Jak wszyscy wiedzą, opalony pokojowy noblista bardzo przekonywał Chiny ustami swoich chłopców: minfin Gajtnera oraz innego noblisty, gł. ekonopropagandy Krugmana, do podniesienia kursu juana. Zabiegi zakończyły się przerażającą ciszą na ostatnim konklawe w Seulu, na którym o juanie nikt się nie zająknął, natomiast wszyscy głośno zaczepiali noblistę o drukowanie pustych pieniędzy przez brodatego szaleńca, który na serio chce w końcu dojść do ustalonego na tych łamach wzorca lollara.
Cisza w Seulu zapadła po ogłoszeniu niezachwianego przywiązania wszystkich uczestników do wolnego handlu i solennym zapewnieniu o nieustających wysiłkach w celu powstrzymania się od interwencji i wojen walutowych. Zapewnienie brzmi szczególnie przekonująco w świetle doniesień o rakiecie międzykontynentalnej, odpalonej w południe dwadzieścia km od Los Angeles z okrętu podwodnego krótko przed tym uroczystym, cichym szczytem. Postępowi blogerzy potwierdzają, że był to wznoszący się pionowo odrzutowiec, bo przecież wszyscy wiedzą, że one znakomicie sprawdzają się w pionowych startach z oceanu, a armia dementuje, iżby to miał być obiekt militarny, więc musiał być cywilny. Milczenie noblisty jest w zaistniałej sytuacji zrozumiałe, w końcu jest noblistą pokojowym.
Skrótowo obecny stan negocjacji walutowych można zobrazować tak.
czwartek, 25 listopada 2010
blog comments powered by Disqus