Go To Project Gutenberg

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

"Co myśmy wywalczyli sobie po trzydziestu latach?"



Trzydzieści lat później, po powstaniu NZSS Solidarność możemy się zatrzymać i zapytać gdzie się podziała? Nie wątpliwie była, ale czy jest? To pytanie na które bliska przyszłość udzieli odpowiedzi, bez zbędnych wybiegów erudytów teoretyków itp. filozofów czytaj czarodziei i ściemniaczy.



System 09 to skandal - Polecam ten pięcio-odcinkowy film właśnie o owocach przemian roku 1989. Z trudem udało się go puścić w TVP2, polecam Tym którzy nie mieli okazji usłyszeć.

"Bez święta"



część 2, część 3, część 4, część 5

"Bogaćcie się"



część 2, część 3, część 4, część 5

"Duch"



część 2, część 3, część 4, część 5

"Mniejszości"



część 2, część 3, część 4, część 5

"Poza systemem"



część 2, część 3, część 4, część 5


© zezorro'10 dodajdo.com

sobota, 28 sierpnia 2010

Chiny kontra USA w obliczu światowej depresji ekonomicznej



http://tarpley.net/2010/08/25/china-buys-euros/
© zezorro'10 dodajdo.com

Co musi ujawnić FED

Wszyscy z zapartym tchem czekali na słowo Brodatego Benka, że będzie pompował, pomagał, lewarował, easingował i fine-tuningował zdychającą gospodarkę, w której 70% popytu pochowało się po kątach i nijak nie chce wyjść. Depresja. Już-już wydawało się, że Benek mrugnie, kichnie, znacząco podniesie głos, a tu.... dokładnie jak zezowaty zapowiedział - cisza. Owszem, będzie QE.2, ale dopiero w listopadzie, kiedy giełda porządnie da lanie i wystraszy Kongres, wtedy wysupłają nawet forsę na następny stymulans, za - bagatela - dwa do pięciu bln, oczywiście po dokładnym podliczeniu wszystkiego.

Jak wszyscy handlarze koni, od niepamiętnych czasów wiedzą, stary koń, ze zniszczonymi zębami, nie będzie już młody i rześki, żeby nie wiem jak go picować i malować, ale zawsze ładnie tuningowana fura, z błyszczącym lakierem, prezentuje się lepiej od zardzewiałej toyociny. Tak to już jest, że lepiej wygląda na parkingu, choć z jazdą, jak z każdą piękną rzeczą, bywa zazwyczaj odwrotnie. Nikkei już dużo niżej zjechać nie może, w odróżnieniu od kilku wypastowanych na hochglanz HFT parkietów.

Teraz do rzeczy, czyli sekretów Benka, skoro już nic nie może powiedzieć, to może chociaż napisze? Kilku upartych dziennikarzy od ponad roku stara się dotrzeć do szczegółów transakcji, idących w setki miliardów, dzięki którym dokonano największego dotychczas legalnego transferu bogactwa z kasy publicznej do prywatnej. Na mocy FREEDOM OF INFORMATION ACT - Ustawa o dostępie do informacji publicznej - wniosek o dostęp do danych FED złożył ś.p. dziennikarz śledczy Mark Pittman, później wsparty przez pracodawcę, agencję Bloomberga. Pittman zmarł w ub.r. z przyczyn naturalnych, w odróżnieniu od np. bliskiego przyjaciela pana Madoffa, niejakiego Pikowera, który krótko po aresztowaniu Berniego utonął w swym basenie w Palm Beach. Nie pożarła go bestia z Jekyll Island, ona ma teczkę, blackberry i kolegów z młotkiem :) - co czyni sprawę nie mniej ekscytującą.

Sprawa sądowego nakazu o ujawnienie informacji publicznej toczy się w rejonówce na Manhattanie, w międzyczasie była już na wyższym piętrze w apelacji: Bloomberg LP v. Board of Governors of the Federal Reserve System, U.S. District Court, Southern District of New York (Manhattan), No. 08-9595.
Dotychczasowa historia zakrętów jest w skrócie taka: nakaz ujawnienia informacji w trybie FOIA, wniosek o odroczenie (uznany), apelacja (oddalona), kolejny wniosek o odroczenie (oddalony). Właśnie o tym ostatnim wniosku o odroczenie w tym tygodniu stało się głośno, bowiem sąd powtórnie nie znalazł powodu, dla którego miałby ponownie rozpoznać merytorycznie uzasadnienie FED, starającego się wszelkimi siłami wykazać, że szczegółowa lista beneficjentów zagrozi stabilności systemu finansowego poprzez podkopanie niezbędnego zaufania.

Ładny synopsis, zwłaszcza ostatni odcinek, ponowny wniosek o odroczenie mimo wszystko (mimo poprzednio jednogłośnego werdyktu kilku sędziów, będziemy składać wnioski aż do śmierci: naszej, albo waszej). Teraz czas na kasację do SN, bo wszystkie instancje już są wyczerpane, nawet operetkowy rzut na taśmę ze skopiowanym wnioskiem o odroczenie. Co miałoby się w trakcie tego odroczenia wydarzyć? Koniec świata, zmiana numeryczna w zapisach, czy anihilacja dolara? Nieważne. Idę o każdy zakład, że FED kasację wygra, i nie będzie musiał publikować szczegółów transakcji ratujących system bankowy - Bear Stearns, Lehman, BAC, AIG itd. W tych księgach są góry malwersacji, idące w biliony (tak, kilka bn $), więc nie widzę innej możliwości, bowiem dotychczasowy porządek musiałby się przy okazji zawalić. Oczywiście przez utratę stabilności systemu finansowego poprzez podkopanie niezbędnego zaufania, tyle że w zupełnie inny sposób, niż to maluje FED - i w tym kryje się sedno sprawy.

Chętnie przyjmę zakład, każdej wysokości, bowiem w porównaniu z bilionami, będzie praktycznie zerowy. FED nie ujawni swoich książek. Wtedy będziemy mogli powiedzieć, że to był dobry rok. W to wierzę. Tego się trzymam *.

Aha, dla porządku, bilion pisze się tak: 1,000,000,000,000.
==================
* zgadnij przy okazji kto to powiedział
© zezorro'10 dodajdo.com

czwartek, 19 sierpnia 2010

Chiny i Stany Zjednoczone na kursie kolizyjnym po deprecjacji juana

Chiny znajdują się na kursie kolizyjnym z Waszyngtonem po zdeprecjonowaniu juana w celu ochrony eksporterów, czego dokonano pomimo rekordowej nadwyżki w dwustronnym bilansie handlowym w wysokości 29 miliardów dolarów.

Tempo spadku kursu juana jest najszybsze od dwóch lat. Jego kurs względem koszyka walut wynosi obecnie 1.8% poniżej wartości z czerwca, kiedy to Pekin ogłosił zaprzestanie sztucznego zaniżania kursu juana względem dolara.

Zachodni ekonomiści postrzegali liberalizację w kwestii juana jako sygnał, że Chiny porzucają merkantylistyczną politykę i stopniowo zaczną uwalniać kurs swej waluty, co jak oczekiwano doprowadzi do jej aprecjacji. Fatalnie się jednak pomylili w ocenie motywów działania Chińczyków.

Pekin wciąż kontroluje kurs juana, dlatego jego obniżenie jest odzwierciedleniem politycznej decyzji. Pewnym jest, że wywoła to wściekłość jastrzębi w Kongresie, którzy zwołali na połowę września przesłuchania w sprawie kursu chińskiej waluty.

Sander Levin, przewodniczący komisji budżetowej, powiedział, że Stany Zjednoczone mogą zostać zmuszone do rozważenia sankcji odwetowych. "Musimy sprawić, że system handlu międzynarodowego zapewni uczciwe zasady konkurencji. Nie ma wątpliwości, że celowe niedowartościowanie chińskiej waluty jest niesprawiedliwe i powoduje nierównowagę w handlu międzynarodowym oraz powoduje utratę miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych." - powiedział.

Wielu na Kapitolu podejrzewa, że Chiny zafałszowały dane dotyczące jednorazowego deficytu handlowego w marcu, czyli w czasie kiedy administracja Obamy przygotowywała raport dotyczący tego czy Chiny manipulują swoją walutą.

Fakt, że Chiny, obniżając kurs juana, zdecydowały się stawić czoło gniewowi ze strony Kongresu, wskazuje jak wielkie obawy wywołuje w Pekinie niespodziewane spowolnienie chińskiej gospodarki wywołane ograniczeniami w udzielaniu kredytów, co spowodowało zatrzymanie boomu na rynku nieruchomości. W efekcie nagle spowolniła także produkcja przemysłowa.

Jim O'Neill, główny ekonomista Goldman Sachs powiedział, że chińska polityka kursowa wywołuje niepokój. Jako "najbardziej dziwne" określił osłabienie przez Pekin juana w momencie kiedy dane dotyczące amerykańskiej gospodarki są słabe, a chińska nadwyżka w handlu osiągnęła rekordową od 18 miesięcy wartość.

"To nie jest dobry tydzień dla tych z nas, którzy wierzą, że okres wielkiej globalnej nierównowagi w handlu pomiędzy USA i Chinami jest już za nami."

Napięcia między Stanami Zjednoczonymi i Chinami nasilają się na wielu obszarach. W drugiej połowie roku Chiny ograniczyły o ponad 70% eksport minerałów ziem rzadkich, znacznie zmniejszając tym samym światowe dostawy tych surowców. Chiny wytwarzają 97% światowych dostaw tych minerałów, wykorzystywanych szeroko w przemyśle hi-tech, od silników hybrydowych po komputery, telefony komórkowe, radary, urządzenia do nawigacji oraz precyzyjnie kierowaną broń.

Stany Zjednoczone wraz z Wietnamem zamierzają niebawem przeprowadzić manewry morskie na Morzu Południowochińskim w odpowiedzi na ćwiczenia chińskie, które miały podkreślić chińskie roszczenia dotyczące suwerenności w regionie będącym areną sporów terytorialnych pomiędzy szeregiem państw tego obszaru. Stany Zjednoczone zamierzają przeprowadzić także dodatkowe manewry wspólnie z Koreą Południową, wywołując w chińskich mediach oskarżenia o prowadzenie "kanonierkowej dyplomacji" (tj. wykorzystywanie incydentu związanego z zatopieniem południowokoreańskiego okrętu w pobliżu spornej granicy morskiej z Koreą Północną).

http://www.telegraph.co.uk/finance/currency/7947089/US-and-China-to-clash-over-yuan-fall.html
© zezorro'10 dodajdo.com

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Keynes w rozbitym okienku Bastiata

Jest więcej filmików pod tym adresem. Polecam obrazkową lekcję ekonomii.

© zezorro'10 dodajdo.com

czwartek, 5 sierpnia 2010

Twoje problemy gospodarcze

Wierni czytelnicy bloga wiedzą, że są po uszy w długach choć pod żadnym kredytem się nie podpisywali. Tak już jest, że jesteśmy tylko biernymi obserwatorami życia politycznego. Poziom kultury politycznej - czyli uczestnictwa w szeroko rozumianej polityce jest w Polsce bardzo niski. Można spokojnie rzec, iż jesteśmy obserwatorami ale do czasu.
Realnie jesteśmy coraz biedniejsi choć większość tego jeszcze nie dostrzega. Poważne zaciskanie pasa przed Nami a to nie spodoba się obserwatorom, z których wielu wyjdzie na ulice.
Puki co musimy się zadowolić tym co mamy puki coś nowego się Nam nie zaserwuje. Media będą puki co karmić rzesze obserwatorów tematami niezwykłej wagi, jak choćby dwa ostatnie:
krzyż przed pałacem prezydenckim i popularny chamek krewny kota. Podpalić, dmuchnąć niech się jara. Ale ten wpis nie o jaraniu, nawet w stylu Władimira.

Chciałbym podziękować publicznie redaktorowi Wojciechowi Reszczyńskiemu, który wyłamał się z medialnego tabu i w swojej autorskiej audycji "Trójka na poważnie" podjął się tematu długu publicznego Polski. Jego gośćmi byli: prof. Andrzej Kaźmierczak członka RPP i prof. Krzysztof Rybiński z SGH. Dyskusja jest tak przeprowadzona, iż nawet nie interesujący się ekonomią lub nie lubiący ekonomicznego żargonu zrozumieją w jakim stopniu jesteśmy zadłużeni. Oprócz nakreślenia realnego poziomu długu, debatuje się nad możliwymi drogami ograniczenia wydatków i ociera się również o pytanie: Z czego wynika zadłużenie Polski?

Audycja:


PS - wnioski nie napawają optymizmem, choć jest jakieś budujące przesłanie, wezwanie do działania które może zmniejszyć dług publiczny per capita ;)
© zezorro'10 dodajdo.com

wtorek, 3 sierpnia 2010

Kredyt walutowy. Który?

Na marginesie rozpalonej ostatnio dyskusji o rekomendacji ograniczenia kredytów walutowych warto zastanowić się, dlaczego kredyty walutowe są tak popularne, czy rzeczywiście są atrakcyjne, co z nimi będzie dalej i – jeśli już je brać, to w jakiej walucie. Niełatwo na te pytania odpowiedzieć jednoznacznie i bez zastrzeżeń, ale warto próbować.

Dlaczego kredyty walutowe?

Jak prześledzimy na przykładach, po pierwsze są one łatwo dostępne i – z punktu widzenia banków finansujących – mniej ryzykowne, a zatem tańsze od złotowych. Było tak dotychczas i chwilowo nadal pozostaje, bowiem polskich zasobów kredytowych po pierwsze jest stosunkowo za mało, zatem powstałą lukę wypełniają kredytodawcy zachodni. Dla nich walutą finansującą są waluty domowe: franki i euro, które łatwiej pożyczyć w naturze niż przeliczać je na złote (dodatkowe ryzyko walutowe, które kosztuje). Ponadto złotówka była i nadal pozostaje walutą w miarę niestabilną i „miękką”, stąd stopy procentowe w naturalny sposób są wyższe, niż w walutach obcych.

Z dwu wymienionych głównych powodów kredyty w walutach obcych są i raczej pozostaną nominalnie tańsze. Warto jednak uświadomić sobie, że – jak zawsze – darmowy obiad jest stosunkowo drogi. Za stabilność i niższy procent w obcej walucie płacimy ryzykiem walutowym. Jak prześledzimy na wykresach, ruchy walutowe potrafią być dość bolesne. Owszem, w dłuższej perspektywie wszystko się wyrównuje, ale jeśli zarabia się w złotych, nie można bezkrytycznie i ufnie zaciągać kredytów w obcej walucie, zwłaszcza kapryśnej, stąd ostrożnościowa rekomendacja T jest jak najbardziej na miejscu i to nie tylko w indywidualnej skali, ale – jak pokazują dobitnie przykłady Węgier i Estonii – także w makroskali. Nadmierna skala zadłużenia walutowego gospodarstw domowych doprowadziła te kraje do poważnych kryzysów.

Oczywiście każda moneta ma dwie strony i warto je zawsze obydwie obejrzeć. Po to jest niniejsza analiza.

Założenia

Dla celów porównawczych wzięto obecne rynkowe stopy kredytowe, zbliżone do najlepszych (zawsze można osiągnąć lepsze warunki, wystarczy zwiększyć swoją wiarygodność, czyli zmniejszyć ryzyko, bank zarabia na każdym promilu powyżej kosztu własnego, a ten wcale nie musi być równy LIBOR), a mianowicie:

●EUR 3,76%

●CHF 3,31%

●USD 3,74%

Stopy dotyczą kredytu na 40 lat, o równych ratach kapitałowych i stałym oprocentowaniu stałej kwoty kredytu w wysokości 100 tys.euro. Porównano kredyty zaciągane co roku od 1993 roku według historycznych kursów walutowych, dzięki czemu można praktycznie porównać prognozę dzisiejszego kredytu na podstawie danych historycznych, które są – jak pokazuje statystyka – dobrym miernikiem porównawczym trendów. Porównanie kończy się na dniu dzisiejszym. Druga część analizy przeprowadzona jest na prognozie kursów walutowych w horyzoncie do r. 2040 i pozwala porównać prognozowane zalety/wady kredytów denominowanych w trzech głównych walutach, wraz z częścią historyczną (co było do tej pory), przedłużoną o prognozę w przyszłość. Takie zestawienie porównawcze, poza graficznym pokazaniem względnych zalet pozwala racjonalnie podjąć decyzję co do ew. przewalutowania pozostałej do spłacenia kwoty kredytu.

Dyskusja założeń

Po pierwsze historyczne stopy walutowe w chwili zaciągania kredytu były inne, niemniej przyjęcie dzisiejszych do historycznych danych daje wartościowe wyniki porównawcze, pod warunkiem utrzymania trendów długoterminowych, bowiem daje dobrą symulację oczekiwanego rozwoju wydarzeń. Powtórzmy: wstawiono arbitralnie dzisiejsze stopy i przeliczono przez kursy walutowe historyczne. Autor upiera się, że wynik daje względną miarę poszczególnych kredytów i można te wyniki ekstrapolować w przyszłość. Na zdrowy rozum tak powinno być, niemniej ścisłego dowodu brak. Nie ma gwarancji, że historyczne wzajemne wahania kursowe będą podobnie wyglądać w przyszłości.

Drugie poważne ograniczenie polega na arbitralnym przyjęciu przyszłych kursów walutowych. Każdy ma swoją prognozę i może ją jeszcze jakoś zracjonalizować. Analiza niniejsza, z racji horyzontu, bazuje na uśrednionym trendzie wzajemnym walut obcych oraz prognozowanej trendzie parytetu walutowego złotego (kurs równowagi), przy założeniu konwergencji do euro w średniej perspektywie i stopniowego wyrównywania wydajności pracy. Na szczęście, mimo że finalną walutą odniesienia jest dość niestabilny złoty, prognoza taka ma sens, bowiem niezależnie od przyszłych deficytów budżetowych i ew. aprecjacji/deprecjacji złotego, będzie on się zmieniał w stosunku do walut proporcjonalnie, zatem wyniki porównania wzajemnego walut w złotych wypadną podobnie.

Trzecie ograniczenie polega na arbitralnym przyjęciu kwoty kredytu o mniej więcej stałej sile nabywczej, aby porównanie miało sens. Niestety w oczywisty sposób euro (właściwie DM) w latach '90 miało inną wartość, niż obecnie, niemniej jakąś wartość porównawczą przyjąć trzeba, a takie założenie wydaje się najbliższe równowagi ze względu na największą porównawczą stabilność tej waluty, wobec warunków polskich oczywiście, z racji największej wymiany handlowej (najcięższa kotwica, dąży naturalnie do równowagi).

Ostatnia uwaga dotyczy uniwersalności badania. Otóż do wyliczeń można wstawić właściwie każdą prognozę walutową, wystarczy zmienić cyfry. To dobra wiadomość, bo przecież moja prognoza wcale nie musi być Twoją :)

Porównanie kredytów hipotecznych walutowych, pożyczka 100 tys. eur, 31.07.2010




Na wykresach widać wyraźnie następujące cechy:

●Kredyt w eur zachowuje się najbardziej stabilnie; wynika to – oprócz stabilności waluty – dodatkowo z bazy, bierzemy każdorazowo tę samą kwotę euro i przeliczamy na złote, zatem euro dostaje w kategorii stabilności fory

●przeciętna rata kredytowa, pomimo całej zmienności, wychodzi bardzo podobnie, aczkolwiek widać drobne różnice: najtaniej (średnio) wychodzi dolar, odrobinę drożej chf i najdrożej euro (tu niespodzianka!)

●najważniejszy moment wejścia (decyzja o przewalutowaniu) jest dla kredytów dolarowych (duża zmienność), mniejszy dla chf i najmniejszy dla eur; UWAGA: wynik eur i chf zamieniłby się miejscami, gdyby kwotę bazową przyjęto w chf (ważne!)

●chf – mimo że droższe efektywnie od dolara – jest znacznie od niego stabilniejsze

●chf jest efektywnie tańsze od euro.

Jak widać z historycznych wyników, nie bez powodu kredyty frankowe cieszą się takim powodzeniem. Okazuje się, że są tańsze od euro, a co najmniej podobnie stabilne. Wybierając dolara trzeba liczyć się z jego zmiennością oraz z kosztownym rozczarowaniem, kiedy weźmiemy kredyt w dołku (tani dolar). Pokazane wyniki można sarkastycznie podsumować następująco: kredyty walutowe są dziś poprawnie wycenione podług zmienności historycznej. Dolar najtańszy, najbardziej zmienny, euro najdroższe, ale stabilne.

Czy powyższe wnioski będą prawidłowe przez najbliższe kilkadziesiąt lat? Prawie na pewno nie, a wynika to choćby z prognozy, którą można przeczytać w całości w dodatku do biuletynu.

© zezorro'10 dodajdo.com

muut