Go To Project Gutenberg

wtorek, 15 lutego 2011

Za ile tankujesz?

Obok cudownie upartego backwardation na Ag, które miśki zgrabnie tłumaczą na filmie, a nie jest to na fiuczersach zabawne, kiedy cała krzywa jest odwrócona, czyli wszystkie fiuczersy są tańsze od ceny spot, dzieje się - dzięki dobroczynnej pompie Bena - na świecie wiele innych dobrych rzeczy, dla przykładu rekordy historyczne ceny miedzi, kakao i ryżu. Oczekuje się, że pszenica i kukurydza niebawem dołączą. Pewnie dlatego Egipcjanie tak porywają swym przykładem wszystkich sąsiadów, choć Ben twierdzi, że on z inflacją w Egipcie nie ma nic wspólnego, bo wszystkim wiadomo, że w Egipcie nie ma lolarów, tylko egpipskie funty (i mumie). Serio tak mówi, popatrz sobie na filmie, który wstawiłem przed kilkoma dniami. Ale wróćmy do fiuczersów. Pokazują one, że spekuła tak wykręciła ceny do góry nogami, że dosłownie wszystkie kontrakty są postawione na głowie. Ktoś twierdzący, że to chwilowa aberracja i zaraz się uspokoi, bo przecież backwardation się zdarza, jest - powiedzmy oględnie - wyjątkowym optymistą, żeby zacytować Fabera, który w ten sposób elegacko podsumował dziennikarską obronę Obamy (Faber powiedział, że się prostytuuje - opalony rzec jasna).

Odwrócona cała krzywa rentowności fiuczersów oznacza ni mniej ni więcej, tylko tyle, że cały rynek jest zmanipulowany, albo mówiąc dyplomatycznie przeżywa niespotykany stres. Otóż ten niespotykany stres zaraz zobaczymy także na obrazkach na ropie i nie będzie to miły widok.

Na początek piękny wykres WTI, czyli west texas intermediate, cena baryłki ropy w Cushing Oklahoma, największym terminalu w Stanach i chyba na świecie. Cushing pęka w szwach, a cena - pomimo rekordów na świecie, dynda sobie poniżej 90 dolarów. Co warto pamiętać, WTI to arabska ropa sweet, lekka i tania w rafinacji, bez zanieczyszczeń siarki (stąd słodka).



W Europie już ceny nie wyglądają tak różowo, bo zdecydowanie przekroczyły poprzeczkę 100$ i jeśli spytacie zezowatego, to już na trwałe. Tu mamy ropę brent z Morza północnego, ciężką i zanieczyszczoną.



Jak łatwo zauważyć, brent jest zdecydowanie droższy od arabskiej nafty. Coś tu się nie zgadza, bo arabska jest wydajniejsza a ponadto rafinacja każdej baryłki (plus cracking) powinna kosztować jakieś 10$. Różnica na dziś wygląda następująco.



Cały ambaras w tym, że różnica (spread) powinna być w drugą stronę. Mamy gorszą ropę, która jest zdecydowanie droższa. Coś jest nie tak na obrazku, bo przecież rynki sa efektywne, nieprawdaż? Czyżby Amerykanie dzięki pompie Bena byli błogosławieni efektywnie tańszym surowcem (z uwzględnieniem jakości) o 1/4? I ile będzie trwał ten cud ekonomiczny, trzymający wskaźnik inflacji? Odpowiedź jest na poniższym obrazku.



Middle East Sour crude, czyli bliskowschodnia kwaśna ropa. Co to za zwierzę i czemu nie ma transakcji? Kwaśna to znaczy zasiarczona, w odróżnieniu od sweet, którą arabowie wydobywają. Mamy więc albo podmianę rebco (zasiarczony ural) na bliskowschodnią (mało prawdopodobne) albo im złoża skwaśniały :) Istnieje też trzecia możliwość, mianowicie taka, że Saudowie sprzedają swoją sweet crude przebrany za MESC po cenach spot i na umowy długoterminowe, stąd - prznajmniej na razie - nie widać na powyższym obrazku transakcji (to są futuresy). Wieść niesie, że MESC kosztuje tyle co brent, więc ceny by się ekonomicznie zgadzały. Zgadzały by się także pogłoski z lata, iżby wierny sojusznik Arabia Saudyjska - zamierzała w ślad Iranu zarzucić handel ropą w dolarze. Otóż nie zamierza. Za to porzuciła handel na Comex i chyba definitywnie przeniosła się do Europy na ICE. Otóż mamy inną odsłonę faktu, odkrytego przez miśki, że Comex się pali. Saudowie nie dostarczają ropy do USA w Cushing (WTI), tylko do Amsterdamu (MESC) i to jest fakt. Faktem jest też papierowy spread, podobnie jak backwardation na srebrze i nie jest objawem zdrowia, wręcz przeciwnie, jest komicznym dowodem na zawalanie się piramidalnej kombinacji.

Arabom jest ze względów politycznych niezręcznie odcinać się od dolarów zbyt ostentacyjnie. Czynią to dyplomatycznie, sprzedając swą ropę pod nazwą MESC (cokolwiek to znaczy) poprzez Europę. Czy WTI ma znaczenie? Dopóki magazyny są pełne, zapewne tak, ale - skoro wiemy, że nie ma darmowych obiadów - czy naprawdę wierzysz, że jankesi kupują surowiec o 1/4 taniej? Fuzja NYSE i Deutsche Borse powinna pozbawić cię złudzeń. Niemcy giełdę nowojorską de facto przejmują. Oczywiście dla stworzenia nowych synergii i efektów skali. Tak samo jak w przypadku WTI i MESC. Comex się pali, kotku.
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut