Go To Project Gutenberg

poniedziałek, 1 listopada 2010

Rozwolnienie dolara: wejście ćwoka czyli Kluczbork

Długo przyszło czekać na ten moment. Od wiosny dolar szmaci się w zezowatych oczach, wbrew oczekiwaniom wielu miłośników zielonego. Ostatnio przystanął nad nieprzekraczalną barierą usdeur .7150, odbijając się od niej w niemocy. Z drugiej strony nieśmiała korekta, napędzana pogłoskami rozpadu eurozony a to z powodu Irlandii, a to strajkowym przypomnieniem Grecji, bo wakacje się nieodwołalnie skończyły, nie wygląda na poważną, wręcz odwrotnie - to jaskrawa konsolidacja w pięknym trójkącie, więc dalsze szmacenie jest podręcznikowo pewne. Dolar nie ma siły nawet na porządną korektę.

Z frontu nadchodzą wieści iście groteskowe. Wielki mały brodacz od miesięcy starannie masuje oczekiwania kolejnej fazy quantitative easing, która po polsku nazywa się drukowanie forsy, na pokrycie bieżących wydatków skarbu, ładnie nazywając to 'skupowanie aktywów na otwartym rynku'. Doszło wręcz do tego, że Benek wysłał do głównych banków hurtowych primary dealers ankietę pt. jakie są oczekiwania na rynku cd. QE2. Odpowiedzi pokrywają spektrum od 100 mld do 1 bln lolarów na półrocze. Przypomina to klasyczny quiz pt. Podaj nazwę miasta nad Wisłą od imienia króla. Oczywiście niezależnymi kanalami pojawiają się niezawodne zapewnienia, że Benek wydrukuje ile będzie trzeba (panie Kazimierzu, gdzie są klucze do kajuty?) Oczywiście zapytane banki gremialnie oczekują maksymalnego pompowania, czyli 2 biliony na najbliższy rok. Taki jest konsensus. Co z tego, że farsa, kiedy zgodnie z teorią gier Benek zadał pytanie i na nie odpowiedział. - Czy to prawda, że oczekujecie dwóch bilionów? - Prawda. - No skoro tak, to muszę drukować dwa, nie ma wyjścia. To tak, jakby w polskich warunkach Belka pytał Wzrostowskiego, ile mu brakuje w kasie. Dwieście miliardów? OK. Wydrukuję Ci Vincent dwójkę.

Niestety jest w tym całkiem jasnym obrazie jeden mankament. Ten mianowicie, że zachowanie Benka wskazuje, że jest w narożniku. Nie ma już praktycznie żadnego manewru i z tym jest prawdziwy kłopot. Jeśli "rynek" będzie mimo wszystko niezadowolony z obiecanej dawki narkotyku, cała szarada się rypnie. Giełda jest na wykupieniu, a poziom optymizmu dosięgnął rekordowych 70%. Z tego poziomu trzeba oczekiwać korekty, a nie kolejnych rekordów, zresztą najwyraźniej giełda nie miała siły na pokonywanie rekordów i kolejny raz zatrzymała się na mocnych oporach MA200. To wskazywałoby - zgodnie z poetyką cytowanej klasyki - opcję pt. Kluczbork. Wyczekiwany komunikat FED może spowodować korektę na giełdzie, co pociągnie naturalnie odbicie dolara. Będzie ono oczywiście chwilowe, bo dziś jedno jest pewne: nastąpiło wejscie ćwoka, który tym się różni od smoka, że w jego konkurencji zwycięża najsłabszy. Po skutecznym przebiciu oporu Benek udowodni, że jest mocarzem najsłabszej waluty, bo taka dziś jest gra: kto najszybciej się zeszmaci, ten najwięcej wychechmaci :) Zezowaty nie ma złudzeń, że co jak co, ale w druku Benek nie ma konkurencji.

A ty drogi Watsonie, miej na uwadze stare porzekadło: don't bet against FED. Lolar rządzi.



© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut