Go To Project Gutenberg

piątek, 29 kwietnia 2016

Projekt Życie - nie na kredycie.







- Teoria teorią a praktyka praktyką. W teorii zawsze wszystko wygląda na proste i łatwe a praktyka zawsze weryfikuje to na in minus. Dlatego postanowiłem przestać filozofować i wziąć się ostro do roboty i wszystkie moje filozofie życiowe wprowadzić w czyn. Z samego pitolenia nic nigdy nie wynika. Idąc za Biblijną maksymą "Wyjdź z Babilonu ludu mój aby nie dotknęły Cię plagi jakie na niego zrzucę" postanowiłem etapami rozszarpywać zębami pępowinę jaka mnie z nim wiąże. Dlaczego projekt życie? Dlatego że my nie jesteśmy UMARLI. My żyjemy.

    Jak już napisała moja luba, chodzi o maksymalne uniezależnienie się i uzyskanie pełnej autonomii w dzisiejszym świecie. Nie odcinać się całkowicie, jak pustelnicy, ale żyć równolegle do tego świata, który nas otacza. Postanowiliśmy odwrócić logikę która trzyma ludzkość w jarzmie niewolnictwa. Brzmi ona tak: aby coś mieć, trzeba na to zarobić i dlatego trzeba chodzić do roboty po 8 godzin dziennie. Odwracając tę logikę, wystarczy robić jak najwięcej samemu i być samowystarczalnym, aby mieć mniejsze zapotrzebowanie na pieniądze. Dzięki temu nie musieć pracować 8 godzin dziennie a na przykład jedną (dosłownie) i w ten sposób zarobić na przedmioty, których nie jesteśmy w stanie sami dla siebie wytworzyć. Nie wspomnę, że to co wykonamy sami (w tym żywność), jest jakościowo lepsze od tego, co można nabyć w supermarkecie. W sumie wszystko, co wykonujemy jest najwyższej jakości. Docelowo pragniemy całkowicie się uniezależnić i współpracować z innymi ludźmi nam podobnymi, wymieniać się owocami swojej pracy, a wierzcie mi że jest ich wielu. BARDZO WIELU. A może by tak stworzyć ekonomię równoległą do tej, która istnieje i zacząć żyć wreszcie tak, jak ludzie a nie dawać się upodlać? Co stoi na przeszkodzie, aby płacić sobie nawzajem srebrem, złotem, barterem? Czymkolwiek. Przecież wszyscy ciężko, uczciwie pracujący i wytwarzający potrzebne przedmioty dla siebie i innych, w bilansie monetarnym będą mieli cały czas taki sam zasób pieniądza a jednocześnie będą mieć wszystko, czego potrzebują do życia. Dodatkowo najwyższej jakości i co najważniejsze - zdrowe. Ci, którzy pracują więcej będą mieli bilans pieniężny coraz większy, ci co się lenią będą mieli bilans pieniężny coraz mniejszy. Aż do całkowitego wyczerpania, co przymusi ich do zwiększenia wysiłku. Ekonomia w pigułce :) Podejrzewam, że banksterzy srają się na samą myśl, że nam, katechumenom, może coś takiego przyjść do głowy. Oni się boją, że mogą stracić niewolników. Boją się, że ludzie zaczną pracować na swój własny byt, a nie na nich samych. To jest to, co ich przeraża. UTRATA NIEWOLNIKA, KTÓRY NA NICH DYMA.

Ogólnie plany mamy bardzo ambitne ale nie będę się o nich teraz rozpisywał, bo zamierzamy w miarę na bieżąco informować Was o postępach. Inna para kaloszy jest taka, że plany planami a życie życiem. W ogólnym założeniu chcemy mieszkać na trzy domy w trzech różnych krajach, w tym w dwóch normalnych (nasz nie jest), pokombinować z obywatelstwem tak aby kiwać lewiatana, który jest podłą ale i durną decyzyjnie bestią. JESZCZE.

Punkt pierwszy z naszego planu to żyć i zbudować się po kosztach, nie rezygnując w ogóle z typowych dla nas "luksusów". Sprzedałem mieszkanie 48m2 w tzw."świniarni" (bloki) i zamierzam za 1/3 ceny mieszkania w świniarni zbudować dom większy metrażowo od tego w bloku. Ma być maksymalnie ekonomiczny w utrzymaniu i to wszystko bez kredytu, po kosztach. Czyli dokładnie tak, jak powinny zaczynać wszystkie młode małżeństwa: bez chomąta kredytu mieszkać na początku w małej klitce i na bieżąco się dorabiać, polepszać swój byt.

Jak to wygląda od strony praktycznej? Wzięliśmy dwie działki ogrodowe na totalnym zadupiu o łącznej powierzchni 650 m2. Koszt to ok 300zł/rok. Kupiliśmy barak mieszkalny o powierzchni użytkowej 15 m2 oraz drugie tyle tarasu (możliwe obudowanie ścianami, ale nie skorzystam) za 2500 zł. Przetransportowaliśmy go i umieściliśmy na miejscu za łączną kwotę 700zł (trzeba było dać kierowcy hds-a 100zł łapówki za ryzyko, bo baraczek był ponadwymiarowy i nie nadawał się w naszym pięknym socjalistycznym k-RAJU do transportu drogowego). Z kolei teren podmokły wymagał użycia koparki gąsienicowej do tego, aby go tutaj wciągnąć, więc stąd takie koszty. I zaczęliśmy jak buszmeni, od zera, a teraz już egzystujemy na poziomie i to bez rachunków. Jako, że mam tylko dwoje rąk i moja kobieta na szczęście też ma dwoje, to zaczęliśmy powoli organizować sobie życie. Oczywiście, robimy wszystko w kolejności i hierarchii naszych potrzeb. Najpierw zrobiliśmy dach, który musiał być zdemontowany do transportu. Następnym, bardzo ważnym, krokiem był prąd którego na naszych wspaniałych działkach nie ma, za co dziękuję Bogu, bo zmusiło mnie to do kreatywności i wysiłku, który teraz owocuje. Kupiłem dwa panele słoneczne o łacznej mocy 500W za 750zł. Przetwornicę napięcia 1500W z wbudowanym regulatorem ładowania za 400zł oraz dwa używane akumulatory żelowe 120 ah za 600 zł. I stała się jasność a i różne elektronarzędzia, które są niezbędne na  budowie a były martwe, ożyły. Wszystko kupione okazjonalnie i wylicytowane naprawdę po taniości.

Namiot foliowy kosztował nas tylko tyle, co folia i wkręty, bo konstrukcję można zrobić z czegokolwiek. Podpowiem, że można iść z piłą do lasu i wziąć to, co wam jest potrzebne, a można też wyciąć wujkowi świerki bądź sosenki, które zasadził jako żywopłot, a wyrosły mu trochę za wysokie. Wam, drodzy czytelnicy, jako, że już trochę mnie znacie, łatwo przyjdzie domyślić się z jakiej opcji skorzystałem :).

Rabaty podniesione wykonane zostały z desek szalunkowych, tak samo jak taras, który właśnie dzisiaj robię. Wiem, wiem, jesteśmy rozrzutni, bo można było to zrobić jeszcze taniej i przejść się z piłą do lasu. Wszystko w naszych rękach, a dokładniej: w głowach.

Jak się uporam z tarasem, to będę wiercił studnię głębinową przy pomocy wojskowego zestawu SR7, którego jestem szczęśliwym posiadaczem i który można kupić na wojsko.com już od 750 zł.

Praktyka pokazała mi, że jest z tym wszystkim kupa roboty i mrówczej pracy, ale satysfakcja jest gwarantowana. Jestem u siebie i SAM KSZTAŁTUJĘ SWOJE OTOCZENIE. Nie robi tego za mnie ktoś inny, nie jestem na niczyjej łasce.

I jeszcze jedno i najważniejsze: podział pracy w związku. Tego wszystkiego nie uczyniłbym, gdyby nie moja słabowita kobietka (fizycznie), która jest niejako moim zapleczem i ROBI MI DOM. Jest moim oparciem i pomocą. Tradycyjny podział pracy, taki jak za naszych dziadków i pradziadków jest po prostu genialny. Te wszystkie feministki z tymi swoimi teoriami z księżyca, niech SIĘ WALĄ I SPADAJĄ NA BAMBUS, bo tam jest ich miejsce. Jak zawsze w moim życiu, odkrywam na nowo  rzeczy proste i oczywiste. Niesamowicie się tymi odkryciami jaram, bo są piękne i są PRAWDĄ. Prawdą, która ponoć nie istnieje lub, jak mówią "światlejsi mędrcy tego świata", że leży po środku. NIECH TE WSZYSTKIE FILOZOFY TEŻ SPADAJĄ NA BAMBUS, BO PRAWDA LEŻY TAM, GDZIE LEŻY I NALEŻY SIĘ TYLKO PO NIĄ SCHYLIĆ, jak rzecze wielce czcigodny redaktor Michalkiewicz. I pomyśleć, że ci wszyscy debile mówią nam że to my jesteśmy zaściankowi, że nasze miejsce jest w rezerwacie, bo nie jesteśmy postępowi. Postępowi, to znaczy jacy? Postępujący ku zagładzie? Zdziczeniu? Zniewoleniu? Jak tak, to ja rzeczywiście niepostępowy chłop jestem, mam ubłocone gumiaki, przetłuszczone włosy i dłubie palcem w nosie ale mam też porządek w kierepie i jestem z tego dumny. Na pohybel skurwysynom (dosłownie) i niech się walą.





Bardzo spontaniczna konstrukcja stworzona w minutę w zastępstwie grilla zasilana drewnem a zbudowana z tego co było pod ręką.  Główne palenisko jest na środku a pod kratkę wygarnia się tylko żar (niedopalony węgiel drzewny). Tak można zaoszczędzić na węglu drzewnym a i można jeszcze inaczej. Bardzo łatwo wykonać go (węgiel drzewny) samemu ale mam tylko dwoje rąk i narazie naprawdę mam co robić. Kiedyś zapewne pokarze.
Jako że świat jest strasznie wykoślawiony, to tylko krzywe nań spojrzenie da nam wyraźny obraz.
Pozdrawiam wszystkich Zezowatych.

Pleban Zenobiusz
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut