześcijaństwo w swojej własnej naturze jest anty systemowe, więc  skąd taka aberracja, że system z nim nie walczy? Czyżby błąd Matrixa? Matrix nie ma błędów, ma tylko skomplikowane i dobrze zakamuflowane programy działające  na jego korzyść. Czytelnicy Zezowatego doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Dzisiaj podczas spaceru to rozkminiałem i zrozumiałem, chciałbym się z wami tymi przemyśleniami podzielić. Tak jak każde oszustwo jest pozornie skomplikowane i na pierwszy rzut oka niewidoczne, tak ja postaram się wam je uwidocznić i pokazać to co jest skryte. Swoją drogą, cóż oni zrobili z naszymi umysłami? Jak bardzo daleko musieliśmy oddalić się od prawdy, że kiedy ją spotykamy, mamy ją przed oczyma i nań patrzymy, to jej nie rozpoznajemy. Do takich oczywistych rzeczy musiałem dochodzić latami i okupiłem to sporym wysiłkiem intelektualnym. Niepojęte. Aby to wszystko było przejrzyste, oprawię to w formę opowiadania  pt.  "Z życia wzięte", czyli znowu będę was zanudzał moim życiem i przemyśleniami :)

        Był taki okres w moim życiu, kiedy to pracowałem w Zakładzie Karnym jako funkcjonariusz na stanowisku strażnik (pospolity:)) przez 3,5 roku. Nie będę ściemniał i powiem wprost, że przyjąłem się tam dlatego aby swojemu leniwemu i lewackiemu zadkowi zrobić dobrze. Niezły zarobek, a po 15 latach pracy - niezła emeryturka. Ogółem, kierowało mną lenistwo i zasada "co tu robić aby się nie narobić i zarobić". Jako insider powiem wam, że kasa tam jest dobra, socjal przeogromny, dodatki: trzynastka, czternastka, za skarpety, za kalesony, mundurówka, za malowanie mieszkania, bezzwrotne pożyczki na zakup mieszkania, na zagospodarowanie się. Nie słuchajcie tego co mówią wasi znajomi tam pracujący a mówiący jaką tam klepią straszną biedę. To jest bzdura, to już jest taka zasada i reguła polactwa, narzekanie na wszystkich i wszystko. I jak by nie było to zawsze będzie MAO i źle:). Ja, chyba, jako jedyny, dostrzegałem te absurdy i po prostu głupio było mi brać tę kasę (wtedy byłem jeszcze totalnym lewakiem ale sumienie robi swoje nawet u lewaka). Tak jak wszyscy narzekali na pobory, ja racjonalnie kalkulowałem i porównywałem swoje wynagrodzenie z płacą w sektorze poza budżetowym (przysłowiowa kasa w biedronce). Logika nakazywała mi nie narzekać, a wręcz chwalić. Ale taka jest natura ludzka, że wszyscy klawisze w pracy psioczyli i wieszali psy  na marne uposażenia i ciężką pracę. A jak wszyscy klawisze narzekali, że MAO, to jak się "nowi" przyjmowali do pracy, stawali się bezmyślnymi pudłami rezonansowymi, powtarzającymi te brednie tak długo, aż w końcu sami w to uwierzyli. A jak przyszli kolejni "młodzi", to dorastało następne pokolenie pudeł rezonansowych, przekazujących z pokolenia na pokolenie tę samą pieśń. Taki wirus umysłowy, przenoszony oralnie.

      Dopowiem tylko, że od tamtego czasu do dzisiaj, sytuacja mundurówki sporo się poprawiła. Rozmawiałem z kolegami i do dzisiaj mieli parę fal solidnych podwyżek.

    Sierżant na stanowisku oddziałowego w 2007 roku zarabiał ok. 3700 zł a zwykły szeregowy zaczynał swoją przygodę od 1900zł.  Do tego dochodziły przeolbrzymie dodatki, coroczna trzynastka  (dodatkowa pensja), coroczna mundurówka - 2000zł, jednorazowa "czternastka" - 1900zł (na zagospodarowanie się młodego funkcjonariusza), coroczny zwrot za malowanie mieszkania - 200zł, który należny był wszystkim, łącznie z emerytowanymi funkcjonariuszami do końca ich życia (trzeba było zobaczyć tą szarańczę dziadów zlatującą się co roku tego jednego dnia aby pobrać pieniądze z kasy). Raz w roku 200 zł za kalesony i skarpety, comiesięczny dodatek do pensji 200 zł za brak mieszkania, możliwość wzięcia bezzwrotnej pożyczki (coś około 50 tysięcy) na zakup mieszkania, warunek bezzwrotności to, jak pamiętam, praca w zawodzie przez minimum 15 lat, czyli do praw emerytalnych. Taka marchewka i kij dla funkcjonariuszy (uważam że nieprzypadkowy). Zwroty, diety, tanie przejazdy, cuda, szpagaty i wianki na kiju. Na pewno nie opisałem tutaj wszystkiego. Niejednokrotnie dziwiłem się, że jak chciało się wypić i zakąsić a nie było za co bo była susza na koncie, to nagle z pomocą przybywał esemes informujący o przelewie wuj wie za co od kochanego pracodawcy .

Moje proste pytanie brzmi: kto ponosi koszty tych przywilejów kasty mundurowej?

Spotykałem się kiedyś z przepiękną kobietą, nauczycielką jakiegoś małoletniego rocznika szkolnego. Od niej dowiedziałem się jak wygląda jej praca i dlaczego już od dłuższego czasu w ogóle do niej nie chodzi. Nie będę posiłkował się tutaj internetem, jakie przywileje mają nauczyciele, powiem wprost ze wspomnień to, co pamiętam. Była ona na tzw. płatnym urlopie "szkodliwym" który, to ponoć może trwać nawet dwa lata. Kto, kurna, za to płaci?! Do tego dochodzą różne inne przywileje, które zawarte są w tzw. Karcie Nauczyciela.

Moje proste pytanie brzmi: kto ponosi koszty tych przywilejów kasty nauczycielskiej? 

Górnictwo to też jest branża, która powoduje, że pękają mi blizny. Nie będę się rozpisywał, ale socjal i przywileje mają tam co najmniej takie, jak w resortach mundurowych.

Moje proste pytanie brzmi: kto ponosi koszty tych przywilejów kasty górniczej? 

  Bezrobotni też mają swoje przywileje. Pomijając tzw. kuroniówki, mają oni także tzw. "ubezpieczenie medyczne" oraz jakieś różne darmowe szkolenia czy kursy. Panowie (i panie), nie żyjemy w próżni! To wszystko kosztuje, więc ponownie zadaję swoje nudne pytanie:

 Kto ponosi koszty tych przywilejów kasty bezrobotnych?                                                       

I można tak jechać po prawie wszystkich grupach zawodowych i niezawodowych: matki samotnie wychowujące dzieci, ludzie mający zbyt małe dochody, rolnicy, hutnicy, itd. Wszyscy oni mają jakieś przywileje. Cały kraj uprzywilejowanych ludzi.

I teraz moje proste pytanie brzmi: jeżeli wszyscy w społeczeństwie mają jakieś przywileje, a jak wiemy, przywileje nie są za darmo,  to kto za to wszystko płaci i skąd ma na to fundusze? Kosmici? Z międzygalaktycznego banku centralnego przywilejów wszelakich?

WSZYSCY!!! Pod przymusem i groźbą jesteśmy pozbawiani efektów pracy własnych rąk, aby opłacić te wszystkie przywileje dla WSZYSTKICH!!!

   Jak nazywamy zabranie pod przymusem i groźbą jednemu człowiekowi po to, aby dać drugiemu człowiekowi?

KRADZIEŻ!!!

Ten system jest systemem ludzi okradających się nawzajem, czym wyczerpują znamiona złamania Prawa Bożego, paragraf 8 . WSZYSCY WSZYSTKICH OKRADAJĄ

      Strajkujący żądając  dla siebie przywilejów bądź broniąc tych przywilejów, które już mają, równocześnie postulują o odebranie innym osobom owoców ich pracy. W tych strajkach na pewno uczestniczą jacyś chrześcijanie, zupełnie nieświadomi konsekwencji swoich postulatów, tego, że jest to zwyczajne okradanie bliźniego swego. Oni naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, że kradną i krzywdzą tym innych, oraz, że krzywdzą jednocześnie siebie. Wierzą, że im się to należy.  Przecież, suma summarum, odbierane są im w podatkach tak kolosalne sumy na pokrycie żądań innych grup zawodowych i utrzymanie tego całego socjalizmu, że nie dostrzegają, że to co dostają to są nędzne ochłapy. Wszyscy dostają takie nędzne ochłapy a zabierany jest im olbrzymi majątek. Jednocześnie zaprzedają duszę, biorąc udział w tym procederze. Takie to genialne oszustwo genialnego oszusta.

Socjalizm, w jakim żyjemy, powoduje dwie rzeczy obrzydłe Bogu: odbiera nam podstępem wolną wolę do której nie ma prawa oraz czyni z nas złodziei. I robi to w tak zawoalowany sposób, że mnóstwo ludzi nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, uważając się za prawych i bogobojnych.

       W historii mojego życia zdarzają się takie dziwy, że najpierw coś robię i mam przeczucie, że robię dobrze a dopiero z czasem znajduje uzasadnienie logiczne: dlaczego tak robiłem i dlaczego to było dobre.     
        Od dłuższego czasu  jestem bezrobotnym.  To znaczy, oficjalnie jestem bezrobotnym a nieoficjalnie to jestem zarobiony po łokcie:). Kiedyś regularnie chodziłem do urzędu pracy  "odhaczyć się" i mieć dzięki temu ubezpieczenie. Z biegiem czasu zacząłem zaniedbywać ten "obowiązek" i przychodzić po wyznaczonym mi terminie, czy też ze zwykłego lenistwa o tym zapominać. Raz przymykali na to oko, innym razem wykluczali mnie z szacownego grona bezrobotnych, aż doszło do tego, że całkowicie zlałem na tę instytucje. Doszło kiedyś nawet do ostrego sporu z moim ojcem, który upatrywał się w tym mojej głupoty i nieodpowiedzialności, mawiał nawet:  "a co się stanie, jak coś ci się stanie?". Ja mu ostro odpowiedziałem, że mam to gdzieś i jak mi się coś stanie, to mi się stanie i że będę się leczył za swoje własne pieniądze, a jak nie będę miał na to środków, to sobie umrę. Ogółem, że kładę na to wszystko lachę i że się nie boje. Na pierwszy rzut oka sytuacja nieracjonalna. Koleś wyrzeka się "darmowego" ubezpieczenia, bezpieczeństwa, a wystarczyłoby tylko regularnie stawiać się w urzędzie  i  podpisywać w rubryczce.  Dlaczego zrobiłem tak, a nie inaczej, zrozumiałem dopiero po pewnym czasie i nie było to tak nielogiczne, jak pozornie się wydawało.
        Inny epizod z życia, związany ściśle z tym, co napisałem powyżej, to rozmowy z Pastorem Adwentystów Dnia Siódmego. Coś kiedyś mnie tknęło i zapragnąłem się ochrzcić, a że "ideologicznie" najbliżej mi do Adwentystów, to zdobyłem numer Pastora i umówiłem się na spotkanie. Spotkań było parę, a rozmowy bardzo ciekawe i owocne. Na jednym z nich wynikł nasz pierwszy spór, w którym mieliśmy stanowiska całkowicie odmienne i oboje okopaliśmy się na swoich stanowiskach. Byłem już bardzo zaawansowany w zrozumieniu mechanizmów tego świata, ale chrześcijaninem byłem dopiero raczkującym. Wiedziałem, że Biblia jest konstytucją, ostateczną wyrocznią i pewnym limes którego trzeba się trzymać. Spór był o to czy, należy "być poddanym zwierzchnościom", czyli systemowi. Ja, całym swoim sercem, czułem i wiedziałem, że trzeba się buntować i nie być posłusznym dzisiejszym władzom i maksymalnie im robić pod włos. Jednak nie miałem  innych argumentów, jak te płynące z serca i emocjonalne. Natomiast Pastor dał mi fragment z Listu do Rzymian, który jasno i wyraźnie nakazuje być posłusznym władzy świeckiej. Po tej dyskusji powróciłem do domu i kamienie młyńskie zaczęły ucierać mąkę w mojej głowie. Odpowiedz na ten dysonans dostałem  prawie natychmiast poprzez zrozumienie poprzedniego mojego zachowania względem  urzędu pracy.

   Jest coś takiego jak hierarchia prawa. Są prawa nadrzędne i podrzędne. Podrzędne podlegają prawom nadrzędnym. Coś jak konstytucja i podrzędne jej ustawodawstwo sejmowe. Dekalog jest najważniejszy i fundamentalny (dużo kościołów chrześcijańskich twierdzi, że Dekalog już nie obowiązuje, to też podstęp i kłamstwo). Zgadzam  się w tym przypadku z pastorem, że trzeba być władzy posłusznym, bo tak nakazuje Biblia, ale muszę też wziąć do ręki prawo nadrzędne i  sprawdzić w nim, czy posłuch tej władzy nie godzi w prawa najwyższe, czyli w Dekalog. Bo jak godzi w prawa Boże to moim chrześcijańskim obowiązkiem jest, nie tylko tej władzy wypowiedzieć posłuszeństwo, ale wręcz z nią walczyć. Oczywiście, przy pomocy miecza, czyli słowa (nie dawajmy się wkręcić w jakieś anarchistyczne akcje pod arsenałem, wystarczy tej prostytutki nie karmić a sama zdechnie, wybudzajmy ludzi, edukujmy, itp).

Jak wykazałem powyżej, dzisiejszy system i zwierzchności czynią z nas wszystkich złodziei, podstępem wmawiając nam, że te przywileje się nam należą. A to jest nieprawda, bo one są zdobyte czyimś kosztem, wcale nam się nie należą i nazywa się to KRADZIEŻĄ.

       Rozpatrzmy teraz sytuacje takiego bezrobotnego, czyli mnie.
Ja, bezrobotny, udając się do urzędu pracy, roszczę sobie prawo do czegoś, do czego nie mam prawa. Roszczę sobie prawo do "darmowego leczenia", które, jak wiemy, nie istnieje, tak samo jak żonaty kawaler czy kobieta w połowicznej ciąży. Zadajmy sobie pytanie, jak to "darmowe leczenie" jest nam zorganizowane i kto płaci za to "darmowe leczenie"?. Otóż, ja udając się do tego urzędu i podpisując własną ręką dokument, powoduje to, że zaprzęgam całą biurokratyczną machinę państwa do tego, aby mi dała to, czego żądam. Czyli zatrudniam (wynajmuję)  urzędnika (zbója), który ma mi dać to, czego chcę. Dodatkowo, zatrudniam urzędnika (zbója), który ma mi to, czego ja żądam komuś innemu odebrać pod postacią podatków i pod przymusem. Toż to pospolita kradzież, tyle tylko, że czyniona innymi rękoma. Wynajmujemy urzędników (zbójów) do tego, aby innego ciężko pracującego człowieka ograbili na naszą korzyść. Oczywiście, niepisana zasada jest taka, że zbój też potrzebuje wynagrodzenia. Przez to obrabuje człowieka nie tylko z tego, czego ja żądam ale powiększy tę kradzież o tłusty procent dla siebie, jako wynagrodzenie za dobrze wykonany RABUNEK. 

WYNAJMUJEMY BANDYTĘ, ABY DLA NAS OKRADŁ INNEGO CZŁOWIEKA.

     Pięknie koreluje to wszystko z akcją pewnej amerykańskiej agencji, która rozsyłała listy z instrukcjami do duchownych chrześcijańskich, aby bisurmanili wiernych  tym właśnie fragmentem z Listu do Rzymian, abyśmy "byli poddani zwierzchnościom", przygotowując tym samym grunt pod planowane wprowadzenie stanu wojennego w USA. Sam usłyszałem od naszego pastora ten sam tekst i się z nim  stanowczo nie zgadzam. Te zwierzchności nie są od Boga, łamią prawa Boże i nas samych do tego nakłaniają poprzez podłe oszustwo, gmatwanie i rozmydlanie faktów. Prawdziwy przywódca duchowy, zamiast usypiać naszą czujność i nakazywać nam potulnie godzić się na to, jaki świat jest i abyśmy, broń Boże, nie próbować go zmieniać (religia new age robi to samo), powinien nami przewodzić do walki z tymi zwierzchnościami i przez to próbować zmieniać świat na lepsze.  "Wystarczy bezczynność ludzi dobrych, aby zatriumfowało zło". No właśnie, to przywódcy religijni  robią, nakazują nam bezczynność. Tak więc, drodzy czytelnicy, rozumiecie już gdzie jest haczyk w tych wszystkich instytucjach religijnych, które nie są prześladowane a są dotowane i tolerowane przez system (sami są beneficjentami dotacji i ulg, przez co same kradną). One mają swoje zadanie w tym całym systemie naczyń połączonych i po prostu robią swoje, zagospodarowują jednostki wybudzone i prowadzą je na zatracenie, aby tolerowały i partycypowały w budowie NWO. Nauczają ludzi praw Bożych, mówią że są najważniejsze, po czym sprowadzają swoje owieczki w pułapkę grzechu. Każą być poddanym systemowi, czyli pośrednio kraść (złamany paragraf 8) i tolerować zło (homoseksualizm, gender, deprawacja nieletnich itp), zamiast z nim walczyć. Jezus Chrystus powiedział wyraźnie, że: " nie przyniosłem wam pokoju, przyniosłem wam miecz".

    Zobrazować to też można tak, że kościoły chrześcijańskie są takimi drenami i zaworami bezpieczeństwa systemu, aby chrześcijanie trzymali ten miecz w pochwie albo głęboko zakopali i nie robili z niego użytku. Mechanizm oszustwa od wieków jest ten sam, znany wszystkim wędkarzom. Robak i Haczyk. Np. Adwentyści dają ludziom przeolbrzymiego, tłustego robaka w postaci mnóstwa prawdy o Chrystusie a ludzie, połykając go, nie widząc tego małego, acz bardzo istotnego, haczyka, na który są łapani.  

KAZNODZIEJE NAS USYPIAJĄ I DBAJĄ O TO, ABYŚMY BYLI CZĘŚCIĄ NWO. A PRZYNAJMNIEJ, ABYŚMY NIE PRZESZKADZALI W JEGO TWORZENIU.

A ja będę. :) i żaden klecha mnie nie przekona, że TOLEROWANIE NIEPRAWOŚCI I BIERNE PODDAWANIE SIĘ ZŁU JEST OK.
Wszędzie, gdzie będę mógł, będę sypał piach w łożyska tego systemu  i wkładał pręt w szprychy. JA SIĘ NIE ZGADZAM, TA WŁADZA NIE POCHODZI OD BOGA I NIE MAM ŻADNEGO OBOWIĄZKU BYĆ JEJ PODDANYM. NA POHYBEL SKURWYSYNOM (synom kurwy, czyli synom nierządnicy, rzecz nazwana po imieniu. I nie jest to słowo niegodne chrześcijanina, jakby ktoś się czepiał). Nie dajmy się sprostytuować jakąś tanią przynętą, żyjmy tylko z pracy naszych własnych rąk i samowolnie zrzekajmy się tych niegodnych "przywilejów". Nie bądźmy złodziejami i nie bierzmy udziału w tym niecnym i pożałowania godnym procederze. Jak to śpiewają Natural Dread Killaz "nędzna przynęta robi z ludzi zwierzęta". Dawajmy i bierzmy jałmużnę, wspomagajmy się wzajemnie, ale nigdy nie idźmy do urzędnika aby od niego żądać i pobierać, bo to jest wynajmowanie zbója do okradania innych.

Modlę się do Pana Boga Wszechmogącego, stworzyciela nieba i ziemi, aby dał Wam i mnie mądrość, roztropność i zrozumienie. Bądźcie czujni, bo wadzimy się z nie byle kim. Nasz przeciwnik jest sprytny i przebiegły. Nie popełniajmy typowego strategicznego błędu, nie doceniając naszego wroga. Dwa największe zwycięstwa diabła są takie, że  nie wierzymy w jego istnienie i że uważamy go za głupca. A nim nie jest.

Myśl      Pleban Zenobiusz
Korekta Charlie Zenobiusz



PS. Czosnek znalazłem :). Super smaczny i pożywny, nie mówiąc już o właściwościach  terapeutycznych. Studiowanie dzikich roślin jadalnych daje mnóstwo radości i doznań smakowych, że nie wspomnę o zaskoczeniach i nagłych zwrotach akcji :), oraz umiejętności surwiwalowych które niestety ale nam się przydadzą :(.

Z kim toczymy bój.

Effezów

6:11 Obleczcie się w zupełną zbroję Bożą, abyście mogli stać przeciwko zasadzkom dyjabelskim.
6:12 Albowiem nie mamy boju przeciwko krwi i ciału, ale przeciwko księstwom, przeciwko zwierzchnościom, przeciwko dzierżawcom świata ciemności wieku tego, przeciwko duchownym złościom, które są wysoko.

Clue mojego wpisu i sporu z pastorem.

List do Rzymian









13:1 Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione.
13:2 Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie potępienie ściągają.
13:3 Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę;
13:4 Jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle.
13:5 Przeto trzeba jej się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie.
13:6 Dlatego też i podatki płacicie, gdyż są sługami Bożymi po to, aby tego właśnie strzegli.
13:7 Oddawajcie każdemu to, co mu się należy; komu podatek, podatek; komu cło, cło; komu bojaźń, bojaźń; komu cześć, cześć.













                                                                                                                                                          
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut