Ostatnio stręczą tubylczym indianom faceta z pustym życiorysem, ale dobrze utrzymanego, z takim zacięciem i zadęciem, że wychodzi z każdej dziury i zezowaty nawet boi się już przechodzić obok kratek ściekowych, bo a nuż wychynie... a i świętokradztwo by było, bo on taki podobno pobożny, jak przystojny jest.
Owóż definicja poglądów takich malowanych szminką dla facetów pacjentów, to według ich słów połączenie nowoczesności z tradycją. A jakie jest najlepsze połączenie tradycji z nowoczesnością, ognia z wodą oraz lepkiej rączki z ukochaną mamoną? Jak to jakie jest, to przecie elementane, drogi, coraz droższy watsonie [popatrz jak magikowi z Lądynu budżet z gumy popękał]. Otóż najwłaściwsze, najmodniejsze i najprzystojniejsze połączenie tradycji z nowoczesnością, które pacjenci pokroju przystojnego stręczą tubylcom, to światowy melanż konserwatyzmu fiskalnego w gospodarce [wydajemy tyle, na ile nas stać, rozsądnie inwestujemy itd.], z liberalizmem obyczajowym [nie zaglądamy nikomu do sypialni]. Brzmi fajnie i rozsądnie, prawda? Prawda. No to dla objaśnienia syntetyczna definicja tych poglądów. Konserwatyzm fiskalny z liberalizmem obyczajowym oznacza bezwzględny porządek w księgowości. Burdelu. |