Go To Project Gutenberg

poniedziałek, 23 listopada 2015

Paryż: Buuum! Zmiana planów

-
Nie zdążyła nawet ucichnąć wrzawa wokół paryskich zamachów i nie doliczono się wszystkich ofiar {kanoniczna liczba 132, znacząca w numerologii; nie pytaj dlaczego to ważne, posłuchaj na witrynie przemówienia Lagarde}, a na świecie dosłownie się zagotowało. Przygotowywane miesiącami plany gwałtownie przyspieszyły i w gotowej postaci pojawiły się na stołach polityków i pulpitach mównic, nagle odmieniły się alianse, a wczorajsi nieprzyjaciele stali się ponownie sprzymierzeńcami. Publiczności, zahipnotyzowanej przerażającą narracją z telewizora, nikt nie spieszy tymczasem objaśniać, jak to możliwe, że przygotowane i wysłane przed miesiącem siły wojskowe od pozamachowego poniedziałku bombardują ISIS na wschodzie Syrii, a lotnicy francuscy w najlepszej komitywie z rosyjskimi latają na swoich Mirage'ach i Suchojach – i to bez żadnych kolizji. Bowiem uzgadniają swoje akcje, zresztą nie tylko one, podobnie czyni francuska i rosyjska marynarka. Putin spaceruje pod ramię z Hollandem, a konwój cystern z ropą z nielegalnych odwiertów, długi na 8 km, płonie równie malowniczo, jak ongiś kuwejckie pola, podpalone przez Saddama. Najwyraźniej nie wykonała swojej misji rutynowa ochrona konwojów ISIS, pod postacią śmigłowca Apache z południowej Turcji, do i z której te konwoje regularnie kursują – i nikt ich dotychczas specjalnie nie zaczepiał.

Najwidoczniej ktoś podjął decyzję poważniejszego przetrzepania ISIS i zdjęcia ochrony śmigłowców, zupełnie niedwuznacznie kojarzonych z amerykańskimi bazami – i dobrania się wreszcie do źródeł ich finansowania. Oczywiście nie odbyło się to jednego dnia i wymagało wielu uzgodnień i konsultacji. Musiały one być dość szczegółowe, bowiem we wtorek wysypała się dosłownie cała lawina niespodziewanych rewelacji z Syrii, jakby z rękawa. Ktoś je musiał w tym rękawie wcześniej pracowicie poskładać, gdyż operacje tego typu, a już zwłaszcza z międzynarodowym udziałem, nie wykonują się same. Zupełnie jednoznacznie katalizatorem wydarzeń były zamachy w Paryżu, ale problem tzw. „opinii publicznej” polega na tym, że wydarzenia, o których mowa, odbyły się w tym samym czasie, czyli pod osłoną sensacyjnych pościgów ośmiu mitycznych i nieuchwytnych zamachowców na ekranach. Ewentualne luki czasowe szczelnie wypełniły biadolenia domniemanych ofiar, więc nie dziwota, że mało kto kojarzy lawinę zmian z zamachami, a już sugestia o związku przyczynowo-skutkowym jest uważana za zbrodniomyśl. Zajmijmy się wszak tą zbrodniomyślą, bowiem jest niezmiernie ciekawa intelektualnie.

Zmiany dotyczą całkowitej reorientacji głównych uczestników wojny syryjskiej, ale także polityki wewnętrznej Europy, w tym państwa policyjnego i spraw strefy Schengen i migracji. Wszystkie one występują w organicznym związku, który udatnie symbolizuje odnaleziony wedle powtarzalnego skryptu przy zwłokach zamachowca z Bataclan paszport. Z Syrii. Bo przecie „uchodźcy” są z Syrii, a teraz się okazuje, że to terroryści. Prezydent Hollande ogłosił, że Francja jest w stanie wojny z terroryzmem. Naturalnie syryjskim {no bo mamy paszport} – i powód do rozpoczęcia bombardowań gotowy! Niezwyciężone lotnictwo francuskie od poniedziałku więc dzielnie bombarduje ISIS, pod rękę z rosyjskim czekistą i wszystko odbywa się, niczym w szwajcarskim zegarku, kiedy dotychczas przez całe lata Europa nijak nie mogła dogadać się w Syrii z Rosją. Czy to nie jest logiczne? Coś się najwyraźniej zmieniło. I to diametralnie, gdyż wygląda na to, że postanowiona przed trzema tygodniami we francuskim parlamencie wysyłka lotniskowca Charles de Gaulle będzie miała pełne ręce roboty. Nikt specjalnie nie docieka przyczyn przewidującego jasnowidzenia Francuzów, gdy wszyscy, ze mną włącznie przypuszczali konfrontacyjne nastawienie w Syrii zarówno Paryża, jak i Londynu, równolegle zwiększających swoje zaangażowanie w wojnie syryjskiej. I kiedy tylko stało się ono operacyjną rzeczywistością {tak to już jest, że wojska, podobnie jak i wozu strażackiego nie wysyła się na misję bez przygotowania}: buuum! Straszny atak terrorystów w Paryżu – i natychmiast nowe siły z wielkim animuszem, wsparte moralnym oburzeniem i ludowym gniewem, mogą wreszcie zadać dżihadystom z ISIS ognistego bobu. W najwyższym stopniu logiczne i w dodatku punktualne. Załogi samolotów nie marnują cennego czasu – i od razu przystępują do działania. Znaczy planowanie ekonomiczne.

Niespodzianka i zagwozdka polega na tym, że wczorajszy wróg, zły ruski czekista, okazał się dziś pierwszym na polu walki z terroryzmem – pierwszy do niej przystąpił i pierwszy do niej wezwał siły międzynarodowe. Od miesiąca bombarduje terrorystów i „umiarkowanych rebeliantów”, czym ściągnął na siebie gniew wszystkich „postępowych i przyzwoitych”. Ale teraz, po dramatycznym wezwaniu z Paryża, zgłosił się do wojny z terroryzmem. I jego oferta została natychmiast przyjęta! To dramatycznie wręcz zmienia wygląd syryjskiej szachownicy. Nie dalej jak przed tygodniem podejrzliwie wskazywałem na kunktatorskie zachowanie Moskwy w Syrii, zwłaszcza w kontekście największej tragedii lotniczej – niewątpliwego zamachu nad Synajem. Podejrzenia niemal natychmiast znalazły swoje logiczne rozwiązanie. I to jednocześnie z nowymi nalotami! Nie sposób traktować tego jako przypadku, ale po kolei. Wszystkie drobne fragmenty puzzla dość dobrze do siebie pasują – i wygląda na to, że właśnie znaleziono kompromisowe wyjście z taktycznego, zaporowego pata, zastosowanego przez Putina w Syrii przed miesiącem. A wszystko to dzięki jednemu zamachowi w Paryżu...


Tekst stanowi wstęp bieżącej analizy Summa Summarum 47/15.
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut