| | Jeśli oglądałeś/aś zdjęcia i filmy z zamachu na francuski tygodnik satyryczny, bez wątpienia zauważyłeś/aś liczne niespójności, cytowane w poprzednim artykule. Teraz zajmiemy się pytaniem: dlaczego ta redakcja i jak to można łatwo sprawdzić.
Nie trzeba wielkiego wysiłku, aby stwierdzić, że satyryczny tygodnik sytuował się wśród szmatławców rozrywkowych, zdecydowanie poniżej "Nie", a składał się głównie z mniej lub bardziej dowcipnych rysunków, okraszonych mniej lub bardziej ciętymi felietonami, z przewagą fekalietonu. I oto - kilka dni po głośnej egzekucji całej redakcji w liczbie osób dziesięciu... ukaże się w poniedziałek, zgodnie z harmonogramem kolejny numer. W dodatku w rekordowym, nigdy nie widzianym przez niszowych oszołomów nakładzie - gładki milion egzemplarzy, podczas gdy średnia z ostatniego roku wynosiła 60 tys. nakładu.
Na oglądanych zdjęciach i filmikach powinno ci się rzucić w oczy ich niezwykłe bogactwo. Oto obok wersji kanonicznej, nagrywanej ze statywu za firanką kamienicy, wprawną ręką gotowego do działania operatora, którego film natychmiast został opublikowany zresztą przez "Haarec" [jest w czytance] mamy oto kilka filmów robionych z ręki, z różnych ujęć i miejsc, co oznacza, że zostały wykonane najprawdopodobniej za pomocą smartfonów... przez kilka osób równocześnie. Kilka osób - znaczy były te osoby uprzedzone i gotowe do uwiecznienia wiekopomnego wyczynu dziarskich chłopców. Powiesz, że pewnie ajatolachy pilnie się przygotowały, bo nowocześni są - piar, te sprawy. Wydawałoby się logiczne.
Tymczasem warto zauważyć, że tych kilka różnych ujęć filmowych wydarzenia, robionych z ręki pochodzi... z dachów drogi watsonie. Tak jest - ze słynnych dachów Paryża. Przy odrobinie wolnego czasu rozejrzyj się w okolicy, korzystając choćby z gógle maps i sprawdź, że spacerowanie tam przez dziarskich chłopców, zwłaszcza w większej liczbie, jest nie tylko zbyt ryzykowne, ale wręcz wykluczone, chyba że...
Chyba że dziarscy muzułmańscy chłopcy, jak zresztą moi dyskutanci od razu odkryli, wcale nie należą do przypadkowej zbieraniny łobuzów z bronią, ale należą do wyspecjalizowanej jednostki oraz mają kontakt ze stróżami porządku. Skąd ten pochopny wniosek spytasz. Otóż stąd, drogi watsonie, że Charlie Hebdo jest typową redakcją zadymiarską, którą miłujące pokój siły porządku, policji i DGST objęły od dawna stałą ochroną, zapewne z tego banalnego powodu, że obraźliwe i chamskie niejednokrotnie rysuneczki wywołały w kolorowym Paryżu niejedno spotkanie z liściem.
Tu mamy stałą ochronę - posterunek na kółkach, widać że komunizm Paryżanom nie wychodzi na zdrowie - coraz mniejsze te suczki, zresztą misie przy minisuczce wyglądają też na wyjątkowo sprawne intelektualnie i fizycznie.
Jeśli była przed redakcją stała ochrona [a była] to nie tylko nie mogłoby w praktyce dojść do zamachu [bez uzgodnienia i nadzoru z jej strony], ale przede wszystkim niemożliwe byłoby rozmieszczenie na dachach nagrywaczy wydarzenia, a zwłaszcza potem ich sprawna ewakuacja. Zauważ, że dachy dość różnorodne i w miarę wysokie - nie da się z nich ewakuować, chyba że poczyniono zawczasu odpowiednie przygotowania, a których raczej nie da się przeoczyć, bo wymagają spacerów po dachach. Inaczej mówiąc stróżowie porządku, a zapewne ich szefostwo brało udział w przedstawieniu, bowiem inaczej nie byłoby filmów z niego, nie mówiąc już o przeprowadzeniu całej akcji w stylu "pod Arsenałem". |