Go To Project Gutenberg

wtorek, 12 maja 2015

Zmiana strategii wobec Chin

-
Wzrost znaczenia międzynarodowego i równoległej mu, adekwatnej postury i aktywności Chin nie jest dziś specjalnym zaskoczeniem, raczej faktem z dziedziny „oczywistych oczywistości”. Niemniej pewne ostatnie symptomatyczne wydarzenia potencjalnym zakresem swego oddziaływania opinię światową – przynajmniej sądząc po głośnych reakcjach, od panicznych po euforyczne – wydają się elektryzować. Wynikałoby z tego, że objawy i konsekwencje chińskiego awansu są powszechnie niezrozumiane, inaczej nie byłoby wokół nich takiej wrzawy, bo oczywistych oczywistości nie ma potrzeby studiować.

Z ostatnich tygodni wskazałbym na dwa wydarzenia, nieomylnie sygnalizujące poważną zmianę aspiracji i postury Chin na arenie międzynarodowej, a przynajmniej ich szeroką publiczną prezentację. Chińska strategia bowiem nie uległa żadnej właściwie zmianie na przestrzeni kilku dekad, co się istotnie zmieniło natomiast, to jedynie jej światowe konsekwencje oraz percepcja. Chiny nagle stały się zauważalne, w dodatku w sposób niemal natrętnie nieznośny. Pierwsze z przełomowych wydarzeń to już opisywana tu niedawno inauguracja Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych {AIIB}, do którego gremialnie – i ku wyraźnemu niezadowoleniu USA – zgłosiły się państwa Europy, z Londynem i Berlinem na czele. Wydarzenie to nieomylnie wskazuje na spodziewany i nieunikniony wzrost aktywności ekonomicznej Chin poza granicami, a co za tym idzie – aktywne współtworzenie własnych sieci powiązań gospodarczych, bloków i organizacji ekonomicznych, w których instytucje bankowe grają podstawową rolę. Nie bez powodu nazywa się AIIB, co prawda na wyrost, „chińskim Bankiem Światowym”. Dość na tym, że faktycznie Chińczycy taką wła-śnie rolę dla nowej instytucji przewidują – jako alternatywnego kredytu, a więc i drogi rozwoju do dolarowego MFW oraz BŚ. Innymi słowy początek końca dotychczasowej dominacji dolara, czyli powojennego systemu Bretton Woods, w Azji, skupionej obecnie coraz gęstszą siecią powiązań regionalnych wokół Chin.

Drugim wielce symptomatycznym wydarzeniem – znów o przełomowym, symbolicznym znaczeniu – są właśnie odbywające się na Morzu Czarnym oraz Śródziemnym wspólne ćwiczenia wojskowe Rosji i Chin. Waga tego wydarzenia trudna jest do przecenienia, gdy się zważy historię armii i floty Chin, zwłaszcza w świetle ostatniej bliskiej współpracy z Moskwą.

Mandaryni tańczą z niedźwiedziem kazaczoka

Pod koniec ub. roku wielekroć podkreślałem epokowe wręcz zmiany w rosyjskiej strategii oraz odpowiadających im poważnych zmian gospodarczych oraz wojskowych na linii Moskwa-Pekin. Znalazły one wyraz w nieoczekiwanym, a nawet zaskakującym dla wielu zbliżeniu Rosji i Chin na polu gospodarczym, czego świadectwem wymownym świadectwem stały się rekordowe umowy na eksport rosyjskiego gazu w dwu gigantycznych rurociągach. Warto zauważyć, że towarzyszyły im równoległe kontrakty na eksport rosyjskiego uzbrojenia, na czele z chronionym dotychczas tajemnicą systemem aktywnej obrony antyrakietowej S-400, w które Moskwa wyposaża dziś i pokrywa siecią skutecznej obrony całe terytorium Chin. Zbliżenie rosyjsko-chińskie znalazło w ostatnich miesiącach wielekroć wymowne potwierdzenie w międzynarodowej geopolityce, potwierdzając fundamentalny i długofalowy charakter gospodarczo-wojskowej współpracy chińsko-rosyjskiej. Zarówno polityki gospodarcze, jak i średnioterminowe cele militarne i geopolityczne obu partnerów wzajem się uzupełniają, bliska współpraca nie stanowi zatem żadnej aberracji – przeciwnie: byłoby dziwne, gdyby się nie ujawniła. Co jest wszakże bardzo sugestywne i alarmujące zarazem, to nagły charakter zwrotu, którego jesteśmy świadkami od jesieni ub. roku.

Na arenie międzynarodowej Chiny w ślad za ujawnieniem ścisłej współpracy z Rosją od kilku miesięcy konsekwentnie popierają działania Moskwy. Dotyczy to w szczególności konfliktów wojennych, w których Rosja uczestniczy: w Syrii oraz na Ukrainie. Chiny, podobnie jak i Rosja ostrzegają w nich użyciem wszelkich środków, włącznie z bronią atomową, kiedy ich interesy geopolityczne zostaną zagrożone. Ostrzeżenia te wystosowano w Pekinie między innymi w związku z wojną w Syrii, w której co prawda Chiny nie uczestniczą, ale popierają działania Rosji, która z kolei wspomaga rząd Assada przed ostatecznym upadkiem dostawami broni, zaopatrzenia i pomocą wywiadowczą. Rosja broni Syrii przed upadkiem i/lub zmianą rządów, czyli kolejną kolorową rewolucją nie bez powodu, gdyż ma tam w Latakii jedyny port swej marynarki wojennej na Morzu Śródziemnym, z wielce pożądanym od wieków widokiem na cieśninę bosforską, odgradzającą ten akwen od południowego morza wewnętrznego Rosji, jak postrzega ona Morze Czarne. Jak ważna strategicznie jest sprawa południowych portów dla Rosji mogliśmy zaobserwować w zeszłym roku na Ukrainie, gdy pierwszym właściwie ruchem Putina po sukcesie przewrotu majdanowskiego w Kijowie było zapewnienie trwałości i niepodzielności rosyjskiego władztwa na Krymie poprzez zbrojne jego zajęcie. Jest raczej oczywiste, że to nie reżim Putina dokonał kolorowej rewolucji na Ukrainie, a także że nie był on jej współorganizatorem. Aneksja Krymu miała zatem znaczenie odwetowe i prewencyjne, a nie była celem samym w sobie {bo przewrót kijowski nie był dziełem Moskwy}. Krym zatem, jako główny port południowy Rosji ma podstawowe znaczenie strategiczne. Podobne znaczenie mają zapewne przyczółki na Morzu Śródziemnym, do którego Krym jest niejako przedsionkiem.

Warto zauważyć i właściwie docenić zakulisową i pozornie marginalną rolę Chin w dotychczasowym rozwoju wypadków na międzynarodowej szachownicy, w szczególności w dwu wspomnianych konfliktach zbrojnych, czyli po prostu regionalnych wojnach małej intensywności: na Ukrainie i w Syrii. Co prawda Chiny skwapliwie popierają działania Moskwy – zarówno agresywne, jak i defensywne, dyplomatyczne i gospodarcze {a także skrycie militarne} – ale konsekwentnie unikały dotychczas zajęcia jakiejkolwiek pierwszoplanowej roli i inicjacji działań. Nieodmiennie wspierały Moskwę na wiele sposobów, bez wątpienia w wyniku bardzo dobrze skoordynowanej polityki zagranicznej w osobie rosyjskiego ministra SZ Ławrowa, unikając przy tym wrażenia, że są czegokolwiek inicjatorem. Pomimo swego poważnego już i wciąż rosnącego znaczenia gospodarczego, politycznego {i militarnego} jak ognia unikały dotychczas przyjęcia wiodącej, a nawet wydawałoby się decydującej roli w dramatycznych wydarzeniach. I tak warto zauważyć, że co prawda na pierwszym froncie i w czołówkach doniesień agencyjnych znajdujemy nieodmiennie bojowo nastawionego Putina, ale nigdzie nie widać odgrażającego się „zachodnim imperialistom” chińskiego MSZ. Rolę złego, agresywnego i bitnego kolegi w tandemie rosyjsko-chińskim odgrywa Putin, a jego chiński kolega, prezydent Xi, przebywa gdzieś daleko, od czasu do czasu prezentując swe oficjalne, wyważone stanowisko za pośrednictwem dyplomacji. Tymczasem nie tylko – jak wskazałem, a wynika to dobitnie z rozwoju dotychczasowych wypadków w sferze gospodarczej, dyplomatycznej i wojskowej – Chiny blisko współpracują z Rosją w dziedzinie strategii, harmonizując ją i nawzajem się wpierając i uzupełniając, ale także inny jest fak-tyczny porządek w hierarchii celów i działań, niż wydawałoby się z pobieżnego oglądu. Oto dla wymownego przykładu głównym rozgrywającym i kontrahentem wojny syryjskiej jest nie – jak się powszechnie i nie bez kozery uważa – Rosja, ale Chiny. Co prawda Rosja ma tam interesy strategiczne, które chce utrzymać: port w Latakii oraz bliskie wsparcie i współpracę militarno-gospodarczą z Iranem {Iran jest głównym sojusznikiem i obrońcą Syrii, bo kraj ten jest przedsionkiem i wybrzeżem górzystego Iranu}, ale to przecie Chiny są głów-nym sponsorem, kontrahentem i celem działań. Jest tak z prozaicznego powodu, gdyż główne produkty eksportowe Iranu, na czele z ropa naftową, sprzedawane są w przytłaczającej większości do Chin właśnie. Można w uproszczeniu powiedzieć nawet, że konflikt syryjski oraz ostatnie naloty na Jemen są wymierzone wprost w alternatywne do saudyjskich, a szerzej zachodnich źródeł ropy i rurociągów {BP, Exxon, Chevron itd.}, a głównym ich odbiorcą {+90%} są Chiny. Inaczej mówiąc Syria i Jemen stanowią zagrożenie zaopatrzenia Chin w energię, czyli jeden z klasycznych, podstawowych mechanizmów nacisku gospodarczego {i militarnego}. Jeśli kojarzysz to jako definicję wojny gospodarczej, w odmianie surowcowej, rozdział „kontrola energii”, to masz rację, bo wojna o kontrolę energii dla Chin {a jest to jeden z ich słabych punktów} trwa w najlepsze.


{Tekst stanowi wstęp do analizy z Summa Summarum 19/15}

© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut