Go To Project Gutenberg

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Panamski łącznik czyli Mossad Fonseca

-
W skądinąd spokojną niedzielę, gdy przycichła awantura o Bolka, a do naszego bantustanu wybierał się z gospodarską wizytą wiceszef Parlamentu Europejskiego Jagland, świat nagle zadrżał w posadach. I nie chodziło wcale o zagrożoną demokrację w Polsce, ale o rzecz najciekawszą, mianowicie forsę, a konkretnie jedną z największych światowych dziupli, umożliwiających jej ukrywanie w rajach podatkowych. Wprawdzie nie ma nic ważniejszego od postępów demokracji, w imię których można było, a nawet jakby należało rozbić w puch cały Bliski Wschód, ale cierpienia starego hochsztaplera z trybunału zbladły wobec takiej gratki. Wszyscy, włącznie z samym hersztem kaczystów zgodzili się w czwartek, że trzeba koniecznie zawrzeć jakiś kompromis „polityczny” w sprawie niezawisłości trybunalskiej, zatem nadzorca wysłany z eurokubicu do sprawdzenia sprawy na miejscu pewnie nie będzie miał innego wyjścia, jak taki kompromis pobłogosławić, przydając ojcowskie upomnienie, aby nadwiślańscy indianie zanadto się w demokratycznych tańcach nie rozdokazywali, czyli pogrozić palcem, że jak ktoś tknie KODowców i ich zauszników, to już tam Europa upomni się o ich krzywdy... Świat tymczasem zajął się jak najbardziej pikantnymi szczegółami tzw. Panama papers, czyli opublikowanego kontrolowanego wycieku poufnych danych klientów z kancelarii Mossack Fonseca z Panamy, jednej z czwórki światowych liderów, wyspecjalizowanych w obsłudze prawnej rajów podatkowych.

Że nie jest to sprawa błaha i wykraczająca daleko poza demokrację tubylczego bantustanu, przekonaliśmy się już w poniedziałek, gdy pod siedzibę islandzkiego parlamentu przyszły tysiące zwykle spokojnych Skandynawów, rzucając w jego kierunku jajka i obelgi. Młody i dynamiczny szef rządu, ten sam, który niedawno powsadzał za kratki licznych bankowych malwersantów, sprawców bankructwa Islandii sprzed kilku lat, mimo że został umieszczony w publikacjach Panama Papers na poczesnym miejscu, zarzekał się, że nie ustąpi ze stanowiska, gdyż nie ma sobie nic do zarzucenia. Już wieczorem w poniedziałek zmienił wszak zdanie i wystąpił z wnioskiem o rozwiązanie parlamentu i rozpisanie przedterminowych wyborów. Stanowisko to zmienił jeszcze raz następnego dnia w okolicach południa, podając się do dymisji. Zaiste piorunująca reakcja, zatem coś wielce intrygującego musi tkwić w kompromitujących sekretach klientów panamskiej kancelarii, skoro przez świat przetoczyła się gorączkowa fala dementi.

Nie zawiódł nas także sam Wład Putin, publikując oficjalne oświadczenie swojej kancelarii prezydenckiej w tej sprawie, uszczypliwie uzupełniając je dodatkowo o skoordynowaną wypowiedź moskiewskiej skarbówki, która w lekkim i prześmiewczym tonie dodała, że z Panamy nie dowiedziała się na temat finansowych związków prezydenta FR z rajami podatkowymi niczego, gdyż ma w tej mierze o wiele bardziej pełną i głęboką wiedzę, zresztą w każdej chwili służy w razie potrzeby pomocą – ale niestety nikt jej w tej sprawie nie pytał... Nietrudno odczytać prawidłową treść tego komunikatu, która tłumaczy się z diplomatico na polski jako sztywny środkowy palec. Owóż tow. Putin owszem – ma prywatne i służbowe konta w rajach podatkowych, ale wszystko na nich odbywa się lege artis, ponieważ kremlowski namiestnik zaciąga w tych sprawach opinii pierwszorzędnych fachowców, przez siebie zresztą mianowanych w skarbówce, a nad wszystkim czuwa prokuratura, także starannie obsadzona przez fachowców z KGB. Inaczej mówiąc tajemnice rosyjskich finansów nie wyjdą na światło dnia, gdyż są pilnowane od samego początku przez dobrze wyszkolonych w tajnikach finansów fachowców. A nad wszystkim czuwa samo państwo, kultywujące imperialne tradycje. Prezydent to jego emanacja i integralna część składowa, zatem atak na niego to atak na Rosję. I ta będzie go broniła, bo musi, taka logika imperium.

Nie wspominam o Putinie bez powodu, gdyż wprawdzie pośrednio, ale zajął w rewelacjach panamskich czołową pozycję, zatem wypada wyciągnąć wniosek, że jest jednym z celów ataku. Przypomina się pamiętna wizyta Kerry'ego w Moskwie sprzed ponad dwu tygodni, gdy wbrew swemu zwyczajowi taszczył obok podręcznej aktówki sporą walizkę – czemodan według nomenklatury rosyjskiej, nad czym biadał kremlowski namiestnik, żartując że Amerykanie w ramach oszczędności nie zapewniają bagażowych. Pamiętamy kosmiczne spekulacje o „wybuchowej” zawartości walizki, która miała na koniec tygodnia wysadzić kremlina z posady. I okazuje się, że najwyraźniej plotki miały swoje źródło w samej centrali spisku, bowiem faktycznie afera wybuchła na koniec tygodnia, a konkretnie punktualnie w niedzielny wieczór, gdy daleka Azja budziła się powoli ze snu do kolejnego tygodnia. Idealny moment na światowy skandal! Wprawdzie „wybuchowa” zawartość czemodana Kerry'ego pozostawia do życzenia, bowiem były to najwyraźniej jakieś mocno wilgotne fajerwerki, ale ich intencja i zwłaszcza synchronizacja nie pozostawiają tymczasem wątpliwości. Chodzi o kolejną aferę w typie Sowy i przyjaciół, tyle że na skalę światową. Nie żeby było to w dzisiejszych czasach coś specjalnie nowego, wszak kamieni kupa jest dziś dość powszechna, ale wypływają z niej dość intrygujące wnioski, których próżno szukać w mediach. Nie po to wszak montuje się wielkim nakładem środków profesjonalny przeciek, aby pozostał on niezauważony. Pierwszy, piorunujący efekt w Islandii już widzieliśmy, ale z pewnością będą kolejne, gdyż to dopiero początek akcji.

Kto stoi za przeciekami

Metoda działania publikatorów afery przypomina nam klasyczne już wzorce w aferze Wikileaks oraz Edwarda Snowdena. Anonimowe źródło upowszechnia w nich na całym świecie, w skoordynowanej akcji medialnej wykradzione, poufne i skandaliczne dokumenty, a na ich podstawie prowadzone są później cząstkowe akcje propagandowe oraz polityczne. Widomym celem Panama Papers jest znany raj podatkowy Panama z jej największą „pralnią”, jaką jest w istocie firma Mossac Fonseca. Patrząc wszak szerzej nie sposób uciec od dość oczywistego wniosku, że afera stanowi także integralną część wcześniej już prowadzonych postępowań skarbowych przeciw UBS oraz HSBC, w których poczesne miejsce zajęli inspektorzy skarbowi z Niemiec oraz USA, opierający się na swoich przepisach krajowych, ustawach o zwalczaniu przestępczości zorganizowanej oraz – co w tej sprawie wydaje się kluczowe – specjalnej ustawie do ścigania ukrytych dochodów FATCA. Posługując się tym narzędziem amerykańska skarbówka jak pamiętamy doprowadziła do faktycznego rozbrojenia szwajcarskiej tajemnicy bankowej. W sprawie UBS brała też udział skarbówka niemiecka, która na własną rękę nabyła od skruszonego bankowca bazę danych klientów, doprowadzając po swojej stronie, podobnie jak to zrobili Amerykanie, do hurtowej ugody. Zamieszane w aferę banki wypłaciły odszkodowania oraz – co ważniejsze – wprowadziły nowe, zaostrzone wedle życzenia inspektorów skarbowych reguły, w dużej mierze uniemożliwiające ukrywanie dochodów w rajach podatkowych. Co warte zauważenia część dokumentów z Panama Papers wypłynęła już wcześniej w tych postępowaniach i nie powinno nas to skądinąd dziwić, skoro Panama jest w ścisłej czołówce rajów podatkowych. Nie o to wszak chodzi, tylko o zauważalną ciągłość tamtych postępowań. W wyniku pierwszej fali walki z rajami podatkowymi zmieniono w dużym zakresie przepisy krajów OECD i dziś nie tylko uszczelniono przepisy podatkowe, ale także wprowadzono automatyczne, międzynarodowe procedury wymiany danych o podatnikach i podmiotach – w wersji elektronicznej. To wszystko umożliwiła FATCA i współpraca międzynarodowa skarbówek. Dziś następuje kolejny etap walki z rajami podatkowymi, gdyż tak należy patrzeć na aferę od strony inspektorów – jako rozszerzenie i kontynuację już prowadzonych wcześniej działań.

Tropienie ukrytych dochodów na szczeblu światowym, a temu wydaje się głównie służyć uderzenie w samą centralę raju podatkowego Panama, nie jest wszak końcem projektu. Już wyżej zauważyliśmy dość oczywiste ofiary polityczne afery. Z całą pewnością będą kolejne, niekoniecznie jawne, aczkolwiek nieuchronne, co widać po bliższym przyjrzeniu się dokumentom. Są po prostu druzgocące dla prominentnych polityków zdemaskowanych w Panama Papers. Nie jest to kwestią przypadku, gdyż tak właśnie je w publikacji zaprezentowano: jako przegląd najbardziej znanych polityków i osobistości, a jest to z całą pewnością zaledwie początek.


Tekst stanowi wstęp bieżącej analizy Summa Summarum 15/16
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut