Go To Project Gutenberg

niedziela, 14 czerwca 2015

II Zlot Zielarski - minirelacja

        Z piątku na niedzielę (5-7 czerwca) wraz z moją drugą lepszą połową byłem uczestnikiem II Zlotu Zielarskiego w Wycince Wolskiej. Osiem godzin za kółkiem w jedną stronę ale wierzcie mi, że było warto. Nie jest to stricte moja tematyka tylko mojej kobiety, ale jak każda wiedza tak i ta jest dla mnie bardzo cenna i pożądana.

         Ktoś, kto myśli, że taki zlot to tylko i wyłącznie pitolenie o roślinkach to bardzo grubo się  myli.  Był na tym zlocie cały zestaw niesamowitych i ciekawych osobliwości, myślących niezależnie i tematyka rozmów z nimi była od sasa do lasa. Byli surwiwalowcy, zielarze, odtwórcy historyczni, partyzanci (JA) itp. Było tam nawet dwóch czytelników zezowatego (przynajmniej oni dwaj się ujawnili), z których jeden był "moim" czytelnikiem i kojarzył moje teksty. Dużo pogadaliśmy, chociaż możliwe, że ja w natłoku swoich myśli i przemyśleń zalałem go słowotokiem tak, że  nie dałem mu za bardzo pola do wypowiedzi. Następnym razem poprawie się i dam sobie na wstrzymanie. (Jeżeli mnie czyta to się poprawiam. Ten człowiek o którym wspominałem w rozmowie o "pięciu pierwszych wykładach" to Walter J. Veith a nie Peter White).
  
        Był tam człowiek, historyk z zamiłowania,  pasjonat,  odtwórca i rekonstruktor technik wytwórstwa i życia w czasach wczesnego średniowiecza. Człowiek orkiestra. Piękna osoba, genialne krasomówstwo, połączone z potężnym zasobem wiedzy tak teoretycznej, jak i praktycznej. Jak teraz po zlocie zlustrowałem faceta to po prostu wielki szacun i kurna ukłony do samej ziemi dla niego. Po tym, co on sobą reprezentuje, pogrążam się w kompleksach. Człowiek przegenialny. Było mnóstwo artefaktów z epoki,  przez niego samego odtworzonych. Były techniki rozpalania ognia i ogólnie rzemiosło tamtego okresu. Ubrany był w strój z epoki, mieszkał  w namiocie z epoki i posługiwał się narzędziami z epoki, wszystko było wytworzone przez niego samego zgodnie z kanonem technik tamtych czasów. Prawdziwa perełka zlotu. Jak pewnego poranka zobaczyliśmy, że go nie ma to był wielki zawód i poczucie pustki. Był to człowiek którego bym zaliczył do kategorii surwiwalowców totalnych, gdyż da on sobie radę w życiu cokolwiek by się nie stało na świecie i co najlepsze, sprawiał wrażenie, że takie proste życie niesamowicie go cieszyło. Trzeba było go zobaczyć jak leżał sobie pod swoim parawanem, dłubał w drewnie i zagryzał jabłko. Cały czas coś mielił w buzi i wyglądał przekozacko szczęśliwie.
            Miał i demonstrował toporek, wykonany przez siebie technikami wczesnego średniowiecza zupełnie od podstaw, czyli nie tak jak my że idziemy do Castoramy i zdejmujemy go z półki. Cały proces produkcyjny od wygrzebania rudy darniowej, poprzez wytworzenie węgla drzewnego, do budowy dymarki, wytopu i kucia dokonał własnymi rękoma przy użyciu technik z wczesnego średniowiecza.  Znajdziecie go tu.

        Takich perełek było więcej i nie o wszystkich tutaj napiszę bo brakło by kartki :). Były dziewuchy, które robiły kolację, która była prawdziwą eksplozją smaków dotychczas mi nieznanych, a prawie wszystko zrobione z dzikiej roślinności. We dwie nakarmiły kilkadziesiąt osób.

         Szwedzki stół, do którego każdy się dokładał, przywożąc to co sam upichcił, nawarzył czy upiekł był jeszcze cudowniejszy.  Ponad setka potraw, każda zrobiona przez kogoś innego. Piwa, wina, nalewki, ciasta, soki, różnego rodzaju kiszonki, mięsiwa i inne cuda na kiju.
   
        Zaszczyciła nas Zielicha, też prawdziwa wiedźma z krwi,  kości, ubioru i mentalności.  Była odziana w "strój roboczy" czyli wiedźmobiór :) (też z jakiejś epoki ale nie wiem z jakiego okresu) dysponująca olbrzymią wiedza tak  praktyczną,  jak i historyczną. Nie trawiłem tylko pitolenia o tarotach, magiach i innych rzeczach, od których każdy chrześcijanin powinien się trzymać z daleka. Ale ogólnie kobieta była bardzo spoko.

         Był człowiek stosujący dietę paleo w wersji raw, czyli mnóstwo surowego mięsa i tłuszczu oraz trochę owoców i zieleniny (niestety nie mieliśmy szczęścia posłuchać jego wykładu). Można go spotkać na YouTube 

        Odwiedził nas też i udzielił wykładu połączonego ze spacerem sam Łukasz Łuczaj. Jak ktoś nie wie, kim on jest to niechaj sobie wygoogluje. Podpowiem, że robi warsztaty dla bogatych "frajerów" którzy dla  pijaru płacą u niego 800 zł za warsztaty (a ta wiedza jest przecież ogólnie dostępna prawie, że za darmo) aby później chwalić się tym, że podali rękę Łuczajowi (naprawdę facet w swojej dziedzinie jest mistrzem). Od nas "zlotowiczów" zażyczył sobie 200zł od osoby, ale jak pobył z nami dobę i zobaczył w nas pasjonatów, pragnących zdobyć wiedzę  to rzucił hasło "co łaska" i "kto ile ma i ile chce, tyle da" i zrobił świetne warsztaty z mnóstwem ludzi za półdarmo. Daje to świadectwo klasy człowieka. Tak więc nie oceniajcie go jako snoba, że za swoją wiedzę życzy sobie "tak wiele PINIĘDZY".  Koleś jest tyle warty, ile ktoś jest gotów zapłacić, koniec, kropka.

Miał być też profesor Rózański i Klaudyna Hebda  ale prof. był akurat w Gruzji a Klaudynę zmogła  choroba.

     Dla mnie zwycięzcą i prawdziwym bohaterem zlotu był Szymon. 19-letni "gówniarz", surwiwalowiec a tak bardzo ogarnięty, że jak sam siebie sobie przypomniałem z tamtych czasów (że byłem debilem do sześcianu), to znów odnalazłem swoje miejsce w szeregu i spokorniałem. Wiedzą o roślinach i nawet o łacińskiej ich nomenklaturze przebił moją Charlie, która była na studiach w tym temacie. Pasją i zdrowym rozsądkiem przywrócił mi wiarę w ludzi. Koleś mając 19 lat pasjonuje się pszczelarstwem!!! Opowiadał o tym, że jak wśród rówieśników mówi o swojej pasji to uważają go za dziwoląga. To pokazuje jak daleko ludzkość zabrnęła w kłamstwie i poczuciu co jest naprawdę ważne i wartościowe a co jest tylko ułudą i "tańcem z gwiazdami".

      Mnie, jako praktyka, interesuje głównie żywność pozyskiwana dziko i sposoby jej przetwarzania, ogrodnictwo, wytwarzanie i przetwarzanie spirytusu (płyn do chłodnic, hamulcowy, płyn do szyb i środki czyszczące, itp) oraz myślistwo i rybołówstwo, więc ja kopie kopie w dupę Monsatana,  PPS oraz parę innych dziadów.
   
   Charlie, jako początkująca zielarka, co prawda  także interesuje się dzikim żarciem, ale skupia się przede wszystkim na właściwościach leczniczych i użytkowych roślin. Czyli wszelkiego rodzaju leki, mydła, szampony, płyny czyszczące, więc kopie w dupę Big Pharma, Koncerny Chemiczne oraz całe mnóstwo innych dziadów (i rynek herbaciany - dop. Charlie).

    Nie dość że sobie żyjemy szczęśliwie i bezproblemowo, to jeszcze sobie kopiemy w dupę wszystkie dziady, które jesteśmy w stanie kopać :).
  
          Sercem i głównym "silnikiem" napędzającym zlot była Inez z bloga www.herbiness.com  (u niej jest dostępny szczegółowy opis zlotu).

         To ona połączyła nas i spięła wszystkich razem, niczym wielki pluszowy spinacz, to ona doprowadziła do tego, że ten zlot się zmaterializował i to z jeszcze większym przytupem niż poprzedni. Swoją silną wolą, niemałym wysiłkiem i poświęceniem dążyła i dąży do tego aby wiedza o roślinach i ich zastosowaniach tak w medycynie, kosmetyce, jak i kuchni  kwitła i się rozpowszechniała. Aby ludzie szukający wiedzy z tej dziedziny spotkali się, wymienili doświadczeniem, policzyli się ilu ich jest i wrócili do swoich domostw bogatsi. Aby zyskali odwagę i siłę do dalszego zgłębiania i rozpowszechniania tej skrywanej przed nami cennej wiedzy.
    
        Szarą eminencją i kimś bez kogo ten zlot by nie zaistniał i założę się, że większość zlotowiczów nie zdaję sobie z tego sprawy był Edmund, partner Inez. Człowiek orkiestra, ekstremalnie towarzyski ekstrawertyk i nie można go nie lubić. Przemykał gdzieś bokami, zagadywał ludzi oraz był zapleczem logistycznym zlotu. Gdyby nie jego pełne wsparcie dla Inez w tym co robi, to  Inez zapewne nie miała by ani czasu ani siły robić to, co robi. Nawet z jego pomocą po wielogodzinnych warsztatach jest wyczerpana. Tak więc pamiętajmy, że jest on druga stroną tego samego medalu czyli dokonań Inez. Bo "za sukcesem każdego mężczyzny stoi kobieta" i w drugą stronę działa to tak samo.
   
         Nie będę się zbytnio rozpisywał, bo relacji z tego zlotu trochę jest na internetach, ale zapewniam was że na 3-ci zlot zielarski też pojadę, zapraszam i zachęcam. Będzie można ze mną porozmawiać, o ile ktoś uzna że warto. Może na następny zlot narobię jakiś suwenirów typu własne piwo, wino i inne frykasy. 

       Na pierwszym zlocie było ok. 50 osób na drugim  208 osób, więc wiedza się rozlewa a starsi i podlejsi  tego świata robią w pampersy bo im się stado baranów rozbiega  i zaczyna być niesterowne. Wzrost wykładniczy to jest to coś, co napawa mnie wielką radością, bo widzę jego działanie na własnych oczach, dokonujące się wokół mnie. Jedna osoba wybudza 10, a te dziesięć wybudza kolejne 100 itd. Wiedzy i wybudzonych jednostek przybywa tak jak bakterii na szalce Petriego czy długu w systemie finansowym. Ludzie się budzą i mówią systemowi zdecydowane: NIET!!!  A starsi i podlejsi mocno robią pod siebie :).

     
           Naprawdę, było mnóstwo, przemnóstwo prawdziwych ludzi, których jedną wspólną cechą była totalna niezależność i samoświadomość. Było to miejsce nieskrępowanego bycia sobą, chociażby człowiek miał najdziwniejsze hobby, oraz miejsce swobodnej, nieskrepowanej i rzeczowej wymiany poglądów oraz wiedzy. Coś, czego system nas niewolący nienawidzi bo, pragnie zatomizowanego, głupiego i uzależnionego od siebie społeczeństwa. Te warsztaty to kolejny przedmiot w SZKOLE NAUKI ŻYCIA z dziedziny uniezależnienia się od systemu.  Tak więc te zloty są także dla was, drodzy czytelnicy Zezowatego. Bo oprócz wiedzy o polityce, geopolityce i finansach czyli świadomości na jakim łez padole żyjemy, ważna jest też wiedza praktyczna JAK ŻYĆ na tym łez padole. Co z tego co nas otacza (a otacza nas mnogość)  można włożyć do gara aby w sytuacji kryzysowej nie zejść z tego świata z tak błahego powodu że nie było się na "lekcji" lub nie odrobiło się "zadania domowego". Taka wiedza powoduje, że starsi i podlejsi tego świata mogą sobie swój Codex Alimentarius wsadzić głęboko w DUPE z upodobaniem bądź nie (bo "jelity" tego świata uwielbiają wkładać sobie tam różne rzeczy, czyli w JELITO), bo nie mają szans odciąć nas od naturalnych substancji odżywczych, gdyż są one ogólnie dostępne w przyrodzie i te SKURWYSYNY nie mają ŻADNYCH szans ich reglamentować czy zabronić. Mogą nas jedynie próbować odciąć od wiedzy z tym związanej, co namiętnie czynią, ale my do tego nie dopuścimy, a przynajmniej ja będę walczył w obronie prawdy do końca (mojego lub ich:)). Nie wiem, czy zauważyliście, ale walka z tym lewiatanem, jaki oszukuje i więzi ludzkość  ma charakter  mentalny a nie fizyczny. Nie da się go pokonać fizycznie fizycznymi metodami. Ktoś, kto prowadzi ludzi przeciwko niemu sposobem "na barykady" jest oszustem, kłamcą i współpracownikiem lewiatana. To jest stricte walka umysłu, słowa które kształtuje otaczający nas świat i w taki sposób należy walczyć. Zwróćcie uwagę że Zezuś tak robi i zadaje straszliwe ciosy systemowi i ON jest dobrym przykładem jak walczyć.

        Jeszcze mi się przypomniało ciekawe spostrzeżenie że ci ludzie nie znają chyba słowa kradzież i nikomu nawet  nie przyszło do głowy aby ktokolwiek komukolwiek coś mógł cokolwiek... Zdziwiło mnie to, że mnóstwo cennych artefaktów zwyczajnie sobie leżało, nikt tego nie pilnował i można było podejść, obejrzeć, pobawić się, schować do kieszeni i po prostu wyjść. Piszę to z perspektywy mojego poprzedniego  życia w lemingradzie oraz tego, że nigdy nie miałem do czynienia z  tyloma PRAWDZIWYMI LUDŹMI na metr kwadratowy. Atmosfera przepiękna a ludziska życzliwe. Prawdziwi ludzie.

      

Pleban Zenobiusz

Ciekawostką jest to że zaraz po zlocie google zaliczyło stronę Inez oraz parę innych stron relacjonujących zlot do stron "niebezpiecznych" i robi pod górę tym którzy tam zaglądają.  Nie ma przypadków, są tylko znaki. :)





                                       Wiertarka w rękach Strugajły.



                                                                  Artefakty

                                             Gospodarz terenu, który był udostępniony pod zlot


                                                              Wiedźma Zielicha
                                 
INEZ
 Podróż do przeszłości




                                                                              Wyżerka
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut