Olgierd Rudak, prawnik, popełnił wpis, którego konkluzje pozwoliłem sobie skrócić.
Wg art. 107 par. 1 kpa:
Decyzja powinna zawierać: oznaczenie organu administracji publicznej, datę wydania, oznaczenie strony lub stron, powołanie podstawy prawnej, rozstrzygnięcie, uzasadnienie faktyczne i prawne, pouczenie, czy i w jakim trybie służy od niej odwołanie, podpis z podaniem imienia i nazwiska oraz stanowiska służbowego osoby upoważnionej do wydania decyzji. Decyzja, w stosunku do której może być wniesione powództwo do sądu powszechnego lub skarga do sądu administracyjnego, powinna zawierać ponadto pouczenie o dopuszczalności wniesienia powództwa lub skargi.
Decyzja powinna zawierać: oznaczenie organu administracji publicznej, datę wydania, oznaczenie strony lub stron, powołanie podstawy prawnej, rozstrzygnięcie, uzasadnienie faktyczne i prawne, pouczenie, czy i w jakim trybie służy od niej odwołanie, podpis z podaniem imienia i nazwiska oraz stanowiska służbowego osoby upoważnionej do wydania decyzji. Decyzja, w stosunku do której może być wniesione powództwo do sądu powszechnego lub skarga do sądu administracyjnego, powinna zawierać ponadto pouczenie o dopuszczalności wniesienia powództwa lub skargi.
Jak powiada Rudniak, jakby na to nie patrzeć "decyzja" Głównego Inspektora Sanitarnego w sprawie produktu o nazwie "Tajfun" nie zawiera oznaczenia strony lub stron, zatem -- zgodnie z cytowanym przez Michała Kluskę wyrokiem WSA w Opolu z dnia 24.06.2008r. II SA/Op 164/08 -- skoro "za minimum elementów decyzji administracyjnej traktuje się cztery składniki takie jak oznaczenie organu, adresata decyzji, czyli stron, rozstrzygnięcie i podpis osoby uprawnionej do jej wydania" -- to rzeczony dokument nie może zostać zakwalifikowany jako decyzja administracyjna.
Mi również zdaje się, że podżegane przez Prezesa Rady Ministrów centralnych organów państwa, które zaczynają uzurpować sobie prawo do wydawania aktów normatywnych o ewidentnie generalnym i abstrakcyjnym charakterze oraz nakłanianie do przekroczenia uprawnień, zastosowania gróźb karalnych i bezprawne zatrzymania są karalne.
Jędrzejpk dodaje iż WTF nie jest decyzją administracyjną, tylko zadrukowaną kartką, która nie ma żadnej mocy prawnej. Podobno nie była również podpisana. Prawo powielaczowe stoi wyżej w hierarchii wartości w Polsce od państwa prawa. Na koniec Jędrzejpk dodaje iż brak mu słów na to, że jeszcze kolesia zamknęli na tej podstawie, aż trudno w to uwierzyć. Tego nie ma nawet na Białorusi, że urzędnik wydaje decyzję z mocą ustawy.
Mi też trudno w to uwierzyć, ale właśnie w zakresie (braku) praworządności przegoniliśmy Białoruś.
Tak trzymać premierze Tusk. Dziadek z Wehrmachtu byłby z Pana dumny;-)