Na witrynie przez długie miesiące wisiała złowieszczo ankieta, zatytułowana „Czy Grecja rozsadzi euro?”. Kilkadziesiąt procent respondentów – między 1/4 a 1/3 – typowało, że stanie się to wkrótce. Tak było dość dawno temu... w epoce Papandreou.
Dziś mało kto pamięta, jakie mrożące krew w żyłach perypetie rozegrały się wówczas w kolebce demokracji, bo przykryły je kolejne skandale, demonstracje i afery. Najistotniejsze z nich, znaczące kolejne etapy w przyspieszonym kursie realnej demokracji gospodarczej, obejmowały m.in. spektakularny przewrót gabinetowy, powstanie pierwszej wielkiej partii antyeuropejskiej i nacjonalistycznej Syriza i wejście jej do parlamentu oraz eksperyment cypryjski bail-in z rabunkiem depozytów. Wszystkie rozegrały się nieprzypadkowo albo w samej Grecji, albo w jej bezpośrednim otoczeniu – i z jej czynnym udziałem, bowiem jak trafnie odgadli uczestnicy ankiety, Grecja jest prawdopodobnie pierwszym ogniwem europejskiego domina, które upadnie, bowiem jest strukturalnie najsłabsza. W prognozie pomylił im się jedynie timing, bowiem – dla zachowania integralności strefy euro – uczyniono dosłownie wszystko, aby zapobiec upadłości Grecji, która istotnie może strefę euro rozerwać. A skoro może, to rozerwie, kwestią czasu jest tylko – kiedy? Czy ten moment właśnie nadszedł? To jest bardzo trudne i ryzykowne pytanie, jednak śmiało na nie odpowiadam: wygląda, że kulminacja greckiej tragedii właśnie się rozpoczyna i najbliższe miesiące przyniosą praktyczne wyjście Grecji z euro, bądź wymuszoną restrukturyzację [umorzenie części] długów, bądź niewypłacalność Grecji, bądź wszystkie te rzeczy razem, co w ten, lub w inny sposób, nieuchronnie spowoduje lawinę dalszych bankructw i w konsekwencji rozsadzenie strefy euro. Czy to się stanie w tym roku? Możliwe, ale nie wstrzymuj oddechu, bowiem wypadki mogą przebiec na wiele różnych sposobów, wszak kierują nimi – i to od dawna – nie żadne mityczne „niewidzialne ręce rynku”, tylko klika polityczna w śmiertelnym uścisku z kliką finansową. Zafundują nam jeszcze niejedną niespodziankę, a ich prognozowanie podobne jest do szkicowania spodziewanego przebiegu lawiny. Pocieszę cię: nikt nie wie, jak ona zejdzie, więc nie jesteś samotny/a w swoich dylematach. Jak działa „demokracja” naprawdę Przed kilku laty – podczas pierwszego aktu greckiej tragedii, a po spektakularnym wstępie, podczas którego zdumieni obywatele Europy i świata dowiedzieli się, że gospodarz wystawnej olimpiady sprzed kilku lat jest bankrutem i pariasem i nie ma z czego spłacać długów, nastąpił pouczający akt pierwszy, podczas którego co ciekawsi obserwatorzy mogli zaobserwować, jak dziś działa europejska demokracja w ojczyźnie demokracji. Oto na figurę ojca opatrznościowego namaszczono Papandreou juniora z socjalistycznej partii PASOK, syna znanego jej założyciela. Firmował on konieczne, bolesne reformy, wprowadzane pod dyktando międzynarodowej finansjery z MFW. Wszyscy wiedzą, co to jest MFW – to taka eufemistyczna nazwa na międzynarodowego syndyka upadłościowego, który wkracza wszędzie tam, gdzie plajtują państwa i podaje „pomocną dłoń” w postaci krótkoterminowych i dłuższych kredytów – na przetrwanie kryzysu – ale pod powtarzalnymi warunkami, które zawsze, nieodmiennie prowadzą do grabieży majątku narodowego w ten, albo inny sposób. Wierzyciele owszem, umarzają czasem część długu, ale zawsze pod restrykcyjnymi warunkami, zazwyczaj prowadzącymi do wyprzedaży majątku za długi po ułamkowych cenach – ot, zwyczajny biznes upadłościowy, tyle że na skalę państwową. Papandreou zmontował nadzwyczajną, ratunkową koalicję, która cieszyła się wyjątkowo szerokim poparciem politycznym, dzięki czemu w ogóle koalicja rządząca mogła powstać [i wprowadzić programy oszczędnościowe]. Każdy program oszczędnościowy jest trudny, ale reformy wprowadzane pod groźbą bankructwa, a takie zostały wprowadzone pod dyktando MFW [z niewielkimi korektami]: podwyższenie wieku emerytalnego, drastyczne obcięcie licznych programów socjalnych, w tym w ochronie zdrowia i szkolnictwie, a więc podstawowych dziedzinach funkcjonalnych. Podobne kroki można dziś obserwować na żywo w sąsiedniej Ukrainie, a więc nic z pozoru nowego. Jednak niezmiennie wywołuje zdziwienie, że dramatyczne obcięcie wydatków rządowych powoduje obniżenie poziomu życia... A przecież taki jest sens programów oszczędnościowych MFW. Bankrut musi ograniczyć konsumpcję i zwiększyć oszczędności, aby zacząć spłacać zobowiązania. Te robi się przecie z oszczędności. Elementarz ekonomii tak rzecze. {Tekst stanowi wstęp do tygodniowej analizy ostatniego nru Summa Summarum} |