Go To Project Gutenberg

wtorek, 2 kwietnia 2013

O co była wojna w Iraku?

-
Pewnie sądzisz, że to oczywiste: o ropę. Prawda jest dużo gorsza. Miliony ludzi zginęły nie po to, żeby klan Bushów zagarnął ogromne irackie rezerwy, drugie co do wielkości na świecie. George Bush wygrał wojnę w Iraku – przy wsparciu i dla swoich przyjaciół z kręgu Rockefellerów - w zupełnie innym celu.
Chociaż dokument został oznaczony jako "poufne" na każdej stronie, pionek przemysłu naftowego nie mógł uwierzyć, że Departament Stanu USA dał mi kompletną kopię tajnych planów pól naftowych w Iraku. Właściwie Departament Stanu nie mógł zrobić czegoś takiego. Ale moja bajka była tak dobrze przećwiczona, a wydarzenia tak starannie wyreżyserowane, że moja fałszywa tożsamość była naturalna, niemal zacząłem wierzyć we własne kłamstwa.

Zamknąłem segregator. Powiedziałem, że chcę upewnić się, że oboje pracowaliśmy nad tym samym projektem Departamentu Stanu. Spytałem, czy może podać oficjalną nazwę, datę i numer stron? Podała.

Bingo! Właśnie pokonałem kompleks wojskowo-naftowy w zawodach kłamców, więc miałem prawo być szczęśliwy.

Obdzwoniłem numery z Kalifornii do Kazachstanu, aby oszukać moją ofiarę, następne rozmowy były do Departamentu Stanu i Pentagonu. Teraz, gdy miałem specyfikacje dotyczące systemu ropy naftowej w Iraku – o których Departamenty Obrony i Stanu przysięgły na piśmie, że nie istnieją - powiedziałem im, że będę wdzięczny za przekazanie mi kopii (bez poprawek proszę) albo w BBC Newsnight ukaże się bardzo kłopotliwa historia.

W ciągu kilku dni nasza szefowa badań, Ms Badpenny dostarczyła do mojej budy w lesie pod Nowym Jorkiem segregator w trzech częściach, 323 strony programu zagospodarowania ropy Iraku, opracowanego przez Departament Stanu i nafciarzy George'a Busha, spotykających się potajemnie w Houston w Teksasie.

Otworzyłem segregator - i zaparło mi dech. Podobnie jak większość dziennikarzy liberalnych, zakładałem, że George Bush i Tony Blair najechali Irak, aby przejąć ich pola naftowe za bezcen na lufach karabinów, a następnie sprzedawać wydobywaną tam ropę. Myśleliśmy, że znamy prawdziwy casus belli neokonserwatystów: krew za ropę naftową.

Ale prawda w poufnych opracowaniach dla irackiego przemysłu naftowego była gorsza niż "krew za ropę". Znacznie, znacznie gorsza.

Kluczowy był schemat na stronie 15, Harmonogram ropy irackiej i analiza scenariusza: "... Jedno państwowe przedsiębiorstwo ... umacnia związki rządu w relacji z OPEC". Pozwól mi wyjaśnić, dlaczego te słowa wstrząsnęły moją głowę.

Miałem już w moich rękach 101-stronicowy dokument, inny tajny plan Departamentu Stanu, odkryty przez reportera Neila Kinga z Wall Street Journal, który opowiadał się za prywatyzacją, pełną wyprzedażą wszystkich rządowych aktywów i przemysłu. Jeśliby ktoś miał przeoczyć morał, sprzedaż obejmowałby każdą pompę, rurę i baryłkę ropy, lub jak ujął to dokument "zwłaszcza ropę".

Plan ten został stworzony przez stado korporacyjnych lobbystów i neokonserwatystów na zlecenie Heritage Foundation. W 2004 roku jego autentyczność potwierdzono przez waszyngtońskiego insidera Grovera Norquista. (Trudno mi wymazać złe wspomnienia Grovera z podnieceniem wymachującego swymi miękkimi dłońmi, gdy opowiadał o włączaniu Iraku do Disneylandu wolnego rynku, odbudowie Chile w Mezopotamii, do kompletu z dyktaturą w stylu Pinocheta, niezbędną dla zablokowania aktywów - przy czym zza Norquista, Richard Nixon łypał na mnie z gigantycznego portretu.)

Pomysłem neokonserwatystów było rozbić i sprzedać irackie pola naftowe, podnieść produkcję, zalać rynek naftowy świata - i przez to pokonać OPEC a wraz z nią dominację polityczną Arabii Saudyjskiej.

Generał Jay Garner potwierdził zamiar przejęcia ropy. Rzeczywiście, Garner powiedział mi, że sekretarz obrony Donald Rumsfeld zwolnił go, gdy jako długoletni mieszkaniec Iraku, poskarżył się, że grabież neokonserwatystów wywoła wojnę domową, co faktycznie się stało. Niemniej Rumsfeld zastąpił Garnera nowym namiestnikiem amerykańskim, Paulem Bremerem, partnerem w firmie Henry Kissingera, aby dokończyć korporacyjne przejęcie aktywów Iraku - "zwłaszcza ropy naftowej".

Ale na tym nie koniec. Gdy Bremer nadzorował całościowy transfer irackich zasobów do zagranicznych korporacji, został powstrzymany na skraju pól naftowych. W jaki sposób? Wiedziałem, że był tylko jeden człowiek, który może swoimi komandosami zatrzymać armię neokonserwatystów: James Baker, były sekretarz stanu, consigliere rodziny Bushów i co najważniejsze, doradca Exxon-Mobil Corporation oraz Domu Saudów.

(Jednym nieświadomym źródłem był spec od handlu ropą Edward Morse z Lehman / Credit Suisse, który zagroził procesem Magazine Harpera dla mój cytat jego słów. Morse zaprzeczył, abym kiedykolwiek rozmawiał z nim. Ale kiedy odtworzyłem taśmę z mojego ukrytego magnetofonu, przywróciło mu pamięć i odstąpił.)

Ku mojemu zaskoczeniu odkrywałem, że przemysł naftowy stanów wykorzystał całą swoją moc polityczną, aby uniemożliwić im przejęcie na własność irackich pól naftowych. To prawda: firmy naftowe nie chciały być właścicielem pól naftowych – a już na pewno nie chciały ropy. Wręcz przeciwnie. Chciały się upewnić, że dostawy ropy, pochodzącej z Iraku będą ograniczone.

Nie było możliwości, że klienci Bakera, od Exxon do Abdullaha, pozwolą garstce maniakalnych neokonserwatystów rozbić iracki przemysł naftowy, złamać limity produkcji OPEC, zalać rynek sześcioma milionami baryłek irackiej ropy dziennie i obniżyć jej cenę z powrotem do 13 dolarów za baryłkę, gdzie była ostatnio w 1998 roku.

Big Oil po prostu nie może dopuścić do prywatyzacji irackich pól naftowych i wyjście spod kontroli państwa. To sprawiłoby, że nie można byłoby utrzymać w Iraku w ramach OPEC (co jest zdeklarowanym celem neokonserwatystów) jako że państwo nie mogłoby już ograniczać produkcji zgodnie z systemem kwot kartelu..

Problem z Saddamem nie polegał na zagrożeniu, że on zatrzymuje przepływ ropy - próbował sprzedawać więcej. Cena ropy wzrosła o 300 procent po wprowadzeniu sankcji i embarga, obcięcia sprzedaży Iraku z czterech do dwóch milionów baryłek dziennie. Z chwilą odejścia Saddama, jedynym sposobem, aby utrzymać ten cholerną ropę w ziemi, było pozostawić ją zamkniętą wewnątrz spółki naftowej państwa, które pozostaje pod systemem kwot OPEC (np. Arabia).

James Baker Institute szybko i potajemnie zabrał się za sporządzenie 323-stronicowego planu dla Departamentu Stanu. W maju 2003 roku, z pełnomocnictwem udzielonym z samej góry (czyli Dick Cheney), do Bagdadu został przewieziony Phil Carroll, były szef Shell Oil USA, aby przejąć iracką ropę. Powiedział Bremerowi, "Nie będzie prywatyzacji ropy. - KONIEC komunikatu". Po Carrollu przychodzi następnie do kontroli ropy irackiej Bob McKee z Halliburton, ze starej firmy Cheneya, obsługującej branżę paliwową, który wdrożył opcję Bakera "wzmocnienia OPEC" zakotwiczonej we własności państwowej.

Część ropy może zostać uwolniona, głównie do Chin, poprzez ograniczone, ale lukratywne, "porozumienia o podziale produkcji".

Tak oto w skrócie George Bush wygrał wojnę w Iraku. W inwazji nie chodziło o "krwi za ropę", ale coś znacznie bardziej złowieszczego: krew bez ropy. Wojna utrzymuje podaż w ryzach i podnosi ceny.

Nafciarze, nawet James Baker i George Bush czy Dick Cheney, nie pracują w branży produkcji ropy. Oni pracują w branży produkcji zysków.

Udało im się. Irak, który może wyprodukować sześć do dwunastu milionów baryłek ropy dziennie, nadal eksportuje również zgodnie ze starym kontyngentu OPEC trzech milionów baryłek.

Rezultat: podczas obchodów dziesiątej rocznicy inwazji w tym miesiącu obchodzimy także piąty rok ropy ponad 100 dolarów za baryłkę.

George Bush mógłby dziś z dumą powiedzieć Jamesowi Bakerowi: Misja wykonana!

Źródło: www.GregPalast.com
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut