Katastrofa polskich finansów publicznych w 2010 r., niemożność zaprojektowania i wykonania budżetu państwa, któremu grozi deficyt rzędu 90 – 100 mld zł i mizerny efekt fiskalny gigantycznych podwyżek podatków, składek i opłat mogą doprowadzić do konieczności przynajmniej pośredniego dodruku pieniądza po to, by Polska uniknęła losów Łotwy.
Polska jako jeden z nielicznych krajów Europy stworzyła sobie niezwykle rygorystyczne przepisy w zakresie finansów publicznych i długu publicznego ograniczające i zabraniające pokrywania deficytu budżetowego państwa poprzez Bank Centralny nawet w obliczu największego kryzysu od lat, który jest dopiero przed nami. Artykuł 216 Polskiej Konstytucji zabrania bowiem zaciągania pożyczek lub udzielania gwarancji poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekracza 3/5 rocznego PKB, czyli 60 proc. Zaś artykuł 220 Konstytucji RP przewiduje, że ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetu państwa przez zaciąganie zobowiązań w Centralnym Banku Państwa, czyli w NBP.
Pierwsze siedem miesięcy 2009 roku przyniosło wyraźne umocnienie złotego. W pojawiających się komentarzach analitycy podkreślają, że za tak dynamicznym umocnieniem polskiej waluty nie mogą stać zagraniczni inwestorzy, ponieważ w publikowanych przez NBP statystykach nie widać napływających pieniędzy. Czy mają rację?
Eksporterzy i overhedge na poziomie 300% Na początku roku około połowa polskich eksporterów przed spadkiem kursu EUR/PLN i USD/PLN zabezpieczało się w bankach. Były to transakcje, w których wystawiane były opcje Call – zobowiązania eksporterów do sprzedaży waluty. Uniwersytet im. Mikołaja Kopernika w Toruniu podaje, że według statystycznych szacunków około 40% tych zobowiązań nie miało pokrycia w przychodach z eksportu. Po raz kolejny mieliśmy zatem do czynienia z tzw. „over hedge”. „Oczywiście niektórzy eksporterzy mieli over hedge 300%, inni zaś mieli tylko 5% over hedge. Ale średnio było to około 40%” – tłumaczy Maliszewski. Aż tyle waluty zostało sprzedane bez realnego pokrycia w przychodach eksporterów. Przedsiębiorstwa takie musiały zatem albo rozliczać się bez dostawy waluty (polski bank w chwili rozliczenia zamykał pozycję kupując walutę w imieniu eksportera) bądź kupując walutę na rynku.
W związku z tym, że jest gorąco... No może nie całkiem. Tytuł pochodzi oczywiście od książki Jacka Dukaja. Jestem pod wrażeniem widzenia przyszłości na własne oczy. Ma rację czytelnik, polecając tę książkę, która wczoraj należała do gatunku fantasy. Drugi z czytelników zaproponował moim zezowatym, ale ostrym oczom, przyjrzenie się funduszom zwanym dark pools, a służącym do zbierania i wykonywania handlu papierami wartościowymi. W ten oto sposób powstał polski odpowiednik - pasujący zresztą fonetycznie - dark pools of money = czarne oceany.
Od kiedy komputer trwale pokonuje arcymistrza szachów Kasparowa, stało się jasne, że w zakresie strategii inwestycyjnych maszyna góruje nad człowiekiem, nie mówiąc już o jej szybkości i wykładniczo rosnących możliwościach. Zwykło się uważać, że co prawda komputery są miliony razy szybsze, ale nie mają inteligencji i wyczucia, dlatego nie pokonają tradycyjnych traderów. Rzeczywistość jest niestety brutalna. Dziś maszyny wykonują przeszło 70% handlu na giełdach amerykańskich, więc przeciętna transakcja kupna-sprzedaży zawierana jest przez dwie maszyny. Zostawię kwestię moralnej i prawnej dwuznaczności oświadczenia woli komputerów. Wystarczy, że są skuteczne. Nie dość, że potrafią w ułamku sekund skojarzyć miliony informacji z całego globu, zanim zdążysz mrugnąć okiem, one zdążą dokonać handlu i przejść do następnego. Ich programy (algorytmy) są zabójczo skuteczne, konsekwentne i zyskowne. Ostatnie dwadzieścia lat high finance to nie tylko portfele inwestycyjne, komputerowe modele ryzyka i egzotyczne derywaty. To także algorytmy handlu komputerowego, podparte inteligentnymi strukturami rozpoznawania wzorców, sieci neuronowe, algorytmy adaptatywne i high frequency trading.
Nie jest prawdą, że usunięcie HFT uzdrowi sytuację i wszystko powróci do normy. Wbrew wrażeniu z naszych ostatnich notatek ani HFT, ani SLP, ani Goldman nie są głównymi winowajcami. Otóż winowajcą jest człowiek, który zatracił panowanie nad maszyną i nie jest w stanie okiełznać jej możliwości, bowiem szybkość rozwoju przekroczyła próg kontroli. Dziś wyścig ekonomiczny nie polega na produkcji, ale szybkości innowacji. Uczestniczymy w bezgłośnej i bezkrwawej wojnie elektronicznego handlu, którą wygrywają mający szybsze komputery, lepszą informację i bardziej wyrafinowaną wiedzę.
Czas porzucić wyobrażenia o światowej wojnie w tradycyjnym stylu. Czy nie były granicznymi utarczkami ostatnie cyberataki na Łotwę, Japonię i Stany? Oczywiście że były. Dlaczego zatem nie zaklasyfikować globalnej wojny elektronicznego handlu tak, jak na to zasługuje? Jesteśmy świadkami wojny, która nie ma widocznych ofiar, ale toczona jest z równą zaciekłością, co wojny tradycyjne, bowiem w jej wyniku następuje transfer bogactwa, zasobów i władzy, która jest tym, co pozwala rozkazywać. W elektronicznej wojnie żołnierzami są komputery, to one powodują, że kapitał wędruje z jednych kont na inne. Nie ulegaj iluzji, że skoro ich nie widać, bo nie przybierają nawet formy papieru, a co dopiero monety, są niematerialne. Owszem, są materialne tak dalece, że Chiny są obecnie właścicielem połowy Afryki, a leader ostatniego zamieszania na rynkach (jak zwykle) z bankruta przeistoczył się w przeciągu pół roku niemalże w nową gwiazdę, zapowiadając na święta rekordowe wypłaty z zysku. Gros tego zysku, jeśli nie cały, pochodzi z tradingu, elektronicznego dodajmy. Jak to możliwe, ktoś spyta, przecież to jakieś bajki. Żadne bajki, szczera prawda, genialnie opisana w prekognicji przez Dukaja.
Kiedy głębiej zastanowiłem się nad konsekwencjami swej prostej i oczywistej konstatacji, ogarnęło mnie zwątpienie. Dziś to, co Dukaj beletrystycznie opisał jest faktem. Społeczeństwa na globie są podmiotami elektronicznych wojen, czy tego chcą, czy nie chcą, a zadaniem wybitniejszych jest ucieczka od wszędobylskiej komputerowo-ekonomicznej opresji przez projektowanie skutecznych algorytmów ochrony przed pasożytniczym wyzyskiem komputerowych traderów. Wymyślane są złożone strategie maskujące, kamuflaż, pozorowanie, kontrwywiad aktywny i pasywny, niczym w najlepszej tradycyjnej wojnie. Ludzie dziś wymyślają komputerowe sposoby obrony przed komputerowymi atakami. Jeśli to nie jest wojna, to co to jest? Już nie są żołnierzami tej wojny, są służącymi robotów, ich obsługą techniczną. Na szczęście są też programistami i konstruują te modele i algorytmy, ale wojen już nie wygrywają armie, tylko maszyny. Człowiek przestał bronić się przed agresją innego człowieka, a coraz więcej energii poświęca obronie przed... komputerem. To znamienna przemiana epok.
Przejdźmy zatem do konkretów i spróbujmy połączyć niektóre znane punkty łamigłówki. Obraz jest naprawdę fascynujący.
Co to są czarne oceany Fundusze hedżingowe, aby zachować swoją przewagę informacyjną, czynną i bierną, czyli możliwość zbierania informacji, a jednocześnie jej ochrony, odczuwają w naturalny sposób efekt skali. Aby móc skutecznie konkurować, muszą zbudować odpowiednio dużą, znaczącą bazę kapitałową. Optymalnym kompromisem jest fundusz z elektroniczną platformą transakcyjną, czyli właśnie dark pool. Klienci-uczestnicy funduszu mogą handlować na platformie ze sobą i oczywiście z resztą świata. Co istotne, to fakt, iż informacje o ich zleceniach pozostają w środku. Oczywiście dark pool jest podłączone zazwyczaj do kilku globalnych systemów transakcyjnych i jego oferty są widoczne dla każdego zainteresowanego, niemniej nie wiadomo, kto jest zleceniodawcą. Co więcej, im większy dark pool, tym lepszy kamuflaż. Stąd zapewne ich błyskawiczna kariera, bowiem im większa konkurencja automatycznego handlu, zwłaszcza HFT, tym - paradoksalnie - silniejsza potrzeba uczestnictwa w jakimś dark-pool. To typowa dodatnia spirala, tłumacząca ostatni kierunek rozwoju. Innowacje w dziedzinie agresywnego komputerowego tradingu zaostrzyły konkurencję do tego stopnia, że niesposób się przed nią obronić nie biorąc w niej udziału. To oczywiście przyspiesza jeszcze wyścig, czyniąc przewagę kilku wybranych HF jeszcze większą, co w następnym kroku doprowadzi do wycięcia konkurencji...
Government Sharks Jaka jest w tym rola Goldmana, malowanego przez Tabibiego na przyczynę wszelkiego zła? Otóż całkiem prozaiczna. Goldman w praktyce jest zwyczajnie najbardziej innowacyjny i zainwestował w HF najwięcej i na samym początku. Zbiera zatem dziś owoce i nic w tym zaskakującego. Dziwić może jedynie ślepota, że w oczywisty sposób "licence to kill" jest opłacone czymś starannie ukrytym, co staje się jasne po przeanalizowaniu przenośni wojennej. Czy dziwi kogoś, że Goldie był uczestnikiem grupy roboczej d/s ratowania systemu bankowego po katastrofie LTCM? Nie. Co więcej, istnienie tajnego zespołu, znanego pod kryptonimem PPT jest urzędowo potwierdzone. Przypomnijmy, że LTCM zawaliło się z powodu błędnych komputerowych modeli ryzyka portfela inwestycyjnego, za które jeden z założycieli dostał odrobinę wcześniej Nobla! To nie głupi Jasio to zrobił, tylko najtęższe mózgi tego świata, operujące nacięższą forsą. Noblista notabene od tego czasu zdążył położyć już następny fundusz, a obecnie otwiera trzeci. Nie brakuje okazji do zarobienia megakasy, kiedy wyścig trwa.
Nie powinno zatem dziwić, że wśród architektów tajnego programu ratowania systemu bankowego jest Goldman. Przecież zdobyli szlify i okazali się skuteczni w poprzedniej odsłonie. Ktoś powie: brednie, nie ma żadnego zespołu. OK. W takim razie musi ogłosić Obamę Supermanem, a ja w Supermana nie wierzę. Otóż obecna "hossa" na giełdach zaczęła się w dzień po przemówieniu Obamy o końcu recesji. Nie wcześniej, nie później, w sam raz na rozkaz. Superman i prorok w jednym, jak w Faraonie Prusa.
Nie będzie zatem zaskoczeniem, jeśli zdradzę, że założycielami największego dark pool, Direct Edge jest - któżby inny - Goldman oraz fundusz z Chicago Citadel, równorzędny merytorycznie partner i konkurent w branży HFT. Platforma Direct Edge obsługuje cały ruch Goldmana i Citadel i jest posadowiona - gdzieżby indziej - w serwerowni NYSE. Ta skromna różnica daje Direct Edge konkurencyjną przewagę nad resztą świata, bowiem NYSE - jak dotychczas - jest giełdą największą i do tego najszerzej rozgałęzioną. W sercu tego siedzi sobie spokojnie Direct Edge i nie powinno nikogo dziwić, że Goldie - jako jego fundator - generuje ponad połowę obrotów tradingu komputerowego. Ma po prostu taką przewagę, że konkurenci nie są w stanie dorosnąć, zanim padną w boju, albo pozostają na zawsze na poziomie karłowatym.
Powyższe tłumaczyć może dlaczego Citadel zdecydowało się na joint venture ze swoim wrogiem. Ano bez tego wroga nie byliby w stanie rozwinąć swojej technologii HFT w ogóle. Można to łatwo wykazać na ostatnim przykładzie Siergieja Alejnikowa. Otóż zechciał on porzucić Goldmana dla mało znanej firmy z Chicago pod tytułem Teza Technologies, która zaproponowała mu czterokrotne podniesienie pensji - do wysokości 1,2 mln. Nieźle jak na młodego programistę z Rosji. Mało kto wie, iż właścicielem Teza jest drugi Rosjanin, niejaki Misza (Michał) Małyszew, wybitny matematyk i komputerowiec, do niedawna pracujący jako szef HF w... gdzieżby indziej, w Citadel. Tuż po zatrzymaniu Alejnikowa Małyszew zerwał z nim umowę, tłumacząc się jeszcze, że nie miał pojęcia o jego ew. kryminalnych działaniach. Nici z trzeciego konkurenta.
Co mówi Saluzzi i Keiser
Nie owijając w bawełnę obydwaj panowie - co zezowaty mimo upału relacjonował - jak przystało na rasowych maklerów, wygarniają do kamer to, co dla fachowców jest oczywiste. HFT służy do frontrunningu i skalpowania (popularna strategia tradingu) klientów HF. Badzo smacznie w tym kontekście wygląda konfrontacja Saluzziego z sympatyczną skądinąd autorką akademickiej książki pt. High Frequency Trading. Zwróćcie uwagę na dwa akcenty jej wypowiedzi.
Pani Irenka na szczery zarzut Saluzziego, że na giełdzie jest manipulacja i front-running z niewinnością piętnastolatki stwierdza, że byłoby to nielegalne, ponieważ jest to przestępstwo (domyślnie co za bzdurne zarzuty, trzeba mieć dowody na takie twierdzenia, tak jakby obecność trupa w szafie nie była dowodem zbrodni, bo przecież mógł tam wejść sam, skaleczyć się nożem po ciemku i udusić się z braku tlenu przed przybyciem pomocy).
Irenka zręcznie zauważa, na zarzut, iżby Goldman ćwiczył skalpowanie swych klientów przez tzw. flash order jest nieprawda, bo na NYSE flash order nie działa.
Tu dochodzimy do potrzeby wyjaśnienia co to jest flash order. Otóż to wymyślne narzędzie sondowania zakresu cen chwilowych ofert, polegające na natychmiastowym zawarciu transakcji. Oferta flash order pojawia się w systemie transakcyjnym i ma zerowy czas obowiązywania. Jeśli zostanie zaakceptowana (ktoś ją przyjął) oznacza to dla oferenta, że w danym ułamku sekundy na rynku są aktywni chętni po danej cenie.
Flash order nie są dopuszczone na giełdach w Stanach per se, bowiem nie spełniają wymagań cetralnej tabeli ofert (NBBO), niemniej są wykonywane (w dziesiątkach tysięcy na sekundę) na platformach Direct Edge oraz NASDAQ. Biorąc słowa pani Irenki ściśle, miała rację, niemniej flash order są wykonywane na NYSE w ten sposób, że choć nie należą do formatu giełdy, należą do formatu jej największego systemu transakcyjnego Direct Edge, który działa na komputerze w tym samym budynku, na tym samym piętrze. Co więcej prawie wszystkie zlecenia NYSE są widoczne na Direct Edge. W skrócie pani Irenka nie skłamała, jedynie celowo ukryła prawdę.
Na koniec kilka słów wyjaśnienia od szefa firmy Pipeline, która jest światowym liderem w kamuflażu elektronicznego handlu blokowego, autorem strategii adaptatywnego przełączania algorytmów, przez którą algorytmy skalpujące głupieją i widzą na rynku zjawy...
Ciekawe czasy, kiedy można zarobić na giełdzie na pozorowaniu ruchów, wydawałoby się że giełda to miejsce, gdzie się przychodzi i ogłasza wszem i wobec swoje zamiary, po to, by osiągnąć najlepszą cenę. Dawniej tak było, teraz jest trochę inaczej. Dość powiedzieć, że od chwili, kiedy agresywny algorytm wykryje determinację dużego posiadacza do konkretnego ruchu na danym walorze, jest on zdany na jego łaskę, zanim bowiem zacznie wykonywać handel, jego szybki i sprytny wróg będzie spozycjonowany na jego przyjęcie, pożyczy dany walor o milisekundy szybciej na drugim końcu świata, żeby go sprzedać/kupić kientowi o kilka centów drożej.
Za wzrostami na GPW stoi podmiot, prawdopodobnie zagraniczny, który ma dużą liczbę otwartych pozycji na kontraktach. Tak sugeruje Tomasz Jachowicz, analityk DnB Nord Polska.
Za wzrostami na GPW stoi podmiot, prawdopodobnie zagraniczny, który ma dużą liczbę otwartych pozycji na kontraktach. Tak sugeruje Tomasz Jachowicz, analityk DnB Nord Polska.
Znów duże wzrosty na GPW. Niektórzy inwestorzy przecierają oczy ze zdumienia. WIG20 jest na poziomach najwyższych od początku roku. Walczy po poziom 2100 pkt. Skąd ten optymizm?
„Możliwe, że za ostatnimi wzrostami stoi jakiś podmiot, prawdopodobnie zagraniczny, w którego rękach skupiona jest duża liczba otwartych pozycji na kontraktach terminowych na WIG 20, w granicach 35 - 40 proc. Pierwszym przystankiem dla WIG-u 20 jest poziom 2.160 pkt. Myślę, że docelowo, w pozytywnym scenariuszu, moglibyśmy osiągnąć poziomy 2.200 - 2.300 pkt. Nie sądzę jednak, by rynek mógł osiągnąć wyższe poziomy w perspektywie 3 - 6 miesięcy" - powiedział.
Jak się nazywa ten podmiot, zezowaty nawet nie zorganizuje konkursu, przecież jego zdanie znacie...
Tak sobie tylko myślę, że jak skończy się ta futossa, przyjdzie kolej na futessę. Będzie równie dynamiczna.
Nie dla wyznawców Wzrostowskiego. Dwie informacje z dziś i krótkie podsumowanie.
GUS: nowe zamówienia w przemyśle w VI 2009 spadły o 28,2 proc.
23.07. Warszawa (PAP) - Nowe zamówienia w przemyśle w Polsce spadły w czerwcu 2009 roku w stosunku do ubiegłego roku o 28,2 proc., po spadku o 15,4 proc. w maju 2009 roku - podał w czwartek GUS.
W ujęciu miesięcznym zamówienia w czerwcu spadły o 9,7 proc. w porównaniu ze wzrostem o 3,6 proc. w maju 2009 roku.
Wskaźnik nowych zamówień w przemyśle pokazuje rozwój popytu na wyroby i usługi. Służy on do oceny przyszłej produkcji. (PAP)
Kotecki z MinFin: PKB w II kw. 2009 r. wzrośnie o 0,1-0,3%
Warszawa, 23.07.2009 (ISB) - Czwartkowe dane o sprzedaży detalicznej potwierdzają szacunki resortu finansów mówiące o wzroście PKB w II kw. na poziomie 0,1-0,3%, wynika z czwartkowej wypowiedzi wiceministra finansów, Ludwika Koteckiego.
"Wyniki sprzedaży detalicznej za czerwiec, wyższe niż oczekiwania rynkowe i zgodne z oczekiwaniami MF, potwierdzają nasz szacunek wzrostu gospodarczego w II kwartale - 0,1-0,3% w ujęciu rocznym" - napisał w komentarzu do czwartkowych danych Kotecki.
Wiceministra finansów szczególnie cieszy wzrost sprzedaży w grupie "meble, RTV, AGD", ponieważ wydatki na te dobra w kryzysie powinny być ograniczane w pierwszej kolejności, a skoro one rosną można oczekiwać że skala problemu kryzysu w Polsce jest mniejsza niż w innych krajach.
"Oczywiście jest zbyt wcześnie i zbyt mało danych by mówić o początku końca spowolnienia gospodarczego, z którym mamy do czynienia w roku bieżącym, jednak można powiedzieć, że nie potwierdza się hipoteza głoszona przez niektórych ekonomistów o jedno czy dwu kwartalnym opóźnieniu cyklu koniunkturalnego w Polsce w stosunku do gospodarki światowej. Tegoroczny impuls fiskalny (zmiany podatkowe i waloryzacja emerytur i rent) pomaga w łagodnym przechodzeniu kryzysu przez Polskę, oczywiście obok innych czynników, jak zmiany kursu walutowego i brak nadmiernej ekspozycji na ryzyko w systemie bankowym" - podsumował Ludwik Kotecki.
W czwartek Główny Urząd Statystyczny (GUS) podał, że sprzedaż detaliczna wzrosła w czerwcu o 2,2% m/m i 0,9% r/r wobec wzrostu o 1,1% w maju. Analitycy ankietowani przez agencję ISB oczekiwali wzrostu o 0,2%. (ISB)
Jest nieźle, ale byłoby lepiej, gdyby było dobrze... Nie rozumiem. ja też. Ot, taki wakacyjny dysonans poznawczy. Niewtajemniczonym zezowaty wytłumaczy. Wskaźnik wyprzedzający koniunktury zleciał w maju na mordę, pocieszano, że to chwilowe wahnięcie koniunktury. No to masz czerwiec. GUS nie kłamie. Bierz pan, panie doktorze i czytaj pan co pańska lame mater napisała. Przemysł produkuje na pół gwizdka i nie oczekuje ożywienia.
Co w tym obrazie robi zatem wzrost zakupów dóbr trwałego użytku? Żywy dowód na wiarę Polaków w propagandę Wzrostowskiego. Widać niestety rażący hiatus między tą wiarą, a rzeczywistością. Kiedy w końcu omamieni wiecznym wzrostem rodacy sprawdzą przed wyborami na własne oczka, jak jest naprawdę, minfin może czekać tylko na pogardę. Współczuję.
Prognoza wzrostu 0-0,3 Koteckiego jest nareszcie racjonalna (gdzie te wiosenne wzrosty o 5 %? żenada panie dzieju), aczkolwiek nadal uważam, że lekko przestrzelona. Za cały rok 2009 prawdopodobnie będziemy mieli lekką recesję, pomimo nieprawdopodobnego, stadnego optymizmu.
W poprzednim odcinku relacjonowałem wyznanie otwartym tekstem Saluzziego. Tak, jest manipulacja na największej giełdzie świata. Dla porządku przypomnę jeszcze, że pisałem o tym zjawisku od marca. Niemniej pewne postawy muszą dojrzeć, pewne fakty muszą ujrzeć światło dzienne i później jeszcze zostać przemyślane. Fakt, iż Saluzzi wychodzi ze swoim opisem zjawisk teraz, jest nieprzypadkowy. Oto bowiem na temat podejrzanego high frequency trading wypowiadają się (fachowo) poważani blogerzy (zerohedge), ale także już skraj normalnych mediów (Max Keiser).
Myślę, że o wyborze tego momentu zdecydowała po prostu kampania otwartej nienawiści wobec -śmiało można powiedzieć - głównego beneficjenta kryzysu finansowego, a szczególnie akcji ratunkowej ministerstwa skarbu USA, która wylała się w mediach po zapowiedzi astronomicznych zysków Goldman Sachs, po równie astronomicznych stratach, które nawet spowodowały zniknięcie jednego miesiąca w kalendarzu za ub. rok.
Owszem, jest w najwyższym stopniu oburzające, że zarząd bankruta GS obsypie się miliardowymi nagrodami, za które zapłaci podatnik i traderzy na giełdzie, w rok po upadku Lehman Bros., którego kultura korporacyjna nie była ani lepsza, ani gorsza od GS, więcej nawet: ich standing nie był gorszy, tylko koneksje...
Nie bądźmy jednak naiwni. Informacja na temat podejrzanej roli GS (i innych), ale szczególnie tego pierwszego w wyzysku HF trading (gros profitów, rzędu nawet 100 mln dziennie pochodzi z tego źródła) może ujrzeć światło dnia, ponieważ zaszły trzy ważne rzeczy. Po pierwsze odtrąbiono koniec kryzysu (recesji), światu nie grozi armagedon, a więc pospiesznie powołany do wspierania zaufania do NYSE program SLP, którego GS jest jedynym operatorem, można (należy) powoli zwijać. Otóż daje on na giełdzie nowojorskiej ponad połowę obrotów segmentu program trading (handel komputerowy), a cały PT to aż 70% rynku! Dziś maklerzy i traderzy są dodatkiem do komputerów, nie odwrotnie.
Po drugie, został zatrzymany programista GS, który pisał algorytmy do tego handlu i została uruchomiona lawina komentarzy po oświadczeniu prokuratora prowadzącego sprawę, z którego wynikało niezbicie, iż algorytmy GS mogą służyć do nieuczciwej manipulacji na rynku.
Po trzecie - i ostatnie - bezczelna zapowiedź wypłaty bajecznych bonusów przepełniła czarę.
Nie jest tak, że podejrzenia kliku blogerów oraz traderów (zarówno Keiser, jak Saluzzi są maklerami) stanowią dowód, ale regulacje high frequency trading (a właściwie ich brak) oraz bezczynność, a celniej obstrukcja SEC wobec sprzeciwów NASDAQ do HFT (tak, tak, matecznik Bernie Madoffa walczy z SEC o lepszy dostęp komputerowy do NYSE, bo GS go zmajoryzował!), śmierdzą tak potwornie, że dalej się nie da wytrzymać. Oczywiście zezowaty nie ma żadnych dowodów, niemniej obecny stan techniki oraz regulamin NYSE zachęcają wręcz do golenia frajerów poprzez tzw. insider trading oraz frontrunning, którego najjaskrawszym chyba przykładem jest dopuszczenie do milionów pustych zapytań ping, pozwalającym na bezbolesne i natychmiastowe rozpoznanie zakresu rzeczywistych ofert uczestników rynku i to za darmo! Zapytanie puste polega na tym, że jest ono ważne tylko natychmiast, jeśli nie zostanie przyjęte przez nikogo, automatyczny program wie, że na rynku nie ma ofert po tej cenie. W ułamku sekundy (mikrosekundach dokładniej) obniża więc cenę o jeden cent, aż do skutku, do osiągnięcia piewszego brania. W ten sposób zanim zdążysz mrugnąć okiem, komputer GS wie, gdzie kończą się widełki cenowe na poszczególnych walorach, przez okrągłą sesję. Zanim zlecenie zostanie wprowadzone do systemu (i inni mogą na nie odpowiedzieć), ten komputer już wie, jaką pozycję zająć, tzn. jak je wykorzystać (oczywiście przeciwko tobie). Dziecinnie proste i nic nie kosztuje, z wyjątkiem prądu.
Najśmieszniejsze jest to, iż program SLP daje GS wynagrodzenie w wysokości 1/2 centa za każdą akcję. Dostęp do systemu NYSE chłopaki mają za darmo. Tak samo jest z prowizją od obrotu. Jest za darmo. Jeśli po obu stronach handlu jest GS, to zarabia na każdej akcji 1 cent. To niedużo, prawda? Ale wystarczy obrócić w czasie sesji miliard akcji w cenie zakupu (a robią to namiętnie) i już mamy 10 milionów. Bez oszustwa i niecnych praktyk. Kto za to płaci? Pan za to płaci, społeczeństwo...
Mamy Twoją prywatność w szczególnej uwadze, stąd zresztą, całkowicie arbitralnie wybrany sposób prezentacji opinii, analiz oraz informacji, mianowicie pod pseudonimem. Wybór ten jest nieprzypadkowy i ma dwojaki sens użytkowy. Po pierwsze piszący tu i dzielący się informacjami oraz opiniami na ich temat są w bardzo szerokim zakresie odporni na nacisk opinii zewnętrznej, dzięki czemu pozwalają sobie na absolutną szczerość. Ponadto, co jeszcze ważniejsze, kontrowersyjne a często po prostu poufne, czy wręcz tajne informacje, nie mają innej możliwości dotarcia na powierzchnię społecznej świadomości, niż pod bezpieczną, anonimową maską. Stąd tak szeroki immunitet dla informatorów, gwarantowany w Prawie Prasowym. Niestety, czytelnikom tego bloga nie jest obce, iż ogromne parcie na rozluźnienie tajemnicy dziennikarskiej nasiliło się w ostatnich latach, a rozprzestrzenienie internetu sprowokowało totalitarystów do dalszej rafinacji technik elektronicznej inwigilacji.
Zalecamy czytelnikom rozsądne gospodarowanie swoją tożsamością, mając zawsze na uwadze, że komputer, a internet na pewno, nie zapomina nigdy. To, co ujawnisz na swój temat dobrowolnie, ktoś będzie mógł - tak samo dobrowolnie i w dobrej wierze - wykorzystać przeciwko Tobie.
Rzuć okiem na okienko "Wielki Brat patrzy", wejdź do środka. Reklama w internecie ma też odwrotną stronę. Maszyny ciepliwie zapamiętują, kto gdzie co odwiedza. Naturalnie bez złych zamiarów, ale by Ci coś skutecznie sprzedać. Proces jest nezauważalny, bezbolesny, naturalny niejako - zobacz że dzięki takim informacjom administrator ma bieżące, graficzne pojęcie, co się dzieje na stronie.
Twoje dane nie zostaną ujawnione bez Twojej wiedzy i zgody komukolwiek, jednak pamiętaj: serwis jest prowadzony na zewnętrzej platformie, będącej własnością Google Inc. Za ich działania zezowaty nie ręczy.
Statystyki, prowadzone na Feedjit (geografia) oraz Sitemeter, są anonimizowane u dostawcy, tzn. admin nie ma dostępu do danych IP za ich pośrednictwem. Warto wszelako poświęcić im trochę uwagi, by zobaczyć, jaki ogrom ciekawych informacji kryją.
Na koniec najsmaczniejsze. Zerknij na służbowe komputery, które odwiedzają tę witrynę. Nie są to dalece wszystkie, jedynie te, które rzuciły się w zezowate oczy. Prawdopodobnie Tobie też coś mówią.
Duży chłopiec dużo może, na przykład zrobić mini-hossę na wschodzących. Zauważ, że LOP w jednym ręku jest ponad trzydzieści tysięcy! Jaki jest kierunek tych opcji? Oczywiście w górę, stawiam między 2200, a 2400. Jak się nazywa tytułowy chłopiec, zgadnij sam(a).
Teraz skąd pewność? Pewność - drogi czytelniku stąd, że duże spólki nagle dostały skrzydeł, a małe jakby nic nie słyszały, popatrz na różnicę między wig i wig20. Hossa jak się patrzy.
Pod artykułem o Alejnikowie wywiązała się ciekawa dyskusja z Darkiem Czuchajem na temat zasadności aresztu i w ogóle zarzutów, postawionych temu zdolnemu wyrobnikowi dwóch światów: software i handel akcjami. W slangu takie osoby nazywają się quant oraz geek. Nie ulega wątpliwości, że Alejnikow, a zwłaszcza jego wiedza, jest dla Goldmana bezcenna, stąd rozpaczliwe próby zatrzymania go - wraz z jego wiedzą - w areszcie. Zostało to expressis verbis napisane w wyjaśnieniu do wniosku.
Jak wiadomo, Alejnikow natychmiast wyszedł za kaucją, ale za to w horrendalnej kwocie 750 tys. dolarów! Jego nowy pracodawca musi go bardzo cenić. Moje zdanie na temat postawionych zarzutów jest jednoznaczne. Goldman chwyta się zupełnie rozpaczliwych chwytów, a zatrzymanie Alejnikowa pod dętymi zarzutami niewątpliwe rozpaczliwe jest. O determinacji (i skuteczności) Goldiego dobitnie świadczy kalendarz. Dzień po telefonicznym zawiadomieniu FBI o popełnieniu przestępstwa kradzieży informacji przemysłowej (szpiegostwo) smutni panowie wzięli Siergieja na celownik, aby już następnego aresztować go. Podziwu godna skuteczność!
Do odcyfrowania zagadki niech posłuży za drogowskaz wniosek o areszt, podpisany przez prok. Facciponti:
Bank podnosi, że istnieje możliwość, iż osoba umiejąca posługiwać się programem mogłaby go użyć do nieuczciwej manipulacji na rynkach.
Możnaby rzec: freudowska pomyłka. Drodzy moi czytelnicy, Goldman oficjalnie przyznaje, iż jego software do ultraszybkiego tradingu może służyć do manipulacji na rynkach. Ale to nie koniec. Może zostać użyty do nieuczciwej manipulacji! Nieodparty i narzucający się wniosek jest oto taki: cudowny software normalnie nie tylko może, ale służy do manipulacji, tylko że manipulacja w wypadku Goldiego jest uczciwa. Zagadka kontynuacji PPT, które powstało po upadku LTCM i przetestowało swoje siły bojowe, jest rozwiązana. Czy może dziwić, że prymusem tamtej grupy był Goldie?
Proszę nie wyciągać armat spiskowych zbyt wcześnie. Fakt istnienia i działania PPT w poprzednim wcieleniu jest bezsporny i potwierdzony przez dokumenty. Wyższa konieczność. Czy dziwi zatem, że od grudnia ub.r. Goldie jest jedynym operatorem specjalnego programu zwanego Supplemental Liquidity Program? To jest ten program high frequency trading, do którego algorytmy pisał Alejnikow. Okazuje się ponadto, że jest bardzo zyskowny, Goldie zarobił na nim w pierwszym półroczu 20 mld.
Dla niedowiarków, że można skutecznie sterować rynkiem, a przynajmniej go podpierać, zacytuję przykład. Wyobraźcie sobie wodolot, który jak wiadomo porusza się na poduszce powietrznej. Do jego napędu wystarcza znikoma energia, w odróżnieniu od tradycyjnych pojazdów. Goldie w dostępie do giełdy ma taką właśnie poduszkę powietrzną, stworzoną z małego strumienia pieniądza, ale obracającego się z kosmiczną prędkością. Obecnie handel komputerowy (algorytmy) to prawie 3/4 obrotów giełdy, z czego ponad połowa przypada na Goldmana. H-F trading potrafi obrócić danymi akcjami nie kilka razy w ciągu sesji, ale dziesiątki tysięcy razy!
Na poduszce ze sztucznej płynności (supplemental liquidity) łatwo jest popychać rynek w wybranym przez siebie kierunku, a przynajmniej, sądząc po wynikach, nie jest to nazbyt kosztowne. Na zezowate oko sytuacja wygląda tak, jakby Goldie dzięki swoim genialnym mikrosekundowym algorytmom widział i sterował rynek jak wodolot, kiedy cała reszta stada obcuje z tym samym rynkiem, ale objawiającym się jako czołg. Żeby go poruszyć, trzeba ogromnej energii.
Oczywiście, kiedy wszyscy będą przekonani o zniżce, a zwłaszcza podczas paniki, żadne wyrafinowane mechanizmy nie pomogą i czołg ociężale, ale skutecznie pociągnie za sobą wodolot Goldiego na dno. Niemniej w sytuacji niepewności, a taka jest normą w giełdowej zabawie, ktoś mający odpowiednie algorytmiczne lewarowanie może najwyraźniej wodzić za nos NYSE i cały świat. Jeszcze nie wierzysz? Przeczytaj wniosek prokuratora Facciponti. Program można użyć do nieuczciwej manipulacji na rynkach. Tako rzecze prokurator, a więc jest to urzędowa prawda :)
A teraz pytanie retoryczne. Czy widziałeś/aś w życiu narzędzie, które może do czegoś służyć (jak podejrzewali niektórzy), a nie zostało do tego celu wykorzystane? Odpowiedz sobie logicznie i przestań kwękać, że nie lubisz teorii spiskowych.
Czyli mówiąc prosto robi ludziom wodę z mózgu. Optymistyczne jest to, że końcówka roku ma być na plusie. Piszą podatki.pl
Według najnowszego raportu Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych, polska gospodarka znalazła się w recesji w I kwartale 2009 r. - PKB, według wyliczeń CASE, spadł w ujęciu kwartalnym o 1,3 proc. Ma za tym przemawiać spadek podaży w ujęciu kwartalnym i rocznym, a także fakt, że w I kwartale kredyt dla gospodarki realnej praktycznie zamarł. Pogorszenie prognoz wzrostu gospodarczego u najważniejszych partnerów Polski na świecie stawia pod znakiem zapytania możliwość osiągnięcia dna recesji przez gospodarkę w drugim kwartale br. Według prognozy CASE, PKB zacznie słabo rosnąć dopiero w III kwartale, od IV kwartału jego dynamika będzie podnosiła się stopniowo, aby pod koniec 2010 r. zbliżyć się do dynamiki potencjalnej. Konsumpcja, mimo jej osłabienia, pozostanie filarem wzrostu gospodarczego dzięki obniżce PIT i znacznej rekompensacie dla emerytów, oraz podwyżkom płac, choć malejącym. W 2010 r. eksport i inwestycje publiczne w infrastrukturę będą prowadziły do przyspieszenia tempa wzrostu. W II połowie 2010 r. może zacząć się ożywienie w inwestycjach prywatnych.
Sytuacja na rynku pracy w I kw. br. pogorszyła się wyraźnie z powodu załamania się wzrostu PKB. Zdaniem CASE, zatrudnienie według BAEL powinno obniżyć się w 2009 r. o 1,3 proc., a w sektorze przedsiębiorstw o 3,6 proc. Według prognozy, stopy rejestrowanego bezrobocia i bezrobocia według BAEL podniosą się odpowiednio do 12,8 i 9 proc. na koniec 2009 r., a w 2010 r. – jeszcze wyżej. Obniża się dynamika płac; ten trend będzie trwał co najmniej do połowy 2010 r. Płaca przeciętna powinna zwiększyć się o 4-5 proc. w 2009 r., co przełoży się na 2-proc. wzrost płacy realnej. W 2010 r. po początkowym obniżeniu się dynamiki powinno nastąpić jej odbicie w górę.
W porównaniu z innymi krajami OECD spadek inflacji w Polsce jest bardzo powolny; tam gwałtowny spadek cen surowców doprowadził niemal do tendencji deflacyjnych. W Polsce, odwrotnie, zjawiska po stronie podaży – podwyżki regulowanych cen energii i akcyzy – podtrzymały inflację na relatywnie wysokim poziomie 3,2 proc. rok do roku w I kwartale br. w porównaniu z 3,7 proc. w IV kwartale 2008 roku. Według CASE, roczna stopa inflacji będzie czasowo wyższa w II kwartale br., aby latem obniżyć się poniżej górnej granicy celu inflacyjnego NBP, gdzie pozostanie do końca roku. Na początku 2010 r. inflacja osłabnie wyraźnie, a od II kw. 2010 r. roczna stopa inflacji powinna znaleźć się poniżej środka celu NBP (2,5 proc.)
Jest ciąg dalszy gorącej sprawy Siergieja Alejnikowa, która ma drugie i trzecie dno. Roztropnie poczekałem, aż wypowie się na ten temat kolejny szanowany trader - pierwsze wideo (z CNBC!@) już było tu publikowane (to w którym prezenter przerywa maklerowi). Tak proszę Państwa, cały ten Supplemental Liquidity Program to jedna wielka ściema do sterowania i dojenia S&P oraz Globexu.
Mamy mówił stopniu na nasz blog i nasze raporty o mocy wysokiej częstotliwości obrotu oraz programu handlowego. Musimy zauważyć, że te strategie handlowe mogą szybko przenieść do obrotu w ciągu dnia handlowego. Mamy zawsze istnieje podejrzenie, że zostały niektóre główne zawodników, który może dominować w tym miejscu. teraz przychodzi przypadku kradzieży własności do obrotu kod z Goldman Sachs.
Najbardziej interesujące w tym artykule jest Bloomberg następujące oświadczenie Assisitant USA, adwokat Józefa Facciponti:
"Bank wzbudziła możliwość, że istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś, kto wiedział, jak korzystać z tego programu może go użyć do manipulowania rynków nieuczciwych sposobów," powiedział Facciponti
Czy to dopuszczenia przez Goldman Sachs, że istnieje możliwość manipulacji na rynku? Czy ktoś pomyśleć, że jest to jedyny program na świecie, które mogą "manipulować" rynki? Z wszystkich programistów na świecie, możemy tylko sobie wyobrazić, jak więcej zmanipulowana programy out there. teraz jest najlepsza część, zgodnie z US asystenta prokuratora:
Właścicielskich kod pozwala firmie robić "wyrafinowany, szybki i wysokiej głośności różnych branż na rynkach akcji i towarów, prokuratorów powiedział w sądzie dokumentów. W zawodach generować "wiele milionów dolarów" każdego roku.
Rynki są zerową sumę grze - ktoś wygrywa, a ktoś traci. Jeżeli myślisz że "wiele milionów dolarów" pochodzą? One pochodzą od Ciebie - średnia inwestorów detalicznych i dużych inwestorów instytucjonalnych. Programy te są korzystając z rzeczywistym celu przepływu i siphoning off małych zysków przez cały dzień, że należą w kieszeni na inwestorów detalicznych i tradycyjne pieniądze menedżera.
Więc, kto jest tam na ochronę z tych "maszyn" i ich armii programistów? Można by pomyśleć SEC ma plecach. Ale co oni mają do powiedzenia o wysokiej częstotliwości obrotu. Według artykułu w WSJ (http : / / online.wsj.com/article/BT-CO-20090618-707189.html)
Komisji Papierów Wartościowych i Giełd uważa instytucjonalnych pieniędzy menedżerów są "zaawansowane" wystarczy do handlu z maszyny bez dalszej regulacji.
"Nie chcemy ograniczać płynność", powiedział Gene Gohlke, dyrektora dla SEC. Gohlke powiedział, że do samych zarządzających, aby upewnić się inne podmioty gospodarcze nie są manipulacji ich modeli.
Ta historia jest tylko na początku etapach i tutaj w Themis Trading zamierza zachować ostrożność oglądać na nim.
Sergey Aleynikov jest byłym reprezentantem ZSRR w piłce nożnej. Obecnie trenuje kadrę Białorusi, ale nie chodzi o piłkę. W ostatnim czasie tak się porobiło, że życie pisze scenariusze ciekawsze, niż mogło się przyśnić Tomowi Clancy w szczytowej formie. Nie mija tydzień, jak jedna niewiarygodna sensacja przyćmiewa inną. Przed miesiącem na przykład włoscy pogranicznicy w Chiasso zatrzymali dwóch japońskich dżentelmenów z papierami skarbowymi wuja Sama na sumę ... 134,5 mld dolarów. Minęły zaledwie trzy tygodnie i Amerykanie zdołali stwierdzić, że zatrzymane obligacje są niewątpliwie fałszywe. Najbardziej fałszywe dla zezowatego było to, że starannie przemilczano, iż Japończycy byli wysokimi urzędnikami Bank of Japan, legitymowali się zupełnie prawdziwymi paszportami dyplomatycznymi, a podejrzane papiery zatrzymano, ale dżentelmenów już nie.
W święto niepodległości natomiast okazało się, że sławę Alejnikowa piłkarza przyćmił imiennik specjalista od high frequency trading oraz programowania, szef projektu Goldman's Sack od nowej platformy ultraszybkiego handlu na mikrosekundowych trendach. Okazuje się, że zdolnego programisty i speca od komputerowych platform handlowych pozazdrościła Goldmanowi konkurencja z Chicago.
Jak pisałem tu wcześniej Goldman jest w dziedzinie komputerowego handlu potentatem, od kiedy sam jeden generuje 60% tego obrotu na NYSE, który z kolei stanowi ostatnio połowę obrotów giełdy! Komputery handlują ze sobą w co drugiej transakcji, bez udziału ludzkiego, a pan Alejnikow wprowadzał innowacje w tej dziedzinie, zmieniające jakościowo zabawę tak, jak wynalazek odrzutowca zmienił podróże dorożką. Handel mikrosekundowy oznacza tyle, że Goldman dokonuje transakcji zanim ktokolwiek jest się w stanie dowiedzieć, co się dzieje. Wystarczy powiedzieć, że sygnał komputerowy dociera za ocean w ciągu milisekund, czyli o trzy rzędy wielkości później. Nad czym zatem pracował pan Alejnikow? Nad wydajnym schematem zbierania i wykorzystania informacji o stanie rynku u źródła (na systemie transakcyjnym) tak, aby móc wykorzystać tę informację do skutecznego (zyskownego) handlu, zanim inni uczestnicy rynku zdołają się dowiedzieć, jaki jest chwilowy trend. Taka nowoczesna, automatyczna wersja front-running.
Goldman jest potentatem z tego względu, że mianował się na operatora nowego programu, zwanego SLP, a który sztucznie podtrzymuje kursy akcji. Okazuje się dodatkowo, że oprócz podtrzymywania NYSE nowy program może doprowadzić do konstrukcji nowych strategii automatycznego dojenia frajerów, bowiem choć pan Alejnikow na zarobki raczej u Goldmana nie narzekał, dostając 400 tysiecy pensji, konkurent zaproponował mu trzykrotność tej kwoty.
W efekcie decyzji o nieoczekiwanej zmianie miejsc agenci FBI aresztowali Alejnikowa na lotnisku w święto niepodległości, którym zamierzał rozpocząć w domu urlop, przed obowiązkami u nowego pracodawcy. Jak donosi Mateusz Goldstein federaści przedstawili Alejnikowowi zarzut szpiegostwa przemysłowego. Okazało się iż komputerowy geniusz zrzucił bazę danych elektronicznego handlu Goldmana z firmowego Unixa na serwer w Niemczech, szyfrując ją i usuwając ślady operacji w logu. Na nieszczęście nie wiedział, że serwer jest zdublowany.
W sprawie szpiegostwa komputerowego, wykradania danych itp. nie ma nic niezwykłego. Podobne sprawy zdarzają się codziennie i nie powinno dziwić, że skoro dane są w elektronicznej formie, a człowiek ma do nich dostęp, to z tego dostępu skorzysta. Niezwykłe jest natomiast to, że FBI zadziałało z taką precyzją, a Alejnikow, mimo iż spec od Unixa i handlu mikrosekundowego, dał się złapać jak dzieciak. Wskazuje to na wyjątkowo ścisły i efektywny nadzór nad pracownikami w tej dziedzinie. Nie zdziwiłbym się wcale, gdyby nazwisko rosyjskiego imigranta było nadane na cześć piłkarza, a on sam pracował przez cały czas dla GRU...
Rys Toma Clancy przełamuje się tu z klasyką Mrożka, bowiem w ostatnim tygodniu Goldman's Sack zażądał (i uzyskał) zmianę raportowania na NYSE tak, aby ukryć jego całkowite wypadnięcie z komputerowego handlu. Prawdopodobnie Goldie boi się, iż jego cudowne parametry poszły w świat i tym samym przestały być efektywne. Jeśli rywale znają algorytmy, przy pomocy których są maszynowo dojeni, po prostu blokują odpowiednie transakcje przy użyciu kontralgorytmów. Mówiąc krótko, za Lemem: wojny robotów. Czegoś takiego żaden z trójki pisarzy nie wymyśliłby samodzielnie, a zezowaty - dzięki życiu, które rozdziawia gęby - może to nawet opisać :)
Tydzień zapowiada się zatem spadkowo, skoro wakacyjne obroty zostaną dalej obcięte o połowę handlu komputerowego.
Madoff dostał 150 lat. Tak. Karząca ręka sprawiedliwości go do dosięgła z całą surowością. Emeryturę największy oszust wszechczasów, król piramid (ale nie faraon), który oczyścił wdowy, sieroty, fundacje dobroczynne, koleżanki i kolegów z diaspory, indywidualnych i instytucjonalnych inwestorów, z kwoty sięgającej ponoć 65 mld dolarów, spędzi zatem w więzieniu. Wdowy i sieroty odetchnęły z ulgą, tylko zezowaty przypomina swój felieton z grudnia i diagnozę, że grunt to rodzina.
Tak się bowiem składa, że co prawda wierna i oddana małżonka Ruth zachowała zaledwie 2,5 mln osobistego majątku, a miała kilka mld. Resztę zabrał jej bezwzględny prokurator, kwalifikując jako pochodzące z przestępstwa. Wdowy i sieroty znów odetchnęły z ulgą. Niemniej zezowaty chciałby przypomnieć, że Ruth jest biegłą księgową, prowadzącą książki wszystkich trzech operacji Madoffa od przeszło dwudziestu lat. Dziś uparcie twierdzi, że nic o kosmicznym oszustwie nie wie i jest tak samo oszukana i zawiedziona, jak wszyscy, których Madoff wykorzystał. Jak na zezowate oko kiepska księgowa, moja by się połapała najszybciej po tygodniu :) Tak czy siak rodzina jest spokojna, bo nikt ani żonie, ani synom, ani kuzynkom i zięciom zarzutów na razie nie stawia, czyli wszystko jest, jak miało być.
Nie może za to zaznać spokoju jeden z nielicznych prywatnych inwestorów, który więcej od Madoffa wypłacił, niż odwrotnie, a chodzi o sumkę paru mld. Prokurator przebąkuje nawet o prawdopodobnej zmowie. Niejaki pan Pikower bowiem w odróżnieniu od pozostałych feederów, poza wpłacaniem do funduszy Madoffa pobierał znaczne kwoty i prawdopodobnie jest jednym z głównych, jeśli nie jedynym źródłem "wypranej" z piramidy gotówki. Jednakowoż co innego prawdopodobieństwo, a co inego sądowa sala. Co z tego, że matematycznie rzecz ujmując szansa na niewinnność Pikowera jest jak wygrana w totka? Jest niestety matematycznie dowiedzione, że jest ona niezerowa. Choćby tak mikroskopijnie mała, jednak wyklucza całkowitą pewność winy i Pikower czuje się - zwłaszcza mając te miliardy na prawników - o niebo lepiej od Madoffa.
Przebiegli czytelnicy zarzucą zezowatemu kanikularne rozleniwienie. Przecież wyrok 150 lat orzeczono przed tygodniem! Co to za news? Co zezowaty robił w tym czasie? Otóż to. Zezowaty szukał winnych. I okazał się w tym szukaniu o niebo szybszy od powołanych do tego celu urzędów.
Otóż droga czytelniczko/czytelniku śpieszę poinformować, że dwa tygodnie temu SEC (odpowiednik naszego KNF) odebrał licencję Berniemu Madoffowi. Już nigdy nie naciągnie nikogo, nawet zza krat, a jeśli nawet, to bez licencji i bezprawnie. Przypomina mi się tu scena ze "studentem" (już nigdy nikogo nie zabijesz ubeku jeden...) oraz postać ZZ (już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie...). Wdowy i sieroty mogą odetchnąć z ulgą. Madoff już im nie zagrozi. Nic to, że są i pozostaną goli. Ważne, że przysługuje im teraz pełna ochrona prawna całego profesjonalnego aparatu audytorów finansowych, którzy nie wahali się odebrać licencji oszustowi, aby ustrzec przed dalszymi stratami. Śmiały ruch. Konsekwentny. Zdecydowany. Nieodwołalny.
Dotychczas SEC nie znalazł winnych u siebie, choć od pół roku prowadzi wewnętrzne śledztwo. Harry Markopolos, autor trzech pisemnych donosów na fundusze Madoffa, które trafiły do okrągłego segregatora, może ziać jadem na lewo i prawo, ale nadal jest outsiderem. Ludzie listy piszą, ludzie listy wyrzucają. Nie jest za to outsiderem pani Genevievette Walker-Lightfoot, pracująca w dziale kontroli procedur SEC. Otóż po pobieżnej kontroli funduszy Madoffa w r.2004 złożyła pisemny raport z listą podejrzeń i tropów do sprawdzenia. Wnioski kontrolne zostały zignorowane, a przełożeni pani Walker-Lightfoot polecili jej zająć się innymi, pilniejszymi sprawami. Kto był tym przełożonym, spytacie? Łatwo zgadnąć, z-ca dyrektora działu procedur, niejaki pan Swanson. Dwa lata później panna Shana Madoff, prywatnie bratanica wielkiego szu, a zawodowo dyr. d/s procedur (CCO chief compliance officer) Madoff Securities, odpowiadająca za procedury kontroli i zgodności z zaleceniami SEC, stała się szczęśliwą panią Swanson, ale to już przecież wiecie, zezowaty o tym pisał pół roku temu. Procedury kontroli finansowej w stadle Swanson-Madoff działają bez zarzutu, oboje państwo młodzi są przecież profesjonalistami. Niech żyją młodzi, wuj co prawda siedzi w kiciu, ale niezły z niego wuj. Szczodry, oddany, hojny. Takiego wuja mieć...
Rodzina to potęga. Nawet (a zwłaszcza) niepełna ;)
Moi drodzy parafianie, obejrzyjcie filmik, bo jest przygotowany perfekcyjnie. Świetne zdjęcia. Przy okazji zwróccie uwagę na młodego ekonomistę CFR Brata Zecera, którego opracowania zezowaty czyta, a obrazki bez żenady (i copyright) tu publikował.
nikt z obecnych prognostów odbicia i końca kryzysu, nie przewidział, że on nastąpi
załamanie światowego systemu finansowego stało się koniecznością i było tylko kwestią czasu, tak jak wypadek na niestrzeżonym przejeździe
przyczyną systemową załamania światowego systemu ekonomicznego jest jego kruchość, a w naturze organizmy słabe muszą umrzeć i zrobić miejsce silniejszym, odpornym na wstrząsy
kruchość systemowa światowych finansów ma dwa wymiary: skalę przestrzenną (globalizacja) oraz mocy (lewarowanie)
zarówno wielkie instytucje finansowe (konglomeraty typu Citi) muszą zostać podzielone na mniejsze, jak i musi zostać zmniejszona skala dźwigni (długu)
plany pomocowe, rządy i organizacje (plan Paulsona, Obamy, stimulus chiński itd.) nie rozwiązują powyższych systemowych ryzyk, jedynie odwlekają kłopotliwe decyzje w czasie
dotychczasowy system, jako zbyt kruchy, musi upaść, podobnie jak wymarły mastodonty, były zbyt wielkie, aby przetrwać (too big to fail = too big to live)
z powyższych powodów z wielkim niepokojem Taleb patrzy w przyszłość, bowiem kryzys - aby mógł zostać zażegnany - musi doprowadzić do usunięcia defektów systemowych, które są jego przyczyną; na razie nie widać oznak takich zmian
najprostszym sposobem zmniejszenia skali długu (i zarazem restrukturyzacji mastodontów) jest jego konwersja na akcje (własność); wszelako ten kierunek zmian został skutecznie zablokowany już na początku kryzysu
w skali świata czekające nas jeszcze delewarowanie (deflacja, destrukcja długu) wynosi ok. 70 bln$, więc ok 5x pkb Stanów, wygląda na to, że kryzys jeszcze trochę potrwa
zarówno lobby bankowe, jak i rządy kurczowo trwają przy status quo, więc lawinowe rozładowanie naprężeń systemowych (a takie ciągle nad nami wiszą) jest niemal pewne
Bernanke ma doktorat z wielkiej depresji lat XXX, ale nie ma pojęcia, co robi w dzisiejszej sytuacji, krańcowo odmiennej od historycznych doświadczeń, polityka monetarna wskazuje na bezradność banków centralnych wobec kryzysu.