Go To Project Gutenberg

czwartek, 8 lipca 2010

"problemy" Fiata czyli łojenie "na lancię"

----- Forwarded message from zapalnik <zapalnik@anywhere.god.is> -----

"1 lipca rano na portalu Gazety zobaczyłem informację (podaną za Dziennikiem Gazetą Prawną), że fiat zaczyna stawiać warunki polskiemu rządowi odnośnie przeniesienia do Polski produkcji Lancii ypsilon. Była tam podana kwota 1,8 mld zł, jaką rząd powinien wesprzeć fiata; jeśli chce, aby lancia była produkowana w Polsce. Jeśli nie, to ani nowej pandy - jak głosi oficjalna wersja - ani lancii i Tychy w zasadzie będą skazane na powolną śmierć.

Cytowany w dalszej części artykułu analityk z Samaru powiedział, że on nie zna przypadku, aby PRZENIESIENIE produkcji mogło kosztować  aż 1,8 mld zł. Nie doszukałem dokładnych kwot, ale ROZPOCZĘCIE produkcji nowego forda ka czyli wybudowanie i wyposażenie od podstaw tłoczni, spawalni, lakierni i całej o wiele nowocześniejszej hali montażu na pewno nie kosztowało takich pieniędzy. Zresztą - chociażby nawet, ale tu praktycznie wybudowano nową fabrykę i jedyne czego nie musiano kupić to ziemia pod budowę. A w przypadku lancii chodzi w zasadzie tylko o matryce do tłoczenia, bo lancia ma być produkowana na linii gdzie obecnie jest produkowana panda. Smaczku sprawie dodaje fakt, że gdy wieczorem jeszcze raz chciałem wrócić do tych informacji, z cytowanych artykułów zniknęła kwota 1,8 mld, a za to pojawiła się wypowiedź rzecznika fiata, Bogusława Cieślara w której nie podaje żadnej kwoty, mówi tylko o bliżej nieokreślonej sumie. Kilka dni później znów pojawiła się ta kwota 1,8 mld, ale już w kontekście, że to fiat chce zainwestować tyle w projekt "lancia w Polsce".

Pomyślałem sobie: 1,8 mld złotych. Rząd włoski obiecał 700 mln euro dotacji jeśli fiat zwiększy do 500 tyś szt. rocznie produkcję aut koncernu we Włoszech. 700 mln euro to daje jakieś 3 mld zł, ale jeśli polski rząd wypłaciłby 1,8 to rząd włoski będzie musiał wyłożyć tylko równowartość 1,2 mld zł czyli ca 300 mln euro. Proste? Mogłoby to być mało prawdopodobne, ale jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że za strategiczny sojusz Fiata z Chryslerem czyli de facto zdobycie amerykańskiego rynku Fiat zapłacił m.in. licencjami na produkcję 500tki (a ileż to takich aut się tam sprzeda i jak długo jeszcze będzie ono produkowane 2? 5? lat) to taka wolta speców z Turynu jest jak najbardziej możliwa. Powiadam: Rydzyk ze swoimi cegiełkami na rzekome ratowanie stoczni to mały miki przy tym.

Teraz dalej: co się dzieje w zakładzie w Tychach? Otóż w ostatnim półroczu wybudowano od podstaw terminal dla autoplatform, które przyjeżdżają po samochody - do tej pory stały na takiej bocznej dróżce jak niechciani goście. Teraz mają większy, porządny plac, kibelek i prysznic. Obok kotłowni wybudowano trzy hale magazynowe - na razie nic się w nich nie dzieje, ale przecież nie postawili ich dlatego, bo już nie mogli patrzyć na trawę w tym miejscu, prawda? Przy tłoczni postawili halę magazynową - jeszcze dobrze jej nie pokryli,
a już w środku stawiali regały i latały widlaki. Obok postawiono mniejszą halę w formie takiego namiotu - ale podobne namioty postawiono już jakiś czas temu także przy starej hali montażu i są wykorzystywane jako
podręczne magazyny, więc niech słowo "namiot" nie sugeruje tymczasowości tej budowli. Pytam: czy prowadzono by takie inwestycje w zakładzie, który za rok ma produkować o połowę mniej aut? I teraz dwa najciekawsze fakty:

1. na spawalni i przebudowywanej obecnie linii montażu B prowadzone są próby z nowymi zawieszkami, które są dostosowane do płyty podłogowej nowej pandy. Ciekawe po co, skoro mają ją robić Włosi.
2. mniej więcej naprzeciwko zakładu, po drugiej stronie dwupasmówki biegnącej obok FAP wielki teren zakupiła Sistema Poland - spółka,  która jest odpowiedzialna za transport wewnątrzzakładowy i magazyny. Czyżby zainteresowali się rolnictwem i dopłatami z UE chcieli ratować budżet zakładu?

Powstaje pytanie: po co robiona jest ta cała zadyma z nową pandą dla Neapolu i warunkami dla polskiego rządu? Otóż w tym roku kończy się 18letni okres zwolnienia podatkowego jakie fiat dostał w 1992r
gdy przejmował FSM i zrobił z tego Fiat Auto Poland. No więc trzeba było coś wymyślić. Do tego delikatny ferment zaczynają siać dyspozycyjne (oprócz NSZZ Solidarność Wandy Stróżyk) względem dyrekcji związki zawodowe strasząc pracowników zwolnieniami. Wbrew zapisom ustawy (bardzo wygodnej dla siebie choć bezpodstawnie stosowanej w przypadku FAP) próbują też wydłużyć do pół roku okres rozliczania czasu pracy w nadgodzinach (ustawa dopuszcza okres kwartału). Może więc dojść do sytuacji, że przez jakiś czas trzeba będzie pracować po 12 godz na dobę 6 dni w tyg, a następnie po 4 godz i w półrocznym okresie rozliczeniowym wyjdzie przepisowe 8 godz. Oczywiście 12godzinne dniówki mają być płatne normalnie, a nie jak za nadgodziny. Na to nie ma zgody załogi, ale dla dyrekcji to żadna przeszkoda. Owe superdniówki chcieliby wprowadzać
już teraz strasząc zmniejszeniem produkcji w końcówce roku, ale takie zmniejszenie jest naturalne każdego roku, a poza tym zakładane dobowe plany produkcji do grudnia są normalne - niecałe 2 tyś/dobę czyli mniejsze tylko z tej racji, że nie ma obecnie linii produkcyjnej B. A co do zmniejszenia zatrudnienia - owszem, była grupa osób z umowami do końca czerwca i nie przedłużono, lecz wydaje się, że pozbyto się tych, którym na pracy nie bardzo zależało. Jeszcze ciekawszą politykę stosują np. we wspomnianej spółce Sistema - osoby dostają wymówienie (np. za L-4) i jednocześnie mogą być przyjęte przez agencję pracy tymczasowej Ranstad, która wynajmuje ludzi do Sistemy. W efekcie osoba robi to samo co przedtem, ale za mniejsze pieniądze, bez dodatków i premii.
I żadna umowa o pracę z fiatem jej nie wiąże. Genialne w swojej prostocie.

Na koniec wnioski: NIE WIERZĘ w żadne zwiększenie produkcji we Włoszech tak, aby spełnić warunki otrzymania dotacji od rządu włoskiego. Podejrzewam, że diabeł może tkwić w definicji produkcji - może
produkcja będzie u nich oznaczała przykręcenie kół do samochodu wyprodukowanego w Polsce? Wiem, że to znaczne uproszczenie ale kto wie. Z drugiej strony słysząc opowiadania ludzi z FAP, którzy byli we Włoszech i widzieli ich styl pracy wątpię czy i w ten sposób wyrobili by te wymagane tysiące.

Jeżeli w Polsce jest 18 dniówek w tygodniu, a u nich trudno uzyskać zgodę na więcej jak 10 to jak to nadrobić? Bolesne jest też, że kto nie siedzi w FAP to nie ma pojęcia o czym mówi. Widać to po niektórych wpisach na forach internetowych, a ostatnio także w kampanii wyborczej. Przyjedzie taki jeden z drugim pajac i mówi co by to on nie zrobił i co rząd powinien dla fiata.

Jeśli Włosi zapowiedzieli dotację 700 mln euro to ile powinien przelicytować polski rząd? 1 mld euro? Absurd! W imię czego? Skoro się w 92r. FSM sprzedało, to jest to teraz prywatna włoska firma i jeśli we Włoszech zapadną decyzje polityczne to mało będziemy mieli do gadania. Vide przykład Dell'a w Łodzi: wszyscy im w dupę włazili gdy mieli otwierać fabrykę, dali ulgi, zniżki, co tylko - a Dell po kilku miesiącach się wyniósł, bo
tak mu pasowało i co mu kto zrobi. Ale Włosi się z Tychów nie wyniosą (bo kto inny będzie na nich zapier..) tylko spróbują jeszcze raz wycyckać nasz budżet i naszych pracowników. Pomocni im mogą być zasiedziali na
swoich stołkach działacze związkowi (m. in. cytowany w mediach Gierot z Sierpnia'80) - zrobią wszystko (czytaj: zgodzą się "w imieniu załogi" na najgorsze niewolnictwo), by nie stracić ręki, która ich hojnie karmi. Nowy właściciel mógłby i powinien wykopać ich dalej niż na Księżyc!

Jestem przekonany, że tak coś wykręcą, że to my będziemy robić i pandę, i lancię i co tylko, ale za to za mniejsze pieniądze. A będzie się nazywało, że to we Włoszech robią 500 tyś. rocznie."

[To jest nieuchronny, zamierzony efekt globalizacji, przy mobilnym kapitale i niemobilnej pracy - arbitraż kosztów pracy, czyli global wage arbitrage. Wg prawa Kopernika-Greshama prowadzi zawsze do równania w dół.]

© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut