Go To Project Gutenberg

środa, 5 sierpnia 2009

Opcje masowego dojenia PL 2

No i mamy w przygotowaniu, zaledwie w rok od poprzedniej edycji, zupełnie nową, absolutnie fantastyczną wersję dojenia walutowego a la polonaise. Tym razem opcje walutowe, zamiast niesymetryczne, nazywają się swap walutowy z barierą. Po przyjrzeniu zezowaty, nawet bez specjalnego wysiłku, stwierdził że wraca nowe. Rynek finansowy niczego się nie uczy, a jego klienci na pewno. Dwie operacje sting w ciągu roku to już chyba przesada.

Jak donosi Jacek Maliszewski, a za nim bankier.pl
Obserwując rynek na przestrzeni ostatniego półrocza zauważyliśmy, iż najprawdopodobniej zagraniczne banki inwestycyjne przygotowują kolejny interesujący "łańcuszek szczęścia".

Poprzedni taki łańcuszek był budowany w okresie marzec-sierpień 2008. I na ten temat napisaliśmy już sporo informacji. Łańcuszek polegał na skupowaniu od eksporterów wystawionych przez nich opcji CALL w zamian oddając eksporterom iluzję darmowych pieniędzy.

Teraz historia może być podobna.

Co widzimy?

Widzimy produkt oferowany przez Deutsche Bank dla polskich eksporterów i importerów. Tak to nie pomyłka. Bank ten oferuje produkt opcyjny tak bardzo uniwersalny, iż mogą korzystać z niego zarówno eksporterzy (nie wszyscy, ale o tym za chwilę) oraz importerzy.

Czy ten produkt wymyślili analitycy Deutsche Banku? Śmiem twierdzić, iż produkt jest raczej zza Atlantyku i powstał w którymś z tamtejszych banków inwestycyjnych. A DB jest jedynie jednym z pierwszych dystrybutorów tego produktu.

Na czym polega produkt?

Od razu podam przykład. Mamy na rynku kurs Eur/Pln wynoszący 4,40. Eksporterowi wygasa w ciągu miesiąca wystawiona opcja CALL 3,90, na wykonanie której eksporter nie ma waluty. Czyli eksporter musi kupić walutę na rynku po 4,40 by odsprzedać ja do banku pod wystawione opcje CALL i otrzymać kurs sprzedaży 3,90. Czyli poniesienie stratę 50 groszy.

Bank proponuje zamiast tego następującą operację - nazwaną SWAP WARUNKOWY (hehe przepraszam, ale nie potrafię przejść obok tego bez parsknięcia śmiechem).

SWAP WARUNKOWY polega na tym, iż:
1) eksporter zamiast na rynku, kupuje od DB opcję CALL 3,90 ważną jeden miesiąc. Opcja ta daje prawo kupić od DB Euro po kursie 3,90. Rewelacja. Możemy kupić Euro po 3,90 i od razu podstawić do banku pod stare wystawione kiedyś opcje CALL. Nie będzie straty! Bank dał w prezencie 50 groszy! Ale nie tak prędko ...

2) w zamian za to prawo, eksporter wystawia (czyli DB kupuje od eksportera) opcję CALL 3,90 ważną rok. Ale jest to opcja barierowa, która uaktywni się dopiero wtedy, gdy kurs Eur/Pln osiągnie poziom 4,60. Jeśli w ciągu roku kurs Euro nie przekroczy 4,60, eksporter nie będzie musiał sprzedawać z powrotem do banku Euro po kursie 3,90, gdyż
wystawiona przez niego ta nowa roczna opcja CALL 3,90 zniknie - wcale się nie aktywując.

Innymi słowy eksporter kupuje walutę po kursie 3,90 po to by w najgorszym razie ponownie sprzedać za rok to Euro po tym samym kursie 3,90.

Bez dodatkowego warunku w postaci bariery aktywującej, mielibyśmy do czynienia PRAWIE z klasycznym SWAPem, który jest całkowicie neutralną transakcją pod względem profilu ryzyka.

No właśnie, ale nie mamy do czynienia ze SWAPEM. Powiem więcej mamy do czynienia z wielką spekulacją.

Ale tę spekulację robi tym razem nie eksporter, lecz bank, który kupuje od eksportera taką roczną opcję CALL 3,90.

Mammy więc pierwszy element łańcuszka szczęścia. Eksporter dostaje coś "za darmo", a bank ma kupionego tanio od eksportera CALL 3,90 oraz ochronę udzieloną przez eksportera przed wzrostem kursu powyżej 4,60.

Mając coś takiego w portfelu bank może teraz sprowadzić swoje ryzyko do ZERA. Idzie na rynek międzybankowy i sprzedaje vaniliową opcję CALL 3,70, za którą dostanie więcej niż zapłacił eksporterowi (wirtualnie zapłacił, gdyż saldo premii jest zerowe).

Ten ekstra zarobek pozwala albo na zakup opcji PUT - na przykład z ceną wykonania 4,10, albo też na zagranie kontraktem terminowym na spadek kursu Eur/Pln z wstawionym stop-loss kilkanaście groszy powyżej bieżącego kursu (ha! może dlatego "niewidzialna ręką rynku" nie pozwala na większe korekty wzrostowe niż 15 groszy?).

Efekt jest taki, iż DB mając ochronę przed wzrostem kursu Eur/Pln udzieloną mu przez eksportera, może w tym momencie grać śmiało na umocnienie Złotego albo kupując opcje PUT albo zwyczajnie sprzedając walutę i kupując Złotego.

No dobrze. Ale mamy przecież jeszcze jakiś inny bank - ten który kupił od DB zwykłą vaniliową opcję CALL 3,90.

O dziwo ten drugi bank ma w ten sam sposób ochronę przed wzrostem kursu Eur/Pln co pozwala mu zagrać na umocnienie Złotego! Dopóki kurs Euro nie spadnie poniżej 3,90, zarobek jest niewielki. Ale gdy tylko Eur/Pln spadnie poniżej 3,90, zarobek tego tajemniczego banku rośnie gwałtownie.

Perpetum mobile? Mamy trzech uczestników łańcuszka i wszyscy zarabiają? Nie! Zarabiają tylko i wyłącznie banki. Eksporter nie zarabia, gdyż w razie spadku kursu Eur/Pln poniżej 3,90 pozostaje bez zabezpieczenia i ponosi straty na eksporcie!

Jest jeszcze jeden przegrany - nie będący uczestnikiem łańcuszka.

Pamiętamy, że obydwa banki mając ochronę przed wzrostem kursu Eur/Pln mogą bezkarnie sprzedawać walutę na termin (sprzedawać forwardy/futures). No dobrze, ale ktoś musi te forwardy od nich kupić?


Mój komentarz jest przy notce korespondenta.
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut