Go To Project Gutenberg

piątek, 8 września 2017

Trump Dollar

-


Zbliżająca się jesienna rozprawa w amerykańskim parlamencie, na kilku już frontach, zapowiada się niezwykle interesująco, tym bardziej że odbędzie się w wyraźnie wojennym nastroju, bowiem jak niedawno spostrzegliśmy, soldateska otaczająca Trumpa troskliwym kordonem już nawet niespecjalnie kryje się ze swym rodowodem. Wystarczy spojrzeć choćby na szefa kancelarii Białego Domu gen. Kelly, rasowego bezpieczniaka, który swe urzędowanie rozpoczął od wprowadzenia procedur „sanitarnych”. Cokolwiek dociera do oczu i uszu prezydenta musi zostać wpierw przez niego zatwierdzone, znaczy: ocenzurowane. Wprawdzie leitmotivem zmian personalnych była stanowcza wola Trumpa ograniczenia nielegalnych przecieków do mediów, sławetnych „leaks”, no ale przecie w odwrotnym kierunku, nie na biurko prezydenta! Faktyczne zmiany wszak idą właśnie w tę stronę, prewencyjnej cenzury treści przenikających z zewnątrz do Białego Domu. Czyli ograniczenie przecieków jak najbardziej, tyle że niewygodnej prawdy do nominalnej głowy państwa. Jest w tym bezspornie twarda logika wojny informacyjnej, która jak wiadomo wojskowym specom stanowi podstawę wszelkich działań aktywnych, stąd tak wielkie znaczenie wywiadu i propagandy, gdyż komunikacja ma jak wiadomo dwa kierunki.

Skoro z jakichś powodów nie daje się opanować szczelności informacyjnej kancelarii na zewnątrz, to zawsze można zapewnić szczelność wewnętrzną, stawiając przed drzwiami Trumpa czujnych cerberów, dopuszczających tylko wiedzę sprawdzoną pod kątem poprawności politycznej, ale także mowy nienawiści i bezpieczeństwa państwa. Że takie rozwiązanie nie mieści się w porządku konstytucyjnym? A niby dlaczego miałoby się nie mieścić, skoro już pamiętny Patriot Act wprowadził na całym terytorium USA faktyczny stan wyjątkowy, deklarując całą ludność, niezależnie od indywidualnego statusu, „kombatantami”. Czyli w świetle konwencji genewskiej de facto wyjętymi spod prawa pariasami, albowiem skoro wszyscy są podejrzanymi o akty terroryzmu kombatantami, choć nie odróżniającymi się niczym od ludności cywilnej, bez żadnych oznaczeń i broni, to nie mającymi w trakcie wojny dosłownie żadnych praw, będąc wyrzutkami wyjętymi spod prawa. Tak głoszą traktatowe przepisy wojenne w sprawie cywilnych kombatantów, warto sobie sprawdzić. Chwilowo jedynie zbiorowo „podejrzanymi”, ale nie łudźmy się co do trwałej już utraty statusu obywatela.

Skoro są kombatanci, czyli literalnie walczący zbrojnie w tej egzotycznej wojnie z terroryzmem, w dodatku jest to całe społeczeństwo, to nie pozostaje nam inny wybór, jak stwierdzić że trwa cicha, ale jak najbardziej oficjalna wojna z całym społeczeństwem, któremu niepostrzeżenie zawieszono wszystkie prawa obywatelskie. Jest to wysoce logiczne z punktu widzenia prawnego puryzmu, bowiem skoro jest totalna wojna, a kombatantami jest cała populacja, to musi oczywiście obowiązywać ustawodawstwo wojenne, zawieszające wszystkie konstytucyjne ozdobniki, na razie po cichu i dyskretnie. Ale bądźmy szczerzy: podczas wojny ustawodawstwo wojenne, nadzwyczajne ma wyższy priorytet nad cywilnym, ale nie dzieje się to w sposób barbarzyński, tylko uporządkowany. Stąd potrzebny był Patriot Act i ukryta w nim deklaracja wojny ze społeczeństwem jako podejrzanymi i kombatantami, a dalej poszło już jak z płatka. I są nadzwyczajne przepisy o bezterminowym zatrzymaniu {internowaniu}, bez absolutnie żadnej kontroli sądowej, co zawiesza podstawowe prawo do sądu. Jest także wprowadzona przed kilkoma miesiącami legalizacja propagandy na użytek wewnętrzny. Jakbyś nie rozumiał/a co to znaczy, to przetłumaczę.

Zawieszono właśnie wolność słowa – i to w obu kierunkach. Już wiesz, że mówienie pewnych rzeczy może stać się podstawą poważnych szykan, z więzieniem włącznie, na podstawie paragrafów o „mowie nienawiści”. Chwilowo nowa moda dopiero raczkuje za oceanem, bo Stany na szczęście bardzo opornie podążają za światłymi wzorcami IV Rzeszy Makreli w tej materii, z oślim uporem trzymając się swojej konstytucji, ale drugi kierunek już mają całkowicie opanowany przez wojskowych speców od wojny informacyjnej. Otóż legalizacja propagandy na użytek wewnętrzny, jako logiczne rozszerzenie zawsze legalnej i patriotycznej propagandy używanej obok wywiadu jako podstawowe narzędzie polityki zagranicznej {CIA i Głos Ameryki zawsze siedzą w tych samych biurach, bo są opłacane z tej samej kasy i zatrudniają tych samych ludzi}, jest absolutnie logiczna w czasie cichej wojny z całą populacją. Jej koniecznym efektem jest legalizacja urzędowego kłamstwa, bowiem jej prawne usankcjonowanie oznacza w ludzkim języku że państwowe organy, naturalnie z konieczności wojennej, przestały być obowiązane mówić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.

Kryterium prawdy podczas wojny owóż drogi watsonie nie istnieje, bowiem jak mówi klasyczna mądrość prawda jest pierwszą ofiarą wojny. Wiedzą to od zawsze wojskowi, zawieszając na czas działań kryterium prawdy obiektywnej i zastępując go „prawdą funkcjonalną”, czyli propagandą. Jest ona podobna do prawdy obiektywnej, przekonująca i co najważniejsze zawsze służy realizacji konkretnego celu, jak to propaganda. I tak coś, co wczoraj było całkowitym kłamstwem, gdyż było sprawdzalną nieprawdą, obecnie może stać się „prawdą funkcjonalną”, a nawet oficjalnym faktem urzędowym, bowiem – cóż za epokowa odmiana! - urzędy, władza i wszelkie instytucje państwa przestały być niewolnikami prawdy obiektywnej. Dziś mogą kłamać do woli i bez lęku, że ktoś ich złapie za rękę i ukarze. Bowiem kłamstwo zostało oficjalnie zinstytucjonalizowane i wprowadzone pod postacią legalizacji propagandy wewnętrznej. Obecnie nie można ufać ani politykom, ani statystykom, bowiem wszystko może i zapewne jest obiektem zainteresowania speców od propagandy.

Wiem, że te wiadomości nie nastrajają specjalnie wesoło, są niemniej faktem, w dodatku zadziwiająco jasno tłumaczącym skądinąd egzotyczną przemianę administracji Trumpa. No bo jak inaczej nazwać posadowienie w niej nowoczesnego Goebbelsa, ministra prawdy Kelly, który sortuje, klasyfikuje i dopuszcza prawdę do prezydenta, reglamentując ją wielce troskliwie? Propaganda drogi watsonie – ot co. Zauważ dobrze, że wszystko dzieje się jak najbardziej lege artis, gdyż poddany rygorom propagandy wewnętrznej nominalny prezydent USA Trump jest w odróżnieniu od swego cerbera Kelly’ego jak najbardziej cywilem, kombatantem i podejrzanym wedle Patriot Act o terroryzm. Nie przysługuje mu w tych czasach wojny prawo do prawdy obiektywnej, ani w ogóle żadnej, tylko do tej, którą zatwierdzi Główny Urząd Propagandy, czyli ministerstwo prawdy Kelly’ego. Stąd też logiczną konsekwencją rzeczy Kelly paraduje w mundurze generalskim, podobnie jak i kilku innych generałów szarogęszących się w Białym Domu. Napisałem ostatnio, że protokół obowiązuje. I jak widzisz także cały porządek prawny, bowiem mundurowi w Białym Domu to jest fakt prawny, którego implikacji nikt oficjalnie nie spieszy się objaśniać baranim stadom, w końcu ustawa o propagandzie obowiązuje, ale logiczne wnioskowanie wciąż jest dozwolone. Spróbuj zatem zaprzeczyć naszkicowanym powyżej, a opartym na niezaprzeczalnych i bezspornych faktach wnioskom. Sytuacja prawna najwyraźniej mocno się w ostatnich latach zmieniła, ale nie potrzeba nadludzkiego wysiłku, aby ją w ogólnych zarysach pojąć, w końcu te działania są logiczne, spójne i – jak napisano – mają nienaganne, no może trochę naciągane, ale zawsze podstawy prawne.

Kiedy zatem wiemy już z absolutną pewnością i jasnością, że w Waszyngtonie rządzi najczystszej wody soldateska, mająca nawet na fasadzie swojego Goebbelsa, to czas najwyższy chyba zerknąć na nasz najpoważniejszy probierz sytuacji ekonomicznej świata – dolara? Przed paroma miesiącami zauważyliśmy, że w odpowiedzi na pierwsze ruchy Trumpa dolar wyraźnie mięknie, przerywając długoterminowy trend umocnienia. Ale żeby nie pogubić się w tych trendach, bowiem istnieje jeszcze trend wyższego rzędu, systematycznie osłabiający w rytm światowej ekspansji kredytowej dolara, trzeba to wszystko usystematyzować, najlepiej na wykresach. Dolar otóż nie tylko wciąż jest właściwie jedyną walutą rezerwową świata, do której obecnie daje się porównać tylko euro, no bo już nie jen i frank, a wciąż nie juan. Dolar ma w milionach operacji między 3-4 bilionów dziennej wymiany walutowej na foreksie, zatem jeśli coś się na nim dzieje, to zapewne ma poważny wymiar.

I tak dzięki letniej zadyszce dolara poważnie odetchnął w końcu frank, systematycznie osłabiany w stosunku do euro przez SNB w setkach mld operacji… na dolarze właśnie. Słabnący dolar przyniósł zatem równoległe, wtórne osłabienie na nim odbijającego się franka. To obecnie się kończy, osiągnąwszy wygodny, akceptowalny dla szwajcarskich eksporterów poziom i dalsze osłabianie dolara do euro nie powinno dalej istotnie osłabiać franka, który wciąż fundamentalnie pozostaje do euro mocny. Dlaczego? Ano z powodu asymetrii bilansu i działań SNB. Jego operacje na dolarze są z natury finansowe, podczas gdy eksport i gros wymiany gospodarczej Szwajcarii są organicznie związane z euro. To organiczne powiązanie skutkuje strumieniem finansowym, podążającym do szwajcarskiej kryjówki w poszukiwaniu bezpieczeństwa – i windujące ponad miarę franka, którego tamtejszy bank centralny stara się raczej z marnym skutkiem od lata osłabiać.

Osiągnięcie wygodnego pułapu na EURCHF zbiega się chyba nieprzypadkowo z przebiciem ważnego poziomu na EURUSD 1.20. W związku z tym właśnie poziomem konieczna stała się obecna analiza, bowiem poziom ten otwiera drogę do dalszego osłabienia dolara, co zresztą widać na wykresie. Po przebiciu ważnego wsparcia dolar staje się jakby miękki. To nie przypadek, a spodziewana reakcja rynku. Dalszy ruch stał się niejako oczywisty, a widać go na wykresie. To nie euro Draghiego jest tymczasem takie mocne, bowiem nie tylko zalękniony Draghi nic nowego nie powiedział w Jackson Hole {Jack asshole}, kurczowo trzymając się starej mantry, ale wręcz nic powiedzieć nie mógł, stojąc u kresu swej polityki QE i będąc jej zakładnikiem. Ale rzekomo to nie euro ma kłopot, ale dolar. Wielki strumień z niego od miesięcy ucieka. Co się dzieje? Spróbujmy zajrzeć za kotarę.


Tekst stanowi wstęp bieżącej analizy Summa Summarum 35/17

© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut