Go To Project Gutenberg

czwartek, 4 lipca 2013

To ile jest naprawdę długu? Już chyba pora, żebyś się dowiedział.

-
Różnorakiej maści dziennikarze, a nawet - o dziwo - ekonomiści, w rodzaju Szewczaka, grzmią od jakiegoś czasu o polskim długu, że straszny ci on jest i groźny, niczym smok wawelski. Chwała im za te ostrzeżenia, których zezowaty był skądinąd prekursorem, co można sprawdzić w archiwach. Niestety chała specjalistom za wyjaśnienie, co to za dług i co z niego wynika, bo tu im się pojęcia i liczby całkiem rozjeżdżają, jak pijanemu rozstajne drogi.



Musiał zatem zezowaty zajrzeć na stronę NBP i sprawdzić, czego wyniki poniżej.

Po pierwsze najważniejszy z punktu widzenia politycznego tzw. dług publiczny, czyli dług sektora publicznego [rząd, samorząd], definiujący konstytucyjne poziomy budżetowe oraz przymusowe programy naprawcze z nadzoru unijnego, wynosi oficjalnie 900 mld, nieoficjalnie ok. 1200 mld zł, co jest bardzo dużo, bo ok. 3/4 pkb Polski, ale - i tu zaczyna się prawdziwy, zezowaty horror - to tak naprawdę dopiero początek historii. Jest to bowiem zaledwie smacznie prezentująca się wisienka na polskim torcie długu, której nie da się ukryć, dlatego trzeba na jej temat trochę pokrzyczeć, żeby zakryć tą propagandą w umysłach bezbronnych baranów, prowadzonych stadnie do rzeźni, przykry fakt, że dalsze warstwy tortu - po zdjęciu tych górnych - to prawdziwy cel operacji ekonomicznego podboju przez dług, przeprowadzonego udatnie na nadwiślańskim terytorium etnograficznym, a którego ostatni etap został zainaugurowany symbolicznie usunięciem nie całkiem pokornego prezydenta, wraz z szefem banku centralnego. Myślisz, że to przypadek? Powiem ci szczerze, drogi watsonie: przy takich kwotach, o jakich tu mówimy, czyli bilionach, przypadków w finansach, bilansach i stanowiskach w rodzaju szef centralnego banku po prostu nie ma. To matematyczna niemożliwość, bo nie da się takich pieniędzy ani stworzyć, ani ukraść bez odpowiednich ludzi na wszystkich istotnych w operacji stanowiskach.

Obok długu publicznego jest zatem oto jeszcze dług prywatny [kredyt konsumencki i budowlany] i korporacyjny [kredyt inwestycyjny przedsiębiorstw]. Oczywiście istnieje pewna górna granica, którą gospodarka może bez uszczerbku udźwignąć, a powyżej której zaczyna się nieuchronne niewolnictwo i przymusowy transfer własności przez upadłość [który od początku jest celem operacji w zamyśle ekonomicznego agresora]. Dla bezpieczeństwa ekonomicznego państwa - dopóki mamy złotówkę, odrębną od euro - decydujący jest dług zagraniczny, bowiem zależy wyłącznie od zagranicznych wierzycieli, podczas gdy długi krajowe można pod nadzorem NBP na przykład w sytuacji zagrożenia przymusowo zrestrukturyzować [do tego służy właśnie nadzór bankowy].

Dalej zajmuję się wyłącznie długiem zagranicznym, podczas gdy całkowity dług Polski [wszystkich podmiotów] jest dziś z całą pewnością większy [od 50 do 100%], ale już sam dług zagraniczny jest niespłacalny, bowiem praktycznie Polska utraciła zdolność jego długoterminowego uregulowania, czyli znajduje się w pułapce zadłużenia.

Dług zagraniczny łącznie wynosi w chwili obecnej [wg aktualnych kursów walutowych] niemal dokładnie 3500 mld zł, czyli ponad 200% pkb, a jego obsługa [czyli same odsetki, bez spłaty kapitału] pochłaniają ok. 1/8 pkb, czyli co ósmą wypracowaną złotówkę Polacy oddają zagranicznym wierzycielom. To praktycznie wyklucza możliwość spłacenia tych zobowiązań, czyli polski majątek zostanie przymusowo przejęty przez upadłość. Jeśli dodamy do tego długi krajowe, okaże się, że same odsetki pożerają dziś co najmniej 20% polskiego dochodu, czyli dwukrotnie więcej od historycznie przyjętego poziomu znośnego lichwy, wynoszącego 10% dochodu. Poziom ten [dziesięcina] został zweryfikowany przez wieki i nie próbuj wynajdować specjalnych wyjątków. Ekonomiczny wyzysk, skutkujący zacofaniem, zaczynał się od poziomu 10%. Polska osiągnęła już jego dwukrotność, co w praktyce oznacza niemożność powrotu i przymusowy kanibalizm tkanki ekonomicznej przez sektor bankowy, głównie zagraniczny. To, że proces akumulacji długu odbywał się przez lata, oraz to, że nieuchronny proces jego destrukcji właśnie się rozpoczął - i będzie także rozłożony na długie lata - nie zmienia fundamentalnej poprawności rachunku. Liczby są nieubłagane i wychodzą na każdym kroku spod pudru, sypanego na bilanse przez bandę przekręciarzy rudego na czele z kasjerem Wzrostowskim.

Powtórzę dla jasności. Sam dług zagraniczny - bez długów krajowych - osiągnął już trzykrotność długu publicznego. Jest niespłacalny. Polska znajduje się w pułapce zadłużenia. Każdy tzw. eknomista, który ukrywa ten fakt, jest zdrajcą. Poniżej dane ze strony NBP, każdy może sobie przeliczyć i sprawdzić, w końcu żadna to tajemnica. Jeśli spotkasz na swej drodze "ekonomistę" zadaj mu tylko dwa pytania: ile wynosi całkowity dług zagraniczny i czy jest spłacalny.



© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut