Go To Project Gutenberg

piątek, 13 lutego 2015

Spiegel w bełkotliwym Sosku, czyli Polskiej walucie grozi atak spekulantów

-
Przed tygodniem ukazał się w Spieglu hitjob na temat chwiejącego się polskiego systemu bankowego, oczywiste tło przygotowań do przejęć w polskiej bankowości, szczególnie spółdzielczej i SKOKach, które są jeszcze w polskich rękach. Nie jest tajemnicą, że w tym roku przetoczy się fala sprzedaży częściowo zbankrutowanych filii zagranicznych banków, na gwałt szukających kapitału. Czasy bakowych żniw się właśnie w Polsce zakończyły, zatem zagraniczni inwestorzy tym chętniej się wycofują. Premierą jest stojący na skraju przepaści, a właściwie - jak kojot z loony tunes - daleko poza nią, Raiffeisen.

Mamy zatem propagandowe przygotowanie wejścia teutońskiego rycerza w białej zbroi, który nas, brudnych i ciemnych Polaczków, wyzwoli z monetarnej opresji. Spieglowy hitjob jest tak przepojony demagogią i bełkotem, że trudno traktować go poważnie, jak wydaje się czynić red. Soska, najwyraźniej niezbyt rozumiejący tekst i kontekst sprawy. Zezowaty komentarz w nawiasach.

Niemieckie ministerstwo finansów obawia się – według informacji wpływowego tygodnika „Der Spiegel” – że po spadku kursu euro dojdzie do poważnych zawirowań walutowych w Polsce i Danii, a grozić mogą także ataki spekulantów na naszą walutę.

{Spadek kursu euro jest pochodną księżycowej polityki ECB oraz trwającego od czerwca ub.r. globalnego umocnienia dolara. Szerzej piszę o jego przyczynach i rezulatach w swoich analizach. Nie jest to zjawisko sezonowe, ani krótkotrwałe - przeciwnie, będziemy je obserwować w nadchodzących miesiącach. Słabnące euro nie jest dla Europy, a zwłaszcza eurolandu złą wiadomością. Całkowicie odwrotnie - pozwala umocnić trwałą, ale słabnącą nadwyżkę eksportową zwapniałej gospodarce.

Niemieckie ministerstwo finansów z reguły nie odnosi się do walut narodowych innych państw, gdyż byłoby to naruszenie ich suwerenności - owszem, wypowiada się o stabilności euro, tyle że ani Polska, ani Dania członkami eurostrefy nie są. Czyni to doniesienia Spiegla oczywistą bzdurą i konfabulacją już na samym wstępie, bowiem niemieckie ministerstwo finansów zajmuje się z definicji NIEMIECKIMI finansami. Z drugiej strony jest faktem zainteresowanie NIEMIECKICH finansów przejęciami w polskiej bankowości, wystawianej na sprzedaż na wtórnej fali kryzysu finansowego.}

Tygodnik pisze, że konieczne będzie ustalenie nowego kursu narodowych walut Polski i Danii wobec euro, a być może nawet zupełne zakończenie stosunkowo trwałego powiązania kursu złotówki i korony wobec euro.

{Ani złotówka, ani korona nie są "stosunkowo trwale powiązane z euro", przeciwnie - są trwale i swobodnie wymienialne, co powoduje, że polityka ECB nie wpływa bezpośrednio na gospodarki i system monetarny Danii i Polski, ale pośrednio - przez swobodnie i elastycznie reagujące na wolnym rynku kursy walut narodowych. Jest to dla mniejszych krajów rozwiązanie zarówno bezpieczne, jak i efektywne, co pokazały dwie dekady ćwiczeń praktycznych.}

„Spiegel” powołuje się na informacje od fachowców federalnego ministerstwa finansów w Berlinie. Ich zdaniem, elastyczna polityka pieniężna Europejskiego Banku Centralnego we Frankfurcie nad Menem może już niebawem spowodować zawirowania kursowe w krajach graniczących ze strefą euro, które kursy swoich walut powiązały z walutą unijną. Podobne problemy niedawno miała Szwajcaria – teraz grozić one mają Polsce i Danii.

{Elastyczne działania ECB,czyli QE już odnoszą skutek w postaci spadającego euro. Nie jest to - jak wskazałem wyżej powód do niepokoju, a raczej zadowolenia, bo dziś wszyscy chcą mieć SŁABĄ walutę. Ani Dania, ani tym bardziej Polska nie ma natomiast problemów Szwajcarii, bowiem nie ustanowiły sztywnego pułapu do euro. Faktem jest natomiast ogromny napór kapitału uciekającego z eurolandu do Danii na tamtejszą koronę, powodując jej ekstremalną aprecjację, groźną dla duńskiego eksportu. Stąd gorączkowe działania duńskiego banku centralnego, usiłującego powstrzymać i złagodzić ten napór, prowadzące niedawno do dwukrotnego obniżenia stóp procentowych poniżej zera! - podobnie jak w Szwajcarii. Mieszanie Polski z Danią w tym kontekście jest całkowitym idiotyzmem, kiedy polska RPP nie może się zdobyć na kolejną kosmetyczną obniżkę stóp o 25pb od grudnia - mocno dodatnich przypominam, a nie ujemnych jak w Danii.}

Zdaniem ekspertów niemieckiego ministra finansów Wolfganga Schäuble z CDU, Polska i Dania z reguły wykonują zalecenia EBC, by utrzymać w miarę stabilny kurs swoich walut wobec euro. Problem wystąpi jednak, gdy EBC na dużą skalę zacznie skupywać obligacje rządowe – a Polska i Dania tego nie uczynią, bo nie widza ku temu wystarczających powodów. W konsekwencji konieczne może stać się albo ustalenie nowego kursu walut narodowych wobec euro, albo zupełne ich uwolnienie od powiązania kursowego wobec euro.

{Nie ma sztywnego powiązania z euro, więc dywagacje są ssane z brudnego palucha. Faktem pozostaje, że w oczekiwaniu na marcowe QE kapitał z euro ucieka, miejmy nadzieję że także do Polski, czego nie potwierdza GPW drogi watsonie, niestety. Swoją drogą coś w rodzaju QE Duńczycy już robią, próbując osłabić koronę, nam na razie taki kryzys nadmiaru nie grozi.}

To jednak nie wszystko. Na skutek słabnięcia kursu euro, który pozytywnie wpłynie na eksport ze strefy wspólnej unijnej waluty, a negatywnie na import do strefy, możliwe będą także ataki spekulacyjne na polską walutę.

{Ataki spekulacyjne na złotówkę są możliwe od momentu wprowadzenia wolnego kursu - czyli od dwóch dekad. Jak na razie nie tylko świat się nie zawalił w Warszawie, ale nawet nie widać ŻADNEGO powodu rezygnacji z wolnej złotówki na rzecz ojrokołchozu, wręcz przeciwnie - kołchoz euro się zawala, drogi watsonie.}

Spekulanci najpierw będą masowo zaciągać kredyty w słabnącej walucie (czyli złotówkach lub koronach), potem masowo będą te waluty wysprzedawać, powodując chaos kursowy i załamanie zaufania do narodowych walut, by ostatecznie, gdy kursy zdecydowanie się załamią, masowo odkupić dane waluty, spłacając nimi zaciągnięte długi i zarabiając na różnicy kursów. Polsce grozić ma odpływ dużej ilości pieniędzy z kraju, dewaluacja waluty i podniesienie stóp procentowych.

{Bełkot jak wyżej. Po pierwsze, jeśli następuje ucieczka do korony i złotego, to korona i złoty DROŻEJĄ, a nie tanieją. A to dopiero początek idiotyzmu cytowanych wypocin.}

Eksperci przewidują jeszcze większe wzmocnienie gospodarki niemieckiej, i tak nieproporcjonalnie dominującej w Europie, zwiększenie niemieckiego eksportu i zmniejszenie importu do Niemiec. Ponieważ nasza gospodarka bardzo mocno powiązana jest z Niemcami, a kraj ten jest naszym najważniejszym partnerem handlowym (26 proc. polskiego eksportu i 22 proc. polskiego importu), takie prognozy powinny być dla nas bardzo niepokojące.

{Prognozy dalszego wzmocnienia centralnej roli Niemiec w UE i eurolandzie faktycznie są dla nas niepokojące, ale z przyczyn POLITYCZNYCH, a nie gospodarczych. Dziś dobra koniunktura w Niemczech daje nam stabilne zamówienia w naszym przemyśle, w dużej mierze PERYFERYJNYM wobec centrali w Niemczech, zatem musimy być zadowoleni z powodzenia Niemiec, gdyż dają nam pracę.}

Na razie polscy eksperci uspokajają, że „nic takiego naszemu krajowi nie grozi”. Co więcej, niektórzy są nawet zdania, że artykuł we wpływowym i opiniotwórczym tygodniku był celową zagrywką niemieckiego banku centralnego, który był niechętny wdrożeniu przez EBC programu luzowania ilościowego. Przekonują też, że polski złoty w przeciwieństwie do duńskiej korony nie jest utrzymywany na sztywnym kursie wobec euro, a próby ataków spekulacyjnych na złotówkę w przeszłości były nieskuteczne. Oby mieli rację.

{Brak zrozumienia sensu i celu artykułu jest naprawdę PORAŻAJĄCY, zważywszy ilość oczywistych idiotyzmów, pomieszczonych w krótkim tekście. Niestety przytłaczającej większości publicystów brak PODSTAWOWEJ i rudymentarnej wiedzy ekonomicznej, więc wierzą w jakiekolwiek brednie wysmarują anonimowi "eksperci" animowanych mediów.}
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut