Jak zwykle przyjrzałem się najpierw narracji medialnej, zwłaszcza precyzyjnej kolejności odpalania kolejnych "wiadomości", dokładnie tak samo, jak uczyniłem z okazji Smoleńska, klasycznej, podręcznikowej operacji wojny psycholgicznej false flag. Dopiero w następnym kroku obejrzałem przedstawione publicznie "dowody". Nie chciałem zabierać głosu na gorąco, gdyż szkoda było na to czasu, zresztą najpierw trzeba zgromadzić dane, później je przenanalizować, a dopiero na końcu się wypowiadać. Często prawidłowe hipotezy można postawić dopiero po długim czasie. Nie tym razem. Operacja została aż nadto "swobodnie" zrealizowana przy użyciu crisis actors i dobranych fachowców zaganicznych, znaczy "międzynarodowych".
Co pocieszające, prawdopodobnie większość ofiar, szczególnie z sali koncertowej Bataclan, została sprokurowana przy użyciu rekwizytów teatralnych i manekinów pierwszej pomocy, podobnie jak to się odbyło w Sandy Hook i Boston marathon {opisałem w książce}. Rozstrzygający moim zdaniem był totalny brak zdjęć i filmów z miejsc zdarzeń przez pierwsze kilka godzin, a to, co się pokazuje obecnie jako materiały "autentyczne" jest prymitywnym montażem nie wiadomo z czego. Poza tym jest tego tyle, co kot napłakał. W czasach, gdy fani muzyki nagrywają koncerty. Zamach miał się odbyć na koncercie. I co? I cisza... Drugą charakterystyczną poszlaką jest fakt, że w piątek 13 listopada przeprowadzono w Paryżu ćwiczenia scenariusza ataku terrorystycznego na wiele celów publicznych jednocześnie. Dokładnie tak samo, jak podczas innych false flag. I wiesz co? Kolejność odzywania się przekaźników propagandy odpowiada względnej hierarchii trzech oberbezpieczniaków, konferujących przed kilku dniami w Paryżu: Francji, USA i Izraela. Szef DGSE {francuski wywiad zagr., odpowiednik amerykańskiego CIA} przyjął swoich gości z CIA i Mosadu zwyczajowo serdecznie. Oczywiście rozmawiali o terroryźmie, bo o czym innym? Taki przypadek. Aha, zapomniałem dodać, że przed dwu tygodniami postanowiono wysłać jedyny francuski lotniskowiec "Charles de Gaulle", z Miragami na pokładzie, do Syrii, aby zwalczać ISIS. Wypłynął w czwartek. W piątek rozległy się w Paryżu strzały... Charakterystycznych znaków jest wiele więcej, ale są tak powtarzalne i oczywiste, że szkoda nawet czasu na ich analizę. Za to przygarść linków z czytanki. Jest nas zezowatych legion. http://www.legitgov.org/CIA-Director-Brennan-Met-French-Security-Chief-Paris-Attacks-Report https://www.youtube.com/watch?v=JV-Cc-Qxd5s https://www.youtube.com/watch?v=EcBijXic0dE http://www.timesofisrael.com/jewish-owners-recently-sold-pariss-bataclan-theater-where-is-killed-dozens/ https://www.youtube.com/watch?v=DxkInbEcEZ4 http://henrymakow.com/2015/11/most-terror-is-state-sponsored.html http://jaysanalysis.com/2015/01/08/the-french-connection-false-flags-and-the-charlie-hebdo-incident/ http://heavy.com/news/2015/11/did-isis-islamic-state-commit-attack-paris-france-petit-cambodge-restaurant-stade-de-france-bataclan-arts-center-terrorism-grenades-bombs-hostages-tweet-twitter-announcement/ Spytasz watsonie: po co? Ano drogą dedukcji dochodzimy do jedynego, logicznego wniosku. Po to, by - jak ogłosił kilka godzin po zamachach francuski Holand - znaleźć się "w stanie wojny z ISIS". I nareszcie zacząć poważnie z nimi walczyć w Syrii. Nie można przecież zostawić tam czekisty samopas, bo posprząta po swojemu, bez pytania Holanda i jego sponsorów o zdanie. Taki francuski 9/11, tradycyjnie po francusku trochę spleśniały, trochę groteskowy, jest w sam raz do popchnięcia zgnuśniałych europejczyków do walki na Bliskim Wschodzie. A la francaise. Co wcale nie znaczy, że reżyserowie nie potrafią i nie są chętni naprawdę przemielić w wojennej maszynce milionów w Europie. Robią to z radością i przemysłowym profesjonalizmem tymczasem gdzie indziej. I chwilowo tak chyba pozostanie, tyle że odrobinę bardziej. Tak to w realnym świecie już jest: coś za coś. |