Prezydent Macron z początku był nieuchwytny, poza Paryżem, ale po gorączkowym weekendzie wyszło szydło z worka, konkretnie od przyjaciółki Durova, pilnie ładującej do sieci wszystkie foty z imprez, wraz z numerami rejestracyjnymi samolotów i śmigłowców, których para używała. Dzięki temu liczne wywiady świata miały lekką robotę w pilnowaniu niewiernego Pawła, nie chcącego nikomu zdradzać kluczy do szyfrowanych wieści na Telegramie. Oszałamiającą karierę Telegram braci Durowów zrobił po wyjeździe Durova z Rosji bodaj w 2016 r, gdy odmówił FSB wglądu w komunikator. Osiedlił się był w Emiratach, ale zdobył też po drodze kilka innych obywatelstw, w tym francuskie. Z radości z nadanego obywatelstwa Macron wydał w 2017 nawet bankiet, gdzie przy okazji zaproponował przeniesienie centrali Telegrama – ma się rozumieć z serwerami i kluczami – do Paryża. Durov odmówił, naiwnie wierząc, że Napoleonik zapomni. Ale Napoleonik nie zapomniał i zaraz odpalił wraz z gościnnymi emirami z Dubaju śledztwo w sprawie terroryzmu przeciwko Durowovi, zdaje się niczego nie podejrzewającemu. O święta naiwności! Włamali mu się na iphona i na konta mailowe, trzymając go od tego czasu przypuszczam na widelcu. Bo jak kąśliwie zauważył z okazji głośnego aresztowania Putin, wsparty przez wiernego Ławrowa: wolność wolnością, wybrałeś zachód – i co teraz? W domyśle spotkało cię to samo, co by czekało u nas, ale u nas byłbyś przynajmniej u siebie i zamknęlibyśmy cię zgodnie z ustawą, wjeżdżając wyłącznie na dane konieczne do tropienia terrorystów – jakkolwiek ich zdefiniujemy – a na zachodzie to z ciebie teraz zrobili terrorystę, bo odmówiłeś im pełnego wglądu w całą bazę danych… Niestety wypada przyznać rację Putinowi, bo od kilku lat stało się jasne, że komunikator używany podczas wojny ukraińskiej rutynowo zarówno przez FSB jak i ich wrogów z SBU – właśnie z racji dobrego szyfrowania – oraz – czego zapewne nie wiesz – przez dyplomację francuską oraz pomniejszych urzędników, nie dowierzających za bardzo faszystowskiej UE, a Macronowi w szczególności, po prostu nie może tak dłużej pozostać „bezpański.” Sens tej przeraźliwej samotności oddaje dobrze rosyjski termin „bezprizornyj”, czyli coś na poły nielegalnego, bez dozoru i pozwolenia. Durov w dzisiejszym świecie nie może dłużej pozostać bezprizornym, co dla jego sowieckich ziomków jest z powodu historycznych doświadczeń boleśnie oczywiste i czemu właśnie dają ironiczny wyraz. Obleśnie oczywista jest przy tym postawa Macrona, który jak wynika ze zdjęć przyjaciółki Durova ściągnął go do Paryża na kolację, a sam zniknął, zwalniając swe policyjne pieski z paragrafu o praniu pieniędzy i terroryzmie. Po dwóch dobach z aresztu śledczego i przedstawieniu zarzutów zwolnił go za 5-milionową kaucją sędzia śledczy nadzorujący śledztwo, zarządzając dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. No bo Francja jest jedną z kilku ojczyzn Durowa i w majestacie prawa może zakazać obywatelowi wyjazdu, a nikt nie śmie nawet mrugnąć okiem. Podejrzewam że „wolny świat”, zwłaszcza „europejskich wartości” będzie na poważne tematy wokół Durova siedział teraz cicho, aż w końcu Macron go w końcu nie ugotuje, bo więzienie jest dobre na różne skazy psychiczne, zwłaszcza na klinicznie nieuleczalny upór. Całkiem niedawno udowodnili to niezłomnemu Julianowi Assange amerykańscy bezpieczniacy, skądinąd jego wynalazcy, którym się postawił. I po latach siedzenia w lochu, aby choć resztki starości przeżyć na wolności, zgodził się na zaproponowaną ugodę, w której – i to jest clou i morał całej zabawy – przyznał się w punkcie pierwszym do zarzucanej mu zbrodni zdrady tajemnicy państwowej, co stoi w rażącej sprzeczności, anulując jej sens, z wieloletnią więzienną katorgą. Bezpieczniacy „mają rację”, bo ją mieć muszą, mając do dyspozycji wszelkie instrumenty nacisku, represji i nawet zbrodni, aby ją wyegzekwować. To właśnie starali się przed wyjazdem z Rosji przekazać Durowovi uprzejmi oficerowie FSB, bo zamierzali wyko-nywać wyłącznie przepisy ustawy antyterrorystycznej. Nie torturowali Durova, nawet nie zatrzymali jego wyjazdu. Jak cynicznie sugeruje dziś Putin pewne rzeczy są na świecie niezmienne, w tym zwyczaje bezpieczniaków. Rychło się okazało, że są identyczne w Moskwie, Dubaju i Paryżu. Casus Paryża jest szczególnie smaczny, bo urażona duma Napoleo-nika nie zna granic, szczególnie gdy kieszonkowie imperium zapada mu się pod stopami i w Algierii, w całej Afryce, wybrzeżu Morza Śródziemnego i wreszcie w Europie. UE wprowadziła Digital Services Act, zmuszając światowe platformy internetowe dotkliwymi karami do cenzury internetu, ale ich główne serwery z danymi mieszczą się poza Unią. Europa zresztą ma dokładnie ZERO takich firm – i na tym właśnie polega ból pleców zacofanego kontynentu. I w takim świecie między amerykańskim Amazonem, X i Meta oraz chińskim Tiktokiem znalazł się naiwny miliarder Paweł Durov, ufający wciąż w mit wolności „międzynarodowej.” Nie ma czegoś takiego mociumpanie i wiedzieli to w chwili nadawania paszportu także arabscy gospodarze, od razu uruchamiając wespół z podstępnym Francuzem nieogranicznoną, inwazyjną inwigilację typu kolono-skopia 24/7. Nie ma na tym świecie miejsca na szyfrowane komunikatory, do których nie będzie miał przynajmniej ograniczo-nego jurysdykcją wjazdu jakiś wywiad. A skoro jakiś, to rozszerzająco potencjalnie wszystkie, bo to wyłącznie już kwestia narzędzi i ceny, skoro istnieje precedens i możliwość. Takie panie czasy... https://cointelegraph.com/news/breaking-telegram-ceo-pavel-durov-allegedly-arrested-in-france {teks pochodzi z ostatniego wydania Summy Krypto} |
wtorek, 3 września 2024
Prezes Telegrama za kratkami
-
blog comments powered by Disqus