
Wykres pracowicie doprowadzono do granicy ok.942, która jest poprzednią górką, a jednocześnie linią średniej wykładniczej. To mocny opór i bez znaczącego popytu (nowych frajerów) nie pojedziemy do góry. Skąd wiadomo, że pracowicie? Wystarczy popatrzeć na RSI, w trakcie całej mini-hossy trwający wiernie przy granicy wykupienia. Rynek jest od dłuższego czasu na granicy technicznego wykupienia, nie ma nowych chętnych, a z przebiegu notowań można wywnioskować, że wyżej się pociągnąć nie dało. Małe obroty, apatia.
Dodatkowo - według dynamiki przebiegu - widać, że notowania dobiegły do granicy, wręcz się do niej "doklejają" i wybić je wyżej może tylko bardzo mocny impuls. Widzicie taki, bo ja nie?
***UZUPEŁNIENIE***
Na koniec bomba. Po napisaniu okazało się, że powyższe zdanie podziela mój ulubieniec, szef Goldmana, Lloyd Blankfein. Na konferencji w Tel Avivie stwierdził, że obecne odbicie nie jest trwałe i czeka nas długa recesja. No kurczę, witam w ZezoLandzie! Zawsze wiedziałem, co wiem, wiedziałem też, że skoro ja wiem, to on też musi wiedzieć. Z tego niepodważalny, nieunikniony, niezaprzeczalny wniosek: skoro Blankfein to dziś przyznał, to dziś jest koniec mini-hossy. Chwilowo wygląda na to, że drugi grubas, JPM nie uznaje tego faktu i pompuje w zaparte (serio, GS przestał, JPM dyma futuresy SPX aż wióry lecą). Musiał Dimonowi Blankfein przez Bloomberga powiedzieć: koniec hossy! Zezowaty potwierdza: Jamie trzymaj się krótko, koniec mini-hossy (patrz wpis na górze).