Na marginesie "rosyjskich" sankcji gospodarczych, czyli embarga importowego na polskie mięso, mleko i generalnie wiele produktów żywnościowych w Rosji oraz asymetrycznych sankcji finansowych, nałożonych przez EU i USA na Rosję, czyli wojny handlowej i walutowej - jak z podręcznika, pojawił się bardzo ciekawy wątek. Oto dziś szef PSL wystąpił z gorącą obroną przyjaźni polsko-białoruskiej, a zwłaszcza współpracy gospodarczej. Nietrudno znaleźć przyczynę tej płomiennej miłości i źródła jej inspiracji.
Koledzy z PSL są znaurzeni po uszy w eksportowych dealach na Białoruś, która od lata importuje polskie nadwyżki mleka i mięsa. Właśnie wybuchło o to coś w rodzaju wewnętrznej wojny handlowej między Białorusią i Rosją, która regularnie wstrzymuje transporty żywności z Białorusi, obkładając karnymi cłami. Sytuacja jest wysoce interesująca, gdyż od dziś Białoruś i Rosja stanowią jednolity obszar celny, zgodnie z postanowieniami traktatu Unii Euroazjatyckiej [latem o tym pisałem], czyli ceł, ani nawet ograniczeń administracyjnych na ruch towarów, kapitałów i ludzi być nie powinno. Oto wzorcowa odprawa posłów ruskich w Mińsku. Łukaszenka taki kołchoźnik, a z Kremlem całkiem odważnie i bez zahamowań sobie poczyna... |