Go To Project Gutenberg

poniedziałek, 12 maja 2014

Bimber żarcie i odrobina NWO

-
Mailowałem ostatnio z Zezowatym i doszedłem dzięki temu do pewnej myśli, na pozór oczywistej, jednak sam na nią nie wpadłem. Cóż począć, geniuszem nie jestem. W sumie to Zezowaty wyprowadził mnie z ewidentnego błędu w jaki popadłem w swoim rozumowaniu. Rozmawialiśmy o różnych pierdołach: o tym co nadchodzi niebawem, że w przyszłości będzie bardzo ale to bardzo nieciekawie, o tym co się będzie liczyło w czasach przyszłych, jak bardzo ważne są w tym wszystkim lasy państwowe, kiedy nastąpi krach po którym pieniądze będą gówno warte, a na sam koniec, że będzie bardzo, ale to bardzo „ciepło”. Będą liczyły się już tylko najważniejsze potrzeby w piramidzie potrzeb człowieka (dwa najniższe piętra). Ogółem najważniejsza będzie wóda, żywność, tytoń, paliwo, opał no i ja jeszcze dodałbym od siebie, że broń, amunicja i przyjaciele na których można liczyć i z którymi razem będzie łatwiej, milej i bezpieczniej.

Ja oczywiście mam całkiem nieźle zdywersyfikowany portfel, którego rdzeniem jest srebro. Oprócz tego mam też trochę napędzonego bimberku "prima sort", na który nawet teraz wszyscy ostrza sobie ząbki i często pytają, czy odsprzedam literek lub dwa na święta. Do tego sporo „tytoniu” i parę innych, naturalnie potrzebnych na co dzień człowiekowi przedmiotów.

Z przedmiotów pierwszej potrzeby zainwestowałem głównie w środki i narzędzia potrzebne do ich wytworzenia bądź zdobycia. Mam na myśli narzędzia do wyprodukowania wódy, zdobycia żywność i uprawy „tytoniu”. Rozpatrując całą tą tematykę najlepiej inwestować w wiedzę.

W rozmowie z Zezowatym zwrócił mi on uwagę na to, że w czasach wojny, złoto i srebro może być gówno warte. Co prawda ja uważam, że warto mieć go chociażby trochę, bo nigdy nie wiemy z kim przyjdzie nam robić interesy i jaką ten ktoś będzie akceptował walutę. Nie sposób jednak nie wziąć pod uwagę tego, co powiedział Zezowaty. Wystarczy cofnąć się w niedaleką przeszłość i przypomnieć sobie, że druga wojna światowa miała jedną, poważną konsekwencje, którą trzecia też będzie miała, bo historia lubi się powtarzać, tyle że „BARDZIEJ”. Cała ludność europy została wtedy totalnie wyczyszczona ze złota, srebra, diamentów i różnych wartościowych rzeczy, które są bardzo cenne w czasach pokoju i dobrobytu, ale w czasach wojny i permanentnego niedoboru żywności, można za to kupić najwyżej cukierka, o ile jeszcze będziemy mieli takie szczęście. Oczywiście wszystko zależy od tego, na jakim etapie konfliktu będziemy i w jakich okolicznościach. Rzeczywiście, w czasie globalnej, ekonomicznej nędzy i niedostatku, ci którzy mówią że złota i srebra się nie zje, mają jednak racje.

To co się teraz wokół nas dzieje, to nic innego jak powolne przechodzenie całego przemysłu i środków produkcji z naszych rąk, w ręce instytucji, Banków i Korporacji. Dzieje się tak od zawsze, ale to jest "pikuś" z tym, co stanie się podczas globalnego załamania gospodarczego, które jest pewne.
System w jakim żyjemy, czyli nieustająca konkurencyjność w połączeniu z nowymi możliwościami technologicznymi powoduje to, że aby być konkurencyjnym na rynku i wytwarzać przedmioty po jak najniższych kosztach, trzeba cały czas modernizować linie produkcyjne, wprowadzać nowinki, ulepszenia i nieustannie zwiększać wydajność, a na to potrzebne są fundusze.
Problem ten nie dotyczy wielkich korporacji, bo one srają pieniędzmi. Nie ma co ukrywać, że mają nawet tych samych właścicieli, co Banki. Problem ma natomiast klasa średnia i produktywna część ludzkości, wpędzana przez powyższe Banki w niekończącą się spiralę wymuszonych dzisiejszą dziwaczną ekonomią długów.

Globaliści mówią otwarcie, że jednym z ich celów jest likwidacja klasy średniej. Widzimy to na własne oczy.

Aby utrzymać się w pędzącym jak rollercoaster rynku, nie mają innego wyjścia, niż zadłużać się modernizując produkcję i dostosowując się do wymogów rynku. Ten kto nie weźmie pożyczki, nie zmodernizuje i nie usprawni linii produkcyjnej, odpada z zawodów jako niekonkurencyjny, bo produkuje zbyt drogo. Gdy ten ktoś zmodernizuje jednak swój zakład i już prawie spłaci pożyczkę, znów wchodzą nowinki technologiczne i nowy sprzęt. Ten kto nie dostosuje się do tych brutalnych reguł odpada. Do tego dochodzą durne, socjalistyczne wymysły bolszewików unijnych, jak np. ustawowa wymiana klatek dla kur na odrobinę wyższe, rzekomo dla wygody kur, wpędzające przedsiębiorców w kolosalne koszty, a przez to w długi. Chodzi bowiem o to, aby wszyscy byli w permanentnym zadłużeniu - aby byli niewolnikami. Nam, konsumentom, też się z tego tytułu oberwało, bo kto ostatecznie płaci za te socjalistyczne eksperymenty? Wszystko to jest zamierzone i nie ma przypadków. Kiedy wprowadzali ten przepis nie miałem żadnych wątpliwości o co tak naprawdę chodzi. W podobny sposób, duzi i średni przedsiębiorcy, klasa średnia oraz rolnicy, którzy dodatkowo byli nastręczani przez rząd naszego nieszczęśliwego kraju jak i bolszewicką Unię do preferencyjnych kredytów, aby zmodernizować swoje gospodarstwa - oni wszyscy trwają do dziś w permanentnym zadłużeniu. Wszystkie barany są po uszy w długach i nadciąga strzyżenie totalne.

Najśmieszniejsze jest to, ze napędzanie się wydajności przedsiębiorstw, w połączeniu z postępem technologicznym jest możliwe tylko i wyłącznie przez lichwę rezerwy cząstkowej i odejście od standardu złota. Gdyby nie te dwa warunki nie kręcilibyśmy się w tym wciąż przyśpieszającym kołowrotku i nie zadłużalibyśmy się coraz bardziej tylko po to, aby być coraz bardziej konkurencyjni, na coraz bardziej konkurencyjnym rynku. To jest głupie, skoro robią tak wszyscy, a robią tak dlatego, że kredyty są łatwo dostępne i banki rozdają je wszystkim jak leci. W końcu nic ich to nie kosztuje. Ludzie są zmuszeni brać kredyty przez tą dziwną ekonomie, którą stworzyli nam starsi obłudni tego świata. Jedynym zamierzonym i celowym efektem takiego stanu rzeczy jest to, że wszyscy są w czarnej dupie zadłużenia, a śmietankę spija bank. Ma niewolnika który na niego tyra, a suma summarum korporacja i tak przejmie jego interes za bezcen.

Gdy gówno trafi w wentylator, a trafi na pewno, to ci wszyscy ludzie stracą przedsiębiorstwa, ziemię i swoje gospodarstwa, za długi. W latach 20tych Banksterzy nakłaniali farmerów do zaciągania pożyczek, a po krachu 1929 banki stały się największymi właścicielami ziemi uprawnej w USA, które to ziemie następnie wykupiły korporacje. Już teraz Fed, który jest prywatnym bankiem, o ile się nie mylę, posiada hipoteki 15 procent amerykanów i jak to wszystko klapnie, to kto będzie właścicielem największej liczby nieruchomości w stanach? Posty związek przyczynowo-skutkowy.. Dzisiaj poziom zadłużenia wszystkich i wszystkiego, łącznie z państwami, jest nie do ogarnięcia. Skala przepływu majątku od biednych do spasionych bankierskich ryjów też będzie niepojęta. Żyjemy w ciekawych czasach. Chińskie przekleństwo.

Wyobrażacie sobie ewentualne załamanie rynków finansowych i globalny reset. Powtórzy się rok 1929, ale na gigantycznych sterydach. Masowy przepływ nieruchomości i rzeczy trwałych od ludzi do Banków. Jeden procent ludzkości nie będzie już miał 40 procent całego bogactwa ziemi. W jednej chwili będą mieli 70 % bądź więcej. Cały ten szalenie pędzący rollercoaster, zwany gospodarką światową, wypadnie i rozpieprzy się o ścianę globalnej, finansowej katastrofy. Tak jak w roku 1929 nastąpi masowa grabież prywatnej własności, farm i środków produkcji, które do tej pory uchowały się w rękach ludzi. Wszystko zostanie przejęte przez banki i skupione przez korporacje, które notabene już dzisiaj są jednym, wielkim organizmem. Jaki będzie skutek takiego zdarzenia? Ogólne niepokoje społeczne, dochodzenie do władzy różnych „dobroczyńców ludzkości” i oczywiście kolejny konflikt zbrojny, podczas którego ludzkość zostanie ograbiona z resztek pozostałego w ich rękach majątku trwałego, w tym złota, srebra oraz precjozów. W dodatku za frajer, bo za kromkę chleba.

Muszę się przyznać, że wpadłem w tą propagandę rzucania się na kruszce. Co prawda nie zabezpieczyłem się na przyszłość tylko w nich, ale zrobiłem z nich główny trzon i rdzeń do przechowywania mojego majątku.
Właśnie podczas rozmowy z Zezowatym i po pewnym przemyśleniu, zrozumiałem że kładę zbyt duży nacisk na kruszce, a zbyt mały na rzeczy najistotniejsze, czyli wóda, żywność, paliwo, opał i fajki. Przecież to taka sama, a może nawet lepsza waluta niż złoto i srebro. Kiedy pracowałem w ZK zaobserwowałem, jak to z powodu zakazu posiadania pieniędzy, który był trochę omijany, ale jednak ograniczał handel z użyciem tej waluty, nasiliło się używanie innych walut. Złodzieje wedle swoich potrzeb, między sobą, bez debat, dyskusji, głosowań i uradzania się - sami zadecydowali co jest walutą i po jakim kursie wymienianą. Piękny przykład wolnego rynku. Kawa, herbata, fajki, tytoń, cukier i inne pomniejsze rzeczy przechowujące wartość i łatwo podzielne - dwie główne zalety pieniądza.

Ja przygotowując się na ten bajzel, który niechybnie nadchodzi, przygotowałem się nawet lepiej niż mówił Zezowaty, pomijając to, że wybił mi z głowy dalsze zakupy kruszców. Zgromadziłem środki, umiejętności i wiedzę, aby zdobywać najpotrzebniejsze rzeczy. Mam wędkę, nie rybę. Skompletowałem i przetestowałem całą kompletną linie produkcyjną do wytwarzania uniwersalnej i zawsze akceptowalnej waluty, jaką jest wóda. Oczywiście efektem ubocznym jest to, że trochę tej wódy nagromadziłem :). Zdobyłem informacje jak, gdzie i w jaki sposób w naturze pozyskać cukier do produkcji tejże wódy. Mam zestaw sieci do łowienia ryb, broń przy użyciu której mogę pozyskiwać żywność. Dodatkowo broń ma ogromną zaletę odstraszania różnych „nygusów” oraz możliwość obrony siebie oraz bliskich. Od dłuższego czasu inwestuję w informacje na temat pozyskiwania żywności w dzikiej przyrodzie i powiem wam że jest tam przeogromna spiżarnia takich frykasów, jak np. mój ulubiony miód z dzika (smalec :) ), czy różne, powszechne niegdyś nawet na królewskich stołach, a obecnie zapomniane smakołyki, jak np. czyściec błotny. Wielokrotnie go spotykałem, ale nie byłem świadomy, że jego podziemna część jest jadalna i smaczna.

Nie chodzi w tym wszystkim o jakieś oszołomstwo, bo każdy kto taką prewencję nazwie oszołomstwem, nie zdaje sobie sprawy, że prawie wszystkie wektory na tym świecie są odwrócone. Włączając to, kto tak naprawdę jest na tym świecie oszołomem. Świat stoi na głowie: szkoły ogłupiają, lekarze wywołują choroby, system finansowy nas okrada, informacje w TV są kłamstwem, wojny są nazywane operacją pokojową, akcją humanitarną lub pokojowym bombardowaniem, giełda to zwykła szulernia, ubezpieczenia społeczne i system bankowy to piramida Ponzi'ego, system polityczny i demokracja to matematyczne oszustwo oferujące wybór pomiędzy dżumą, a cholerą, ech... Długo by gadać. Tutaj nic nie jest prawdą i tym czym się wydaje.

Poza tym takie przygotowanie do trudnych czasów jest bardzo fajnym, przyjemnym, a przede wszystkim praktycznym hobby. Postrzelać z "czarnoprochowca" to ogromna frajda, a zapach prochu jest równie męski, co zapach benzyny :).

Obserwując ludzi dookoła mnie, którzy żyją w takiej błogości, niewiedzy historycznej i bez świadomości faktu, że fortuna kołem się toczy. Ich rozmowy obracają się wokół tego, ile im brakuje do emerytury i ile jej dostaną. Wykłócają się o rzeczy nieistotne, a ich rozrywka to „trudne sprawy” w TV. Myślą, że świat jest niezmienny i że już zawsze będzie ciepła woda w kranie, że niemiaszki nie będą już rozjeżdżać swoimi panzerami naszych „autostrad”, a ruskie zapomnieli o swoim upodobaniu do zegarków. To jest zwyczajnie smutne :(. Notabene przypomniał mi się Sławomir Nowak i zastanawiam się, czy aby jego rodzicielka nie zapatrzyła się na któregoś z „wyzwolicieli” (spod znaku czerwonej gwiazdy ma się rozumieć) naszego nieszczęśliwego kraju.

Jak to mówi nieoceniony red. Michalkiewicz: "jeżeli następują takie same przyczyny, to muszą też nastąpić takie same skutki”. Dziwie się ludzkości, że zachowuje się jakby rozpędzała się, by z impetem wpaść na ścianę nabijając sobie guza, po czym wstaje poobijana i guzem na czole, chwilę się zastanawia i powtarza ten sam manewr. Później jeszcze raz i jeszcze raz i kolejny... Za każdym razem łudzi się, że skutek będzie inny niż ostatnio.
Wszystko to wina tego chorego systemu edukacji, który zabija w dzieciach naturalną chęć poznania świata i zamyka ich umysły w klatce szablonów, kluczy i stereotypów. Niestety Drogie Panie i Paniowie. Szykujcie się na serie nasilających się wojen domowych i regionalnych, które rozniecą niezłe światowe piekiełko. Najbliższa już tuż tuż, u naszego wschodniego sąsiada, a taki syf łatwo się rozlewa na sąsiednie Państwa.


Kiedy już opadnie kurz III wojny światowej, cała ludność ziemi zostanie z gołą dupą. Wszystkie środki produkcji będą w rękach nielicznych, a barany będą przetrzebione i przerażone. Witamy w XXI wieku - nowym feudalnym średniowieczu. Połączeniu socjalizmu z kapitalizmem, w którym kapitał i środki produkcji są w rękach garstki ludzi, a cała reszta to najemni pracownicy na „państwowym”, harujący za wikt i opierunek, ale i to wyłącznie jeśli się "zachipują". Właśnie na ten czas potrzeba mądrości. Na ten czas trzeba edukować i przypominać ludziom, że to już wszystko było mówione i że trzeba tych łajdaków powstrzymać. To jest ten czas gdy, moim zdaniem, będzie można ich powstrzymać

Trzeba też pamiętać, że nie potrzebują aż tylu niewolników. Uważają nas za zagrożenie i pasożyty niszczące ziemię, więc po zachipowaniu i złapaniu całej pozostałej ludności za mordę (co jest głównym ich celem), nastąpi jeszcze większe piekło niż III wojna światowa. Nastanie czas wielkiej fabryki śmierci. Testowali już te możliwości na różne sposoby tak niemiaszki, jak i ruskie w swoich obozach. Prekursorami depopulacji byli już przywódcy rewolucyjnej Francji, gdzie na rozwiniętych na stole mapach zadecydowali, w którym okręgu ilu ludzi należy wymordować. Na zimno i cynicznie. Plan wyszedł im jednak kiepsko, bo ludzie bronili się, chowali, uciekali i jakoś niezbyt chcieli dawać się zabijać. Wyrobili więc ułamek tego, co zaplanowali na to ludobójstwo. II WŚ i tamtejsze obozy śmierci to już bardziej wysublimowane, psychologiczne i chemiczne sposoby, aby wielkie masy ludzi były tak zastraszone i otumanione fluorem, aby sami pomagali w swojej eliminacji. Metodycznie, jak taśma w fabryce. Przy dzisiejszej zunifikowanej edukacji, zastraszeniu i otumanieniu ludzi, jestem zmuszony hamować moją wyobraźnię, bo autentycznie boję się co zobaczę.

Istnieje również ciekawa, dostrzeżona przeze mnie analogia obecnego porządku rzeczy do dialektyki Hegla, która na tym dziwnym świecie jest uniwersalna. Dialektyki umożliwiającej strasznym i podlejszym prowadzić stado w pożądanym kierunku. Polega ona na wprowadzeniu tezy, następnie antytezy, a po ich starciu powstaje synteza. Voila!

Mieliśmy komunizm i wszyscy wiemy ilu padło jego ofiarą i jaki on jest zły. Mamy kapitalizm (oczywiście tylko z nazwy, bo już od dawna z kapitalizmem nie ma nic wspólnego) i znów się okaże, że przez kapitalizm świat doszedł do ruiny, było przez niego mnóstwo ofiar i że też jest tak samo złym ustrojem jak komunizm. Oczywiście taka będzie propaganda, na fali której zaproponują ludziom gotowe rozwiązanie problemu, czyli mieszankę najlepszych cech socjalizmu (nie ma takich) oraz najlepsze cechy kapitalizmu (którego od dawna nie ma). Mianowicie zaproponują ludziom feudalizm. Środki produkcji i kapitalizm w nielicznych rękach, a dla ogółu ludzi socjalizm. Rzecz na którą nigdy w życiu by się nie zgodzili, zaakceptują z wdzięcznością, dzięki choremu łbowi Hegla i czcicielom jego dorobku.



Ot i historia zatoczy koło.



Pleban Zenobiusz

Nieoceniony wkład korektorski wniósł Oookash zwany też przez przyjaciół Ukanio  :):):)
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut