Go To Project Gutenberg

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Brexit – no i co?

-



Nadeszła w końcu wiekopomna chwila, gdy strwożone ludy Europy spojrzały w oczy niesłychanemu bluźnierstwu – oto z wiekuistej wspólnoty, do której pono nie ma alternatywy, wyłamała się Brytania. Co to będzie, co to będzie? Pozornie „prezydent” eurokołchozu Donald Tusk przyjął ten cios z zimną krwią zapewniając, że wprawdzie Europa niechętnie, ale jest na brytyjski rozwód gotowa, a nawet dowcipkował, że „już za nią tęskni”. Z drugiej strony z charakterystyczną dla niego momentami szczerością zauważył, że nie ma co ukrywać, iż 29 marca 2017 jest dniem radosnym, zarówno w Brukseli, jak i Londynie. I tu ma rację, bowiem starość nie radość, a pogrzeb nie wesele. Choć wielce niejasna i ryzykowna sytuacja rozwija się z grubsza wedle oczekiwań, wypada w tym zwrotnym punkcie historii Europy obiektywnie zauważyć, że większości niejasności i ryzyk nie udało się usunąć w ciągu burzliwych trzech kwartałów, następujących po pamiętnym referendum, przeorującym zarówno politykę brytyjską, z jej premierem Cameronem na czele, w dalszej kolejności europejskiej z Francją i Włochami oraz dwoma pozostałymi muszkieterami na ich czele: Vallsem i Renzim, tworzącymi charakterystyczne dla ostatniego, triumfalistycznego etapu Unii Europejskiej trio nowoczesnej biurokratury, prowadzącej nas ku świetlanej przyszłości pod matczynym spojrzeniem z Berlina, gdzie nad tym wszystkim sprawuje kierowniczy nadzór cesarzowa Makrela.

Pycha owóż kroczy tuż przed upadkiem i tak piękne i śmiałe plany zaczęły się stadnie obracać w proch ubiegłego lata. Ślady po tym znamiennym przesileniu możesz znaleźć choćby w sprawozdaniu z ostatniej konferencji Bilderberga, z przebiegu którego wyciągnąłem obrazoburczy wniosek, że choć ryzykowny, wybór Trumpa na amerykańską prezydenturę stał się wobec poważnych zaistniałych zmian społecznych możliwy i dopuszczalny. I tak dotarliśmy do trzeciego zakresu zmian, które sygnalizuje brexit. Nie sposób przypisać mu w tych procesach czynnika sprawczego, ale jak widzimy na poszczególnych przykładach wielowymiarowych gier międzynarodowych, prowadzonych w jego bezpośrednim następstwie, stanowi on niewątpliwie element składowy właściwie wszystkich większych procesów geopolityki, kluczowych dla przyszłości świata: przyszłego kształtu instytucjonalnego i praktycznego Unii Europejskiej, rywalizacji między dwoma największymi gospodarkami globu – USA i UE, podziału odpowiedzialności i kosztów w NATO, nowego kształtu tego sojuszu, wreszcie globalizacji z jej światowymi traktatami o „wolnym handlu”.

Łatwo zauważyć, że wszystkie wymienione zagadnienia są ściśle współzależne, a wstępne rozmowy sondażowe, dotyczące brexitu prowadzone z gorączkowym wręcz natężeniem, wokół nich, już doprowadziły do pewnych symptomatycznych rozstrzygnięć, z których wypadałoby wspomnieć JEFTA, czyli traktat o wolnym handlu Japonia-UE oraz sojusz wojskowy brytyjsko-niemiecki, zawarte na tydzień przed oficjalną datą zgłoszenia brexitu. Sam fakt jak mało się o tym mówi wystarcza za dowód ich ważności, a z chronologicznej kolejności można w następstwie wyprowadzić wniosek o bardzo poważnych zmianach światowej geopolityki w efekcie brexitu. No bo skoro brexit jest najważniejszym wydarzeniem, to dlaczego Unia zajmuje się po cichu traktaem JEFTA, o którym w odróżnieniu od CETA nikt tymczasem nic nie wie? Ano właśnie z powodu ważności brexitu. Niby Brytania sama z siebie niewiele znaczy, ale poprzez swoje organiczne związki z Unią ma bezpośredni wpływ na wszystkie wymienione węzłowe zagadnienia geopolityki, czyli mówiąc wprost brexit wymusza korekty ich wszystkich po kolei. Może i bez winy samego Londynu, ale zauważalnie i nie ma dziś znaczenia, czy Londyn jest tych zmian sprawcą, czy też jedynie niechętnym uczestnikiem. Coś mocno się na świecie zmienia, a Londyn jest tych zmian istotnym uczestnikiem. Kłopot polega na tym, że pomimo stanowczych działań premier May wciąż nie wiadomo, dokąd to wszystko zaprowadzi. Niby racja – w końcu wręczeniem listu May do Tuska oficjalnie rozpoczęto ten cały brexit, zatem właściwe rozmowy dopiero się rozpoczynają, ale to w istotnym zakresie złudzenie, gdyż najważniejsze już rozstrzygnięto i to nas dziś powinno interesować. Pozostaje pomimo to poważny zakres niepewności, ale po kolei...


Reakcja rynku

Wiadomo, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Z tego też powodu w przypadku wątpliwości patrzymy na rynkowe wskaźniki, niechybnie i najszybciej oddające zmienne nastroje. O nic ludzie nie zabiegają troskliwiej, niż o kochaną mamonkę, zatem jeśli/kiedy coś się dzieje, zaraz objawia się w strachu jednych i zwierzęcej wręcz żądzy zysku drugich. Jak zatem reaguje rynek na oczekiwany i przewidywalny ruch Teresy May? Rynek, a na nim centralny funt reaguje otóż lękliwie: niewielkim spadkiem. Nie jest to najlepszy prognostyk dla negocjacji rozwodowych, by powiedzieć oględnie. Ze swej strony oczekiwałem przecięcia paraliżującego strachu właśnie 29 marca, bowiem największa niewiadoma: czy brexit się odbędzie właśnie znikła z pola widzenia. Zgodnie z oczekiwaniem i konsekwentnymi zapowiedziami May odbędzie się – i to na warunkach i wedle kalendarza przez nią zaproponowanych, a wszystko dzięki jej optymalnemu stanowisku negocjacyjnemu, w którym skutecznie odwróciła blef Brukseli na swą maksymalną korzyść. Przypomnijmy, że Unia wielekroć starała się maksymalnie zabarykadować i utrudnić wewnętrzne oraz zwłaszcza zagraniczne działania rządu May, utrzymując go w traktatowym „więzieniu”, polegającym na wykluczeniu jakichkolwiek negocjacji Brytanii z członkami Unii aż do momentu jej opuszczenia. To klasyczny wręcz przypadek paragrafu 22, bowiem jak może Brytania w cywilizowany sposób unormować swoje przyszłe stosunki z dotychczasowymi partnerami, skoro może o tym rozmawiać dopiero po wystąpieniu z Unii? To tak, jakby zabronić nauki jazdy samochodem, dopóki kierowca nie kupi sobie własnego. A kiedy sobie już kupi, to wówczas będziemy się martwić, ale jakim cudem legalnie tym pojazdem będzie mógł odjechać do domu, skoro dopiero po zakupie może zapisać się na kurs nauki jazdy?



Tekst stanowi wstęp bieżącej analizy Summa Summarum 13/17


© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut