Go To Project Gutenberg

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Sayonara czyli helikopter wraca

-
W minionym tygodniu przeżyliśmy całkowicie niezrozumiałą sytuację, przywodzącą na myśl klasyczny teatr kabuki, gdy w japońskim trójkącie premier Abe – jego główny doradca ekonomiczny – prezes BoJ Kuroda rozegrano dialogi z tonącej pirogi i dysonans poznawczy absurdu. Właściwie rzecz ujmując kompletnie nic nie wiadomo, poza reakcją rynku, gdyż komentarze analityków na temat tego bardzo poważnego w swoim potencjalnym zasięgu wydarzenia nawet nie starają się dotykać jego istoty, prześlizgując się jedynie po jego wystawionej na publiczny widok powierzchni, gdy tymczasem właściwa tematyka rozgrywa się dwa piętra niżej, starannie ukryta przed widownią. W czytance znajdziesz interesujące linki do co wnikliwszych spojrzeń na temat, aczkolwiek ich mankament polega na tym, że zatrzymują się na poziomie -1, czyli dyskusji tzw. „wiecznych obligacji”, która jest sama w sobie humbugiem, ale żeby to wiedzieć, trzeba najpierw rozumieć mechanikę rynku obligacji w połączeniu z polityką monetarną oraz zasadą rezerwy cząstkowej, co jak wiemy nie stanowi mocnej strony współczesnej ekonomii. Tak zatem dzięki prostemu zabiegowi socjotechnicznemu japoński premier w duecie z Kurodą już na wstępie wspaniale zaciemnili obraz, a jeszcze żeśmy nawet nie zbliżyli się do sedna sprawy. Jako że skądinąd wiemy, że Japończycy potrafią być bardzo klarowni i zrozumiali w swoich medialnych przekazach, jeśli tylko tego zechcą, to wyciągamy z tego prozaiczny wniosek, że skutek – czyli powszechne oszołomienie - był jak najbardziej zamierzony.

Gdy dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że rozegrany teatr kabuki nosi dodatkowe cechy szczególne klasycznej operacji propagandowej, to z zaciekawieniem obracamy się w stronę kraju wschodzącego słońca, które od pokolenia wydaje się nad wyspiarskim narodem, a przynajmniej jego seniorami i funduszami emerytalnymi zachodzić. Pisałem o tym wielekroć, symbolicznie wskazując na Japonię jako samoistny wzorzec, wyznaczający wbrew swej woli trendy i kierunki działania światowych finansów. Japonia otóż stanowi przypadek kanarka w kopalni – i nieprzypadkowo traktuję wydarzenia tam się rozgrywające jako synoptyczne dla reszty świata. Sądząc otóż z sygnałów okolicznościowych wydarzyło się tam coś, co musimy koniecznie bliżej zbadać, tym bardziej że widzimy celowo wytworzone oszołomienie wokół sprawy. Socjotechniczny dowód tej hipotezy dość łatwo wskazać na przykładzie japońskiego trio w tej odsłonie kabuki. Wcześniejsze jego akty odbywały się nieodmiennie w duetach, zwykle pomiędzy premierem Abe {wdrażającego program abenomics od swego imienia} oraz szefem banku centralnego BoJ Kurodą. Polityka gospodarcza i podatkowa kontra polityka monetarna, czyli klasyka.

Że obaj dżentelmeni pomimo pozornie przeciwnych i wielce pryncypialnych stanowisk realizowali w ten sposób wcześniej w prywatnej saunie uzgodnionych i starannie wymasowanych szczegółów, nie musi koniecznie interesować opinii publicznej, a nawet wydaje się to dla efektywności polityki groźne, nieprawdaż? Wystarczy tu wspomnieć centralny dla dzisiejszych finansów, a niczym w praktyce nie poparty dogmat o „niezależności” banku centralnego, wbijany do studenckich głów niczym zasady marksizmu-leninizmu {przez te same rodzinne klany zresztą}. Któż by śmiał naruszać takie święte dogmaty? Praktyka wszak ma się zgoła tak, że – jak mawiał Yogi Berra – w teorii nie ma różnicy między teorią i praktyką, ale w praktyce jest! Owóż skądinąd wiemy, że uzgodnienia z sauny zawsze są zgodne z interesami międzynarodowych keiretsu, czyli wielkich grup kapitałowych. Jeśli premier z prezesem banku centralnego odgrywają kabuki, to scenariusz jest im znany. Stąd i typowa obsada: dwóch aktorów, zrozumiała kontrowersja, czytelny morał.

Obecnie stało się zupełnie niezwyczajnie i nieklasycznie: trzech aktorów, niezrozumiałe dialogi i całkowicie nieznany morał. O co zatem chodzi? Zauważam, że wzbudziłem twoją ciekawość. Bo jest o czym rozmyślać. Tymczasem, wiedząc już, że być może obserwujemy zdarzenie prognostyczne, zgodnie z opisaną właśnie logiką, możemy rozejrzeć się szybciutko po świecie, aby zrozumieć kontekst. Zapewne pamiętasz jeszcze całkiem niedawną moją obserwację, że Kuroda zasygnalizował światu otwarcie nowej epoki działania banków centralnych, a mianowicie okres w którym dalsza koordynacja ich działań stała się trudna i wręcz niemożliwa, wobec sprzecznych celów i jej wyczerpujących się wyników. Każdy zaczyna działać dla siebie, czyli zaostrzająca się wojna walutowa i ekonomiczna. Wprawdzie jeszcze się z tym do końca nie oswoiłeś/aś, a już mamy kolejny sygnał to właśnie potwierdzający. Wróć do tamtego tekstu i zauważysz, że faktycznie obecne wydarzenia w Japonii potwierdzają tamtą hipotezę i ją ugruntowują.

Nie może być już wątpliwości, że QE i monetarna stymulacja się wyczerpały, a ich dalsze forsowanie nie tylko nie przynosi już spodziewanych efektów, ale dzieje się dokładnie odwrotnie! Tyle oznacza japońskie kabuki, a ściślej trzech aktorów scenicznych, łamiących nam znaną konwencję. Po co aż trzech? Ano z prozaicznego powodu, bowiem pokazały się za sceną dodatkowe czynniki sprawcze pod postacią „opinii publicznej” oraz rozbieżnych interesów keiretsu krajowych i zagranicznych. Dotychczas ich działania nie tylko były zgodne, ale także dyskretne i ciche. Dziś – wobec załamania się praktycznego abenomics - nie potrafią dojść do porozumienia i spierają się między sobą o dalszy kierunek działań. Stąd konieczny trzeci aktor na scenie. Dwóch zawsze doprowadza do zwycięstwa i wyboru którejś opcji. Trzech całkiem przeciwnie: w ich dialogu streszcza się cała niepewność sytuacji, bowiem wciąż trwają dyskusje, a dwaj centralni aktorzy: Abe oraz Kuroda nie wiedzą, co mają odegrać na scenie, czyli co naprawdę mówić. Po raz pierwszy od wojny nie wiadomo, jaka będzie polityka trzeciej gospodarki świata. Oto co przekazało nam japońskie kabuki. Dziwisz się, że jen i obligacje zareagowały nerwowo? Wiele przesłanek wskazuje na to, że wchodzimy otóż w nowy okres.


Koniec epoki zerowych stóp

Nikt tego oczywiście nie zaanonsuje i nie podejmie takiej decyzji, ani nie będzie można nawet wskazać konkretnej daty tego wydarzenia, niemniej od lat uporczywie twierdzę, że cudowny okres darmowego pieniądza dla instytucji finansowych musi kiedyś się skończyć. I to nie za sprawą arbitralnej decyzji polityków, ale ekonomicznego przymusu, bowiem obecna aberracyjna epoka QE i ujemnych stóp procentowych kiedyś musi dojść do kresu – i nastąpi to z pewnością wcześniej niż masowe upadłości funduszy emerytalnych, największych ofiar obecnej polityki monetarnej. W tej dziedzinie z powodów demograficznych Japonia przoduje, bowiem ich fundusze jako pierwsze zaczęły wykazywać wielkie straty, co zresztą nie powinno nas zaskakiwać, skoro tkwią w strukturalnej deflacji od pokolenia. Wyglądanie pierwszych symptomów dojechania do twardej ściany z japońskiej strony nie wymaga zatem specjalnej inteligencji, wynika bowiem ze zdrowego rozsądku. Cóż zatem obserwujemy w tym sezonie na świecie?

Ano obserwujemy, zgodnie zresztą z moją długoterminową prognozą dla ropy, jej trwałe załamanie. Przypomnę, że przed wielu miesiącami wykreśliłem po rozpoczęciu zjazdu ze szczytów w okolicach 140 $ poziomu odniesienia 45$, który zostanie przełamany w dół i będzie ponownie testowany, a po walce ropa spadnie poniżej tego poziomu na dłużej. Było to dość dawno, a skoro fundamentalnie nic się w rozwoju sytuacji nie zmieniło nie widziałem żadnej potrzeby rewidowania błędnego jak się okazało pułapu 45$, który tej wiosny został skutecznie pobity i wszystko wskazywało wedle optymistów na to, że nie miałem racji, a ropa ustabilizuje się na poziomie ok. 70$. Ja upierałem się, że zaraz spadnie, bo z fundamentami nie da się wygrać, nie wiadomo tylko, kiedy to „zaraz” wystąpi, bo to może potrwać i rok. Nie trzeba było aż tak długo czekać, 45 okazało się w praktyce 50, którego to poziomu nie udało się obronić nawet przez tydzień – i oto mamy ropę trwale poniżej 40 $ w samym środku sezonu maksymalnego popytu. Coś ci to powinno powiedzieć watsonie. Po pierwsze zapewne długoterminowa prognoza mimo wszystko była prawidłowa, bowiem zapewne jej przesłanki były właściwe. Będziemy przez kilka najbliższych lat obserwować słabą ropę z powodu fundamentalnej słabości gospodarki światowej. A skoro ta hipoteza się sprawdza, to wypada zgodzić się także z drugą, jej siostrą bliźniaczką, tak jak w zbitce petrodolar: otóż dolar siłą tego zjawiska będzie musiał się umacniać, skoro kraje eksporterzy surowców {ropa wyznacza trwały trend w commodities} zanurzają się w kryzysie finansowym. Coraz mniej inkasują za eksport, w obiegu jest coraz mniej dolarów. Za mało… Tak się jakoś dziwnie składa, że japońskie kabuki zbiega się z generalnym obsuwem surowców na świecie. Ale to nie jest jedyny objaw.


Tekst stanowi wstęp bieżącej analizy Summa Summarum 32/16


© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut