- Czemu jesteś taki roztargniony Watsonie? Coś cię najwidoczniej dręczy.
- Takie nieokreślone uczucie, jak koszmar, ale nie wiem dokładnie co. Coś się nie zgadza. Nie masz uczucia, że ktoś cię oszukuje, Sherlocku?
- Chyba wiem, o czym mówisz, Watsonie. Jestem najbardziej oszukiwanym profesjonalistą w Londynie, a może i na świecie. Wszyscy starają się mnie oszukać, a ja jestem fachowcem od rozwikływania tych kłamstw. Niejasne uczucie, powiadasz. Pozwól, niech zgadnę. Czujesz się, jak gracz w pokera. Siedzisz przy stoliku i masz niesjasne przeczucie, że zaraz stanie się coś niedobrego. Ktoś przy stoliku oszukuje... - Tak, tak, Sherlocku. Genialne! Nie wiedziałem, że masz taki literacki talent. Jakbyś czytał w moich myślach... - Nic nadzwyczajnego, Watsonie. Rutynowa dedukcja. Zapamiętaj złotą regułę. Kiedy przy stoliku masz niejasne uczucie, że ktoś oszukuje i nie wiesz, kto jest ofiarą, zawsze, nieodmiennie ofiarą jesteś właśnie ty. Tak jest watsonie, ofiarą jesteś zawsze ty. Te wszystkie ambergoldy, autostrady „ustawowo przejezdne”, stocznie, baseny narodowe i tysiąc innych przekrętów to wszystko na twój rachunek. Licznik jest po prawej stronie i nawet oficjalnie dobija do 1000 miliardów, a kiedy koszerny deal z wymuszeniem HEART zostanie domknięty, chyba nie będziesz już miał złudzeń, że „wierzyciele” to był tylko taki przejściowy eufemizm na nazwanie twoich nowych panów i władców. Dzięki ciasnemu łańcuchowi długu nie będziesz śmiał już podnieść głosu, a nawet wzroku na nowych panów. Owóż nie siada się do gry z szulerami, bo wynik jest z góry przesądzony. Kiedy już do gry usiadłeś, bo jesteś młody, wykształcony i z wielkiego miasta, pora wstać od stolika, trzasnąć szulera w kły, otrzepać się i odejść. Kiedy będzie cię znowu nachodził, trzasnąć go z przyczajki jeszcze raz. I jeszcze raz, żeby zapamiętał. Do skutku, kiedy nie będzie miał więcej siły, żeby cię nękać i nachodzić. Nie miej złudzeń. Te 1000 czy 1500 mld długu nie spłacisz nigdy, ani ty, ani twoje wnuki, nawet jeśli podniosą wiek emerytalny do 150 lat, bo tu nie chodzi o dług, tylko o władzę. Cóż lepszego, niż władza nad niewolnikami? Widzisz watsonie, są tylko dwa rodzaje broni, według Napoleona: oręż oraz umysł. Na koniec zawsze wygrywa ten drugi. W wersji nowocześniejszej, Bismarckowskiej to rozróżnienie jest między armią i pieniądzem. Bismarck stosował je w swej doktrynie naprzemiennie, nie zaniedbując żadnej. Obecnie jesteśmy świadkami neobismarckowskiego, ekonomicznego podboju, bowiem dług jest tu ekonomiczną bronią, instrumentem, który w bezkrwawy sposób, ale za to nieodwracalnie i skutecznie podbija narody, bez jednego wystrzału i bez żadnych nagłych wydatków na uzbrojenie. Ponadto jest bronią cichą i niemal nie pozostawia śladów, a jego skutki są długotrwałe i nieodwracalne. Dobrym początkiem wychodzenia z niewoli jest otrząśnięcie się z letargu i skonstatowanie oczywistego faktu, że masz do czynienia z bandą szulerów, która cię łoi i kroi w świątek, piątek i niedzielę, na drągu, w pociągu, przeciągu. Na szulera jest tylko jeden sposób: wstać od stolika, bo wygrać z nim możesz jedynie wyciągając nóż. Dobrym początkiem odejścia od stolika jest uczynienie szulerskiej gry we frajera tak trudną, jak to tylko możliwe. Niech się złodziej spoci, zanim cię okradnie, niech się napracuje, niech straci tyle energii, że nie będzie miał siły powrócić po następną dolę, bo że przyjdzie ponownie, możesz być pewien. Jeśli dajesz się bezczynnie okradać, jesteś poza tym nie tylko frajerem, ale postępujesz niemoralnie, bo twoja bezczynność i bierność tylko rozzuchwala bandytę. Owóż ostatnio banda rudego zakupiła kilkaset nowych suszarek do automatycznego krojenia użytkowników „ustawowo przejezdnych” autostrad, które – dzięki światłym i postępowym kolesiom od budowy – rozpadają się po pierwszym roku użytkowania, mimo najwyższych zaksięgowanych i zapłaconych kosztów na całym kontynencie. Astronomiczne ceny nie wystarczyły na wypasienie wszystkich znajomych pędzącego królika, bowiem firmy budujące te „ustawowo przejezdne” [ustawa od „ustawki”] autostrady poplajtowały jak jeden mąż, zostawiając setki drobnych podwykonawców na lodzie [czyli okradzionych]. Dobrym praktycznym początkiem odstawienia szulera od stolika jest na przykład instalacja skutecznego antyradaru. Kłopot w tym, że radary dziś są bardzo zmyślne i czułe. Te wszystkie jammery i scannery to sobie możesz watsonie wsadzić do bagażnika, bo są nieskuteczne. Radar cię namierzy, kiedy nie będziesz wiedział, bo emituje wiązkę tylko przez kilka milisekund, kiedy jesteś w jego polu widzenia, w dodatku w bardzo wąskiej, skupionej wiązce. „Wyłapanie” takiego krótkiego, wąskiego impulsu na prostej drodze jest niemożliwe, a co dopiero zza zakrętu. Dodatkowo jeszcze używanie tego sprzętu, a nawet wożenie w kabinie jest jak czerwona płachta na byka, albo zaproszenie do tańca, bo aktywne antyradary są nielegalne i rozradowany krawężnik nie wystawi ci kwitu za prędkość, tylko potrójny kwit – za nielegalny sprzęt. Po pierwsze za złamanie kodeksu, po drugie za skuteczne ukrycie wykroczenia – przekroczenie prędkości, a po trzecie żebyś zapamiętał. Jednym słowem klops... No może nie całkiem. Zezowaty namówił wkurzonych [naprawdę oburzonych, nie żadnych indignados] i opracowali ekspertyzę na ten temat. Owóż jest skuteczny sposób, w dodatku – i to jest tu najważniejsze – całkowicie legalny. Zezowaty przedstawia zezorro noPhoto car [kliknij na reklamę]. To dobry początek na odstawienie szulera od stolika, czyli początek drogi odczepienia się z łańcucha długu, na który złodziejska banda cię z takim poświęceniem, pracowicie usiłuje zaprząc, nie przepuszczając żadnej okazji na wydanie kolejnego miliona z twoich podatków, by żyło się lepiej... Wybranym. I nie zapomnij rozpropagować tego wśród znajomych - na fejsie, pejsie, wykopie, twiterze, bajerze i spojlerze. Każdy dzień z rudym powiększa licznik z prawej, a każda złotówka oddana złodziejowi, jest wsadzona tuskowi pod ogon [tusek - kaszub.: burek, kundel] {Tekst sponsorowany, reprezentujący osobiste przekonania zezowatego} |