Jeszcze niedawno zezowaty mówił oględnie: hossa ma się na wyczerpaniu, ale może jechać dalej, może się udać przechodzenie SP 1000. Teraz jest pewien, że forsowanie tysięcznika nie odbędzie się w tym ruchu, czas na odpoczynek. Najważniejsze przesłanki tej pewności, to:
- znikający volumen przy wzrastającym rynku
- dwukrotna przewaga akcji śmieciowych nad blue-chipami
- kilkudziesięciokrotna przewaga sprzedających insiderów, dobiegająca maksimów wszechczasów
- wskaźnik strachu VIX zmierzający do swego poziomu sprzed Lehmana, co zwiastuje jego rychłe odbicie, trudno sobie wyobrazić VIX lepszy niż ubiegłoroczny, chociaż kto wie, w matriksie wszystko jest możliwe, nawet chodzenie po suficie
- potrzeby pożyczkowe US, wyrażone w obligacjach, w krótkim okresie były dla akcji - paradoksalnie - bardzo pomocne (pisałem o mechanizmie pompowania przez PD), ale w dłuższym są absolutnie negatywne, dwa biliony znikają z rynku finansowego, to potężne pieniądze
- mocny (jak na tyle drukowania) dolar, prawdopodobnie na skraju odbicia, co do giełdy ma korelację zbliżoną do -1
- słabość rynków wschodzących, w tym głównie Chin, u których wychodzą ewidentne słabości stimulusu, po prostu jego zasięg się kończy i znaczenie dla świata również; hossa chińska jest nietrwała i polega na spekulacji, a nie na wzroście konsumpcji czy sprzedaży, jak już zbudują te wszystkie drogi i mosty, to nie będzie miał kto po nich jeździć, popatrzcie sobie na Japonię
- stan przedagonalny na Łotwie i Estonii, degradacja ratingu jest tylko potwierdzeniem smutnego faktu, że oderwanie się od sztywnego parytetu do euro jest kwestią czasu i to krótkiego, wówczas mogą - i przetoczą się (jak pisałem) - upadłości bankowe z efektem domina. Nie musi to załamać Europy, ale spowoduje spore zamieszanie, zwłaszcza u nas - piszę w kontekście giełdy, która jest największa w regionie. Według mnie przeczołganie się Bałtyki do wiosny będzie cudem.
- narastająca słabość rynku surowców, który nawjyraźniej dalej się już pompować nie da, w obliczu malejącego popytu. Spadek produkcji rzędu 20% globalnie jest faktem i nie podniesie się zbyt prędko. Magazyny są zapełnione po brzegi i najwyraźniej ostatnie wzrosty są napędzane opcjami, a nie transakcjami na rynku spot.
Teraz kilka obrazków, które to wszystko zgrabnie podsumują, bo już dosyć gadania.
Pragnę przypomnieć wszystkim wieszczącym koniec recesji w czerwcu, że mówiłem wówczas o spekulacyjnym, technicznym odbiciu. Spójrzcie i doceńcie piękno tego opadania teraz. Kto zgasił światło? Jak to kto, chińczyk zgasił światło i przestał magazynować rudę. Nie ma gdzie jej składować, ma zapas na kilka lat. Co teraz? Chińczycy wznowią zakupy, ale najpierw muszą spaść ceny...
Na wykresie widać, że BDI jest wskaźnikiem wyprzedzającym, ale trzeba umieć go czytać. Podobnie jak czerwcowe odbicie nie było sygnałem końca recesji, tak i obecne załamanie nie jest sygnałem nowej depresji. Zwyczajnie, po prostu stagflacja jak okiem sięgnąć. Jak mawiała moja znajoma obiecanki, macanki, a głupiemu st..
ROPA
Ropa nie ma już siły (na razie) jechać do góry i najwyraźniej powinna sobie odpocząć. Jedno przepłaszanie już było i może być albo kolejne, albo poważne zejście niżej, aczkolwiek trwały spadek ropy w trakcie napięć na bliskim wschodzie raczej nie wchodzi w rachubę. Wcześniej prognozowany zasięg tego ruchu wynosił 85$ i nadal jest aktualny, ropa raczej nie powinna tego poziomu, poza wybuchem wojny w zatoce oczywiście do zimy przebić.
VIX
Wskaźnik VIX na poziomie 25 jest już obscenicznie niski i jeśli dalej opadnie, to zezowaty będzie musiał uznać, że na NYSE zostały same roboty high frequency trading, co jest niewykluczone, ale mało prawdopodobne, ponieważ do tej pory zarabiały na frajerach, trudno im będzie zarobić na sobie nawzajem, choć technika czyni cuda...