Wstęp: tekst jesienny
Jeśli pewien szanowany ekonomista miał mnie na myśli - a już mu wyjaśniałem znaczenie prawne mojego pseudonimu (podejrzewam że nie zrozumiał) - odpowiadam na poniższy tekst: nie mam czasu na polemiki z niekompetentnymi (i agresywnymi) pajacami. Proszę pozywać internet z siedzibą w Warszawie, pisać na Berdyczów.
Byłem u narcyza, pytałem o to, na czym się zna. Zbył mnie półsłówkami i drwiną. Nie czytam od tego czasu jego wypracowań i nie będę pytał nawet o godzinę. Jest dla mnie profesjonalnym pajacem. Nie chodzi o wiedzę, ale o sposób z niej korzystania. Profesjonalista nie musi udowadniać swojej wyższości, przynajmniej w moim świecie. Stać go na pomyłki, bo wszyscy się mylą. Odpowiada na pytania, choćby prostym: nie mogę powiedzieć. Nie zaczepiałem pajaca, bo nie mam żadnej satysfakcji z takich potyczek. Dlatego kiedy on mnie zaczepia, bo mu się jakiś hołd należy, powtarzam: nie polemizuję z pajacami, choćby byli arcykapłanami tajemnej księgi, co i innym polecam na zdrowie.
Nie znaczy to jednakowoż, że można sobie dowolnie wycierać. Zawsze na akcję jest reakcja i dlatego tak ucinam sprawę. Ta notka jest dla wygody, bo łatwo podać do niej link, a nie zamierzam ani tego pamiętać, ani do tego wracać. Niech pamięta komputer, od tego jest. To przydługie wyjaśnienie napisałem po jednym z komentarzy. Nie wchodzę na nadętą drogę, a ten wpis ma to załatwić, inaczej szkoda byłoby czasu.
pajac2