Wywiązała się ostatnio w związku z danymi o hamerykańskim bezrobociu niejaka pyskówka, do uczestnictwa w której namawiał mnie zdezorientowany herbarz.
Zważ, że w moim tekście pierwotnym, oraz wtórnym nie odnoszę się ani słowem tekstów innych publikacji polemicznych, w tym blogów. Na "poprawki" szanownego dyskutanta, zarzucającego mi manipulację, wygłoszone pod pierwszym tekstem odpowiedziałem rzeczowo i zgodnie ze stanem faktycznym
Uwagi w większej części nie odnoszą się do mojego tekstu, bo polemizują z twoim wyobrażeniem tego co napisałem, a nie tekstem jako takim. Po drugie częściowo są nieprawidłowe merytorycznie, więc dałeś plamę. A po trzecie - w związku z dwoma powyższymi - recenzja jest niegrzeczna, więc nie będę odpowiadał, bo szkoda mi czasu. Skąd bierzesz ten mentorski ton "prostuję, dementuję, pouczam"? Możesz mieć rację. Mi to obojętne, naprawdę, popracuj nad tym sam. Poczekaj na następne dane, ja wiem jakie będą, a ty możesz zgadywać :)
odmawiając polemiki z wydumanymi "zarzutami".
I rzeczywiście, jak na zawołanie kolejne dane potwierdziły moją hipotezę i opisałem to w drugim tekście, który całkowicie polemistę wytrącił z równowagi. Zauważ, że także tam nie ma żadnego odniesienia do jego tekstów i objaśnień dla ubogich. Ani słowa odniesienia do jego osoby, jego bloga i jego nauk. Niemniej najwyraźniej poczuł się tak dotknięty, że wysmażył na ten temat cały felieton, z zaszczytnymi cytatami.
W związku z tym, że w swoim tekście, niesprowokowany zarzucił mi osobiście manipulację oraz ignorancję, zasługuje na odpowiedź na pierwotne "zarzuty". Nie dlatego, abym potrzebował się tłumaczyć, tylko dlatego, że właśnie ten personalny atak jest dowodem na chamstwo, agresję, manipulację faktami oraz ignorancję. Oto one po kolei.
1. Raport o liczbie miejsc w sektorze pozarolniczym i raport o poziomie bezrobocia to dwa rozne raporty i dwie rozne metodologie.
Owszem i w żadnym miejscu nie twierdzę inaczej. Oba wskazują na stały wzrost bezrobocia.
2. Innymi slowy na to, ze w listopadzie raport NFP pokazal tylko -11 000 nie mialo wplywu odejscie 350 000 ludzi z rynku pracy.
Na bardzo dobry wynik listopada złożyło się wyłącznie nadzwyczajne zniknięcie 350 tysięcy ludzi ze statystyk U1. Bez niego trend pozostałby niezmieniony. Potwierdzają to dziesiątki analiz oraz konsens specjalistów od rynku pracy, dla których wynik był szokująco dobry (oczekiwano spadku o 125 tys.)
3. Podobnie - fakt, ze ubywa tyle a tyle miejsc pracy nie ma bezposredniego wplywu na dane o bezrobociu poniewaz sa to DWA ROZNE RAPORTY
Dane o bezrobociu i miejscach pracy to dwa, a nawet więcej raportów, ale co ma piernik do wiatraka? Z raportu listopadowego zniknięto 350 tys. dusz. Co się z nimi stało, anihilacja? Nie, zaraz pojawią się po korekcie, albo przy innym zasiłku.
4. Nieprawda jest, ze 350 000 ludzi zniknelo poniewaz skonczyly im sie zasilki. Ci ludzie znikneli poniewaz PRZESTALI AKTYWNIE SZUKAC PRACY lub odeszli z rynku pracy na stale.
Kolejne dane potwierdzają hipotezę, że armia bezrobotnych zniknięta w listopadzie ujawniła się w zasiłkach EUC, tzn. skończyły im się zasiłki i nie mogą ubiegać się dalej o niego. W innym wypadku nie mogliby pójść po zasiłek.
5. Nieprawda jest tez, ze tak zwane U6 odpowiada europejskim standardom mierzenia bezrobocia. To najszersza miara bezrobocia, do ktorej zalicza sie na przyklad osoby pracujace na pol etatu albo 3/4 etatu a chcace pracowac na caly etat.
Nieprawdą jest, że ja twierdzę, iżby U6 odpowiadało eurostandartom. Napisałem, że "U6 jest najbliższe europejskim miarom bezrobocia", które są szerokie, znacznie szersze od U1. Co ciekawe, dla Twojej wiadomości, osoby pracujące na 3/4 etatu, a gotowe pracować na całym, liczone są jako 1/4 bezrobotne. Oddaje to proporcjonalną, zdroworozsądkową miarę potencjalnego zasobu siły roboczej, gotowej do pracy, ale nie wykorzystanej, czyli zapas niewykorzystanej mocy.
W związku z tym, że dosłownie wszystkie "zarzuty" są chybione, polemika nie ma sensu, bowiem fachowiec który je formułuje, działa w złej wierze, wpierając adwersarzowi poglądy, fakty i interpretacje bez pokrycia. To wypełnia definicję manipulacji wg słownika języka polskiego, a napastliwa kontynuacja takiej pseudopolemiki, przy użyciu pseudofaktów jest zwykłym chamstwem. Nie zabiegałem o takie polemiki, wręcz - jak łatwo sprawdzić - chciałem ich uniknąć. Dyskusja na temat faktów jest poniżej mojej poprzeczki. Koń jaki jest każdy widzi i może sobie wyrobić o nim zdanie. Jeśli potrzebuje komentarza do oczywistości, jest i tak stracony. Jeśli ulegnie hochsztaplerom, ma problem.
Nie zamierzam poprawiać cudzych błędów, każdy popełnia swoje. Nie zamierzam także dyskutować z kimś, kto wie lepiej ode mnie, jakie mam, albo - co gorsza - jakie powinienem mieć zdanie, a na pewno nie mam ani ochoty ani przyjemności na wymianę grzeczności ze specjalistami, dla których przytoczenie danych jest manipulacją. Pozostawiam im krzewienie wiary, ja do niej nie przystępuję, bowiem istotnie, jak trafnie zacytował uczony adwersarz,
koneserów robienia mi wody z mózgu olewam zgodnie z kierunkiem wiatru.
Z faktami się nie dyskutuje, podobnie jak nie sika się pod wiatr. Jeśli masz kłopoty z ich zrozumieniem, to twój problem. Nie ma to nic wspólnego z manipulacją. To się nazywa ignorancja, ex definitione. Podobno nie boli.