Pewnego dnia zdarzyło mi się obejrzeć film "Alicja w
krainie czarów". Mało powiedzieć, że film powalił mnie na kolana i dał
wiele do myślenia. Nie zachwycił mnie tutaj geniusz reżysera czy
niesamowita gra aktorska, bo są to dla mnie rzeczy trzecio- i
czwartorzędne, nawet jak by miały one w tym filmie miejsce. Rzadko
oglądam filmy, bo za ich tworzenie biorą się pierwszorzędni fachowcy
zwani "inżynierami dusz ludzkich". A mi jakoś nie uśmiecha się to, aby
jakikolwiek Inżynier, nawet najlepszy, gmerał gdzieś przy mojej duszy.
Podchodzę do filmów z olbrzymim dystansem i nieufnością ale dzięki temu
potrafię wychwycić pewne niuanse i zależności. Widzę drugie i trzecie
dno.
Pomimo tego iż jestem "młodym" chrześcijaninem i przeczytałem Biblie raptem parę razy uważam, że mam całkiem niezłe zrozumienie Biblii jak na taki krótki staż. Jestem pod niesamowitym wrażeniem jej spójności, mądrości i tez w niej zawartych. To, co mną wstrząsnęło, to to, że pomiędzy filmem wymienionym w tytule a tą Księgą jest niesamowite podobieństwo i korelacja faktów. Używa się tych samych metafor i symboliki, dodatkowo w takim samym znaczeniu, co w Biblii, a do tego jeszcze opowiadając tę samą historię. TO WŁAŚNIE TO MNIE ZADZIWIŁO i spowodowało, że wyskoczyłem z obuwia i to w dodatku bez rozsznurowywania go. Można zaryzykować stwierdzenie, iż scenariusz jest żywcem zerżnięty z Biblii. Domniemuję, że tak samo jak w filmie Matrix, tak i w tym filmie reżyser bezwstydnie i z premedytacją ukrył mnóstwo przekazu, jak to bywa u Iluminaci - na widoku. Specjalnie pomijam tutaj książkową wersje gdyż jej nie znam (ale poznam) i skupię się tylko na tym, co wykoncypowałem z filmu.
Iluminaci i Lucyferianie różnego płazu mają taki myk, że ukrywają wszystko na widoku. Nie jestem pewien, czy są aż takimi perwersami i się tym brendzlują, czy mają pewien obowiązek to robić. Być może ze względu na to, że grają z kimś w jakąś grę, w której są ustalone jakieś zasady i muszą się oni ich trzymać. A jedna z nich jest taka, że mają obowiązek nas zawczasu informować o swoich poczynaniach (skłaniam się ku tej tezie). To tak, jak by się chełpili swoją wiedzą i gardzili ludźmi, ich niewiedzą oraz ich ignorancją, która to z kolei jest manifestacją ludzkiej wolnej woli jaką dał nam Bóg, a my będąc ignorantami się jej wyrzekamy.
Ignorancja i Niewiedza to są dwie biegunowo odmienne określenia:
Ignorancja jest wtedy, kiedy wszystkie informacje mamy dostępne na wyciągnięcie ręki, mamy możliwość się z nimi zapoznać, przyswoić i przedestylować fakty, ale z własnej nieprzymuszonej woli tego nie robimy i z własnej nieprzymuszonej woli się tego wyrzekamy. Z lenistwa i dla własnej psychicznej wygody, bo nic tak nie boli jak prawda. Okłamujemy tym sami siebie i pozostajemy w stanie permanentnej nieświadomości bądź permanentnego oszustwa. Sami wybieramy głupotę i bezmyślność. "NASZ WŁASNY WYBÓR, WOLNA WOLA". Słowa tak często używane w filmach przez "inżynierów" i zapewne nie bez powodu.
Niewiedza to po porostu stan, w którym nie mamy fizycznych możliwości dotarcia do prawdy nawet, jakbyśmy usilnie tego chcieli. Czyli WOLNA WOLA nie bierze w tym udziału, ergo, nie możemy się jej wyrzec. To może dlatego podawane są nam przez iluminati także prawdziwe informacje i możliwości dotarcia do prawdy, to po to oni aż "krzyczą" co się stanie, abyśmy nie mieli wymówki że nie mogliśmy się tego dowiedzieć. Oczywiście te wszystkie podpowiedzi okraszone są olbrzymim szumem dezinformacji i łajdactwa tak, aby nam się nie chciało wykonać pracy czy jak to mówi Zezowaty "odrobić zadania domowego" i abyśmy w pełni ŚWIADOMIE wyrzekli się WOLNEJ WOLI.
Prywatnie uważam, że ludzie tacy jak Alex Jones i David Icke są wysokimi figurami w tej grze, niestety po stronie przeciwnej. Oni właśnie mają za zadanie informować (ukrywać na widoku), ale i wykoślawiać prawdę. Oczywiście, nie twierdze, że wszystko co mówią trzeba odrzucać. Na nich trzeba pasożytować i wydziobywać prawdę a odrzucać kłamstwo. Tak samo myślę o wszystkich oficjalnych kościołach (instytucje), które w jakiś przedziwny i cudowny sposób nie są prześladowane i są tolerowane przez system. Znaczy się, że wykonują swoją pracę. Owszem oni wszyscy informują oraz obdarowują nas olbrzymimi pokładami prawdy, ale niestety, zaraz potem sprowadzają nas na manowce i okłamują. Ewentualnie zagospodarowują nasze nowe, związane z pierwszymi przejawami świadomości, dopiero co odkryte pokłady energii i buntu na rzecz budowania NWO. Niby walczą z NWO i informują o nim a jednocześnie pracują dla niego i zagospodarowują jednostki wybudzające się z letargu nie pozwalając im sięgnąć głębiej do króliczej nory. Takie dreny i zawory bezpieczeństwa systemu.
Jednym z wielu przykładów ignorancji jest odrzucenie, bez jakiegokolwiek zagłębienia się w jej treści, Biblii i z góry uznanie jej jako bezwartościową. Bardzo mało kto samodzielnie spróbuje zaznajomić się z Biblią a jeszcze mniejsza liczba ludzi spróbuje podejść do niej w taki sposób, aby spróbować ją zrozumieć. Większość ateistów nawet jej nie czytała i z góry uważa ją za stek bzdur na podstawie pewnych ludzkich ideologii, które przyjęli za prawdę objawioną. Wiem, bo byłem. Swoją drogą, jest to kuriozalne, że nie przeczytali Biblii a przeczytali po parę książek, które świadczą o tym, że Biblia jest stekiem bzdur. Trochę ich rozumiem bo, te mechanizmy oraz ideologie przerobiłem na własnej skórze. Ja uważam, że nieprzeczytanie Biblii jest skrajaną ignorancją, chociażby z tego powodu, że cały świat się wokół niej kręci od stuleci, a my nie żyjemy w próżni, tylko właśnie w świecie, na jakim bez wątpienia Biblia odcisnęła olbrzymie piętno.
Stary testament jest podstawą trzech monoteistycznych religii, odegrał gigantyczną rolę w historii świata, nie sposób zrozumieć np. mentalności Żydów bez zapoznania się z Torą. Co najmniej 1/3 (strzelam) ludności uważa się za Chrześcijan różnej maści, bądź ich religia opiera się na jakiejś części Biblii. Nieważne, wierzący czy ateista, buddysta czy agnostyk. Biblia jest w tym wypadku KLUCZEM do poznania wielu, pozornie niezrozumiałych dla nas, rzeczy dziejących się wokół nas.
Ale dosyć propagandy chrześcijańskiej :) I zbyt przydługiego wstępu. (propaganda nie ma ani pozytywnych ani negatywnych konotacji. To jest poprostuj promowanie czegoś)
Oto mamy Alicję, która goniąc króliczka wpada w królicza norę. Sam fakt gonienia króliczka i króliczej nory, której głębokości nie znamy jest wymowny i wszystkim znany. Wszyscy z nas, mniej lub bardziej, zaglądają do tej króliczej nory i nie mogą dostrzec jej dna. Wszyscy gonimy króliczka i nikomu z nas nie udaje się go złapać. Ja niejednokrotnie zatrzymywałem się w drodze poznania prawdy. Kiedy już spoczywałem na laurach i myślałem, że już wszystko o wszystkim wiem, nagle zapadałem się głębiej i okazywało się, że ta nora jest dużo głębsza i dotychczas byłem w błędzie. W naszym świecie dno króliczej nory jest prawdą o tym świecie, jest tym, kto i co tak naprawdę mąci i kręci tym naszym pierdolnikiem - kto jest na szczycie piramidy władzy i kto tutaj rozdaje karty. Podróż wgłąb króliczej nory oraz gonienie króliczka to podróż i pogoń do poznania i zrozumienia sensu naszego życia i do poznania prawdy. W tym przypadku pokazane jest, że Alicja dotarła do samego dna nory. Ciekawe przesłanie, nie uważacie?. Znaczy się, że dotarła do clue tego, co się dzieje na świecie. Do fundamentu, podstawy. Ta nora nie jest już głębsza w tym filmie.
Podążanie za białym króliczkiem i w głąb króliczej nory jest niejednokrotnie pokazane w filmach jako metafora tego samego. Przykład białego króliczka z Matriksa jest analogiczny oraz teksty morfeusza o "króliczej norze".
Następnie Alicja dowiaduje się, że przybycie jej zostało przepowiedziane w jakimś starym zwoju i że są stworzenia, które głęboko i bez zastrzeżeń wierzą we wszystko, co tam w tym zwoju jest napisane. Łącznie z tym, że wraz z jej przybyciem nastanie jakiś "Chwarny Dzień". To określenie przewija się wielokrotnie w całym filmie i w pewnym momencie jest wyjaśnione, że "Chwarny Dzień" to jest ten dzień, w którym Alicja przybędzie, zgładzi smoka i uwolni całą krainę od niego i złej królowej na której "służbie" jest ony smok. Powiadają też, że to ten właśnie smok jest główną siłą, która trzyma tamten świat w niewoli. Swoją drogą, to ciekawe że ogon macha psem. Bezbarwna wariatka niby rządzi królestwem, ale tak naprawdę, włada nim smok, wykorzystujący królową jako marionetkę i narzędzie. Polecam to do przemyśleń.
Biblia jest pełna cytatów kim jest smok, kim jest niewiasta. Gdzie jest prawdziwa moc, że ma ją smok. Że przekazał ją "NIEWIEŚCIE KTÓRA NA NIM JEDZIE" i że dał jej "WIELKĄ WŁADZE I MOC". Że ona jest przyodziana w "PURPURĘ I SZKARŁAT" (barwy królewskie), że jest "UPOJONA KRWIĄ" itp. Odsyłam do źródła.
Biała królowa której rządy mają nastapić po upadku czerwonej królowej i zabiciu smoka też jest wzmiankowana w Biblii. Ogólnie symbol kobiety w Biblii to kościół. Biała niewiasta to kościół Boży natomiast "przyodziana w purpurę i szkarłat oraz JADĄCA na bestii" to jest nierządnica i kościół diabła.
Całe królestwo czerwonej królowej było przesycone strachem, uciskiem, podłością i kłamstwem, ludzie specjalnie dorabiali sobie brzuchy i nosy aby nie być ładniejszym niż królowa i aby nie zostać przez nią ściętym. Każdy, kto w tym zakłamanym świecie powiedział choć odrobinę prawdy, bądź niezbyt dostatecznie był fałszywy, szedł na ścięcie.
Teraz temat miecza, który był niezbędny do zgładzenia smoka, bez którego nie było to w ogóle możliwe. Według Biblii "Miecz", "Miecz Obosieczny" jest SŁOWEM BOŻYM, które tnie wszelakie kłamstwo. Inna sprawa, że Jezus jest Słowem Bożym ale tego wątku tutaj nie pociągnę.
Znamiennym jest też to, że ten miecz był w "więzieniu", pod kluczem i pod strażą Bandziorchlasta. Ukryty i pilnowany przed ludźmi, którzy nie mając tego miecza, nie byli w stanie walczyć i pokonać smoka. Konieczne było najpierw uwolnienie miecza (Słowa Bożego), aby dopiero za jego pomocą móc zgładzić smoka.
Analogiczne z historii jest to, że w wiekach ciemnych Kościół Katolicki trzymał Biblię "w więzieniu"- ukryciu przed ludźmi, tylko dla siebie. Za posiadanie chociaż fragmentu, ludzie byli zabijani. Msze święte były prowadzone tylko po łacinie, nieznanej zwykłym ludziom. Ludzie wiedzieli o Bogu tylko tyle, ile zechciał powiedzieć im kler, a mówił im tylko to, co było dla niego, jego bogactwa i przepychu wygodne. Pismo Święte zostało "wykradzione" kościołowi katolickiemu przez odważnych księży/skrybów oraz przez poświęcenie wielu ludzi przetłumaczone na różne języki świata i dzięki temu zawitało pod strzechy zwykłych prostych ludzi. Wielu przypłaciło to życiem.
Alicja dumnie niesie na dłoniach miecz, aby oddać go białej królowej a królowa umieszcza miecz na zbroi stojącej nieopodal i mówi "RYNSZTUNEK W KOMPLECIE". Jak tego nie wiązać z tym cytatem z Biblii:
(11) Obleczcie się w zupełną (całą) zbroję Bożą, abyście mogli stać przeciwko zasadzkom dyjabelskim.
(12) Albowiem nie mamy boju przeciwko krwi i ciału, ale przeciwko księstwom, przeciwko zwierzchnościom, przeciwko dzierżawcom świata ciemności wieku tego, przeciwko duchownym złościom, które są wysoko.
(13) A przetoż weźmijcie zupełną (całą) zbroję Bożą, abyście mogli dać odpór w dzień zły, a wszystko wykonawszy, ostać się.
(14) Stójcież tedy, przepasawszy biodra wasze prawdą i oblekłszy pancerz sprawiedliwości.
(15) I obuwszy nogi w gotowość Ewangielii pokoju. (16) A nade wszystko wziąwszy tarczę wiary, którą byście mogli wszystkie strzały ogniste onego złośnika zagasić.
(17) Przyłbicę też zbawienia weźmijcie i miecz Ducha, który jest Słowo Boże!
To ostrzeżenie, wypowiedziane przez białą królową do Alicji też jest tożsame z przekazem biblijnym. "Nie pozwól by inni kierowali twoim życiem. Tę decyzje musisz podjąć sama, bo jeśli staniesz do walki z TĄ ISTOTĄ, nie będzie przy tobie nikogo."
A teraz coś co rozwaliło moją konstrukcje i pozwoliło dostrzec inne pomniejsze elementy tej układanki jakie przedstawiłem powyżej i na koniec mojego wypocenia.
Początek bitwy. Rozmowa pomiędzy Alicją i Smokiem. Wszystkie figury rozstawione na szachownicy i smok (oczywiście uprzednio wychodząc z ziemi:)) wypowiada się w kierunku Alicjii:
- A więc mój, odwieczny wrogu, spotykamy się po raz kolejny na polu bitwy
- Spotykamy się pierwszy raz.
- Ty jesteś tylko ślepym NARZĘDZIEM, mówię o starym przeciwniku, tej TURPIEJ KLINDZE - (miecz, który trzyma Alicja w dłoni).
Po tym wszystkim, co napisałem rozumiemy już słowa przepoczwarzającej się gąsienicy: "Pamiętaj, Turpi Koncerz (miecz) wie, czego chce. Staraj się tylko nie wypuścić go z ręki." Tylko nim można wygrać i jest to Słowo Boże - Biblia, i nie można wypuścić jej z ręki. Jest to odwieczna walka pomiędzy dobrem i złem, Słowem Bożym a słowem węża, a my, ludzie jesteśmy narzędziami prowadzenia tej walki.
Idąc tą drogą - Alicja jest "narzędziem" MIECZA - wynika, że Czerwona Królowa była "narzędziem" Smoka. Szatan ma swoich ludzi którzy tworzą jego dzieło, a Miecz (słowo Boże/Bóg) ma swoich ludzi, którzy tworzą jego dzieło.
Dno króliczej nory z filmu przedstawia szczyt piramidy władzy. Królicza nora głębiej nie sięga, to jest sam koniec, gdzie wszechwidzącym okiem u jego szczytu jest Antychryst walczący z Chrystusem, Słowem Bożym.
Analogia jest wręcz porażająca.
Ciekawym jest też to, że dochodząc do sedna, czyli będąc na dnie nory mamy dwoje rodzajów drzwi - małe i duże. Po wypiciu napoju Alicja się zmniejsza i dopiero wtedy może zmieścić się w małych dzwiach, a po zjedzeniu ciastka rośnie aż pod sufit. Nie będę się upierał przy swojej ocenie tego fragmentu, ale jak bym miał to wyjaśnić z mojej perspektywy to Biblia niejednokrotnie mówi ze aby wejść do królestwa niebieskiego trzeba się UMNIEJSZYĆ. Przypowieści o wielbłądzie i uchu igielnym oraz słowa samego Jezusa że: "Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują.". Z perspektywy chrześcijanina trzeba się umniejszyć i nie wywyższać aby tam się zmieścić.
Chrześcijanie pojmą też inne jego słowa jakie wypowiedziała ćpająca gąsienica, kiedy się przepoczwarzała w motyla
- To życie dobiega dla mnie końca.
- Umierasz? Jak to?
- Przepoczwarzam się.
Zbieżne z tym też jest to, że i Alicja się "przepoczwarzyła" w momencie, w którym uwierzyła, że to wszystko dzieje się naprawdę. Zupełnie tak jak Neo w Matrixie kiedy UWIERZYŁ. Lub ja, zatwardziały ateista kiedy pojąłem, że ta "niedorzeczna baśń z tej niedorzecznej księgi" JEST PRAWDĄ I DZIEJE SIĘ NAPRAWDĘ. Stary człowiek umiera i rodzi się nowy. Taka jest idea chrztu.
Chyba rozumiemy wszyscy kogo symbolizuje w tym całym filmie Alicja?
NAS.
Każdego z osobna. Każdy musi przez to przejść indywidualnie ale jednocześnie i razem.
W tym kontekście bardziej zrozumiała staje się też okładka, The Economist z tegoż roku, gdzie Alicja jako jedyna postać stoi tyłem i jest niejako obserwatorem całej reszty obrazu. Alicja to my, przed naszymi oczami odbywa się cały ten cyrk, z tymi wszystkimi małpami umoczonymi po czubek głowy w okultyzm i w służbę diabłu.
Pozdrawiam wszystkich czytelników z całego serca i proszę Boga Wszechmocnego o zesłanie na was, jak i na mnie, zrozumienia tego, co było, jest i co nastąpi.
myśl - PlebanZenobiusz
korekta -CharlieZenobiusz