Go To Project Gutenberg

wtorek, 25 lutego 2014

Dacza Janukacza

-
Podsyłają mi zdjęcia chatki Janukowicza, w neobizantyjskim stylu "russkij srub", przełamanym z klasyką piotrogrodzką, a ja je wszystkie już widziałem.

Sam styl nie stanowi zaskoczenia, bo dokładnie w tym samym budują swoje chatki pomniejsi oficjele ruskiej ropy i gazu i wcale nie trzeba zaraz do Kijowa lecieć, żeby je zobaczyć. Wystarczy się rozejrzeć, choćby pod Warszawą jest kilka ładnych okazów z pięknego bala modrzewiowego. Wbrew podśmiechujkom półinteligencików chałupa z bala nie jest ani tania, ani tandetna, bo materiał na nią jest szlachetny i drogi, za to atmosfera w drewnianej chacie nie ma sobie równych, zarówno w zimie, jak i w lecie, bo szlachetne drewno to nie jest ani beton, ani pustak, ani cegła, ani gips. Tyle tytułem wstępu do wschodniego rytu budowlanego, a teraz o co chodzi.

Szukałem otóż mapy dojazdu do tej sławnej drewnianej daczy Janukacza i nie znalazłem, no to mata - róbta co chceta. Jak gdzieś zobaczycie właściciela, albo jego dwóch synów, to meldujcie zaraz na policję, bo wydali za nim list gończy. Przy okazji obejrzyjcie zdjęcia z mariny Janukowicza [po prawej, patrząc w kierunku brzegu], jakaś dobra dusza wstawiła tam zdjęcie z niedzieli świeżych, unoszących się na wodzie segragatorów. W zasadzie to powinien być dowód rzeczowy, bo nie trzeba specjalnej inteligencji, aby wywnioskować, że pod spodem jest cała kartoteka niedawnego władcy Ukrainy, której biedaczysko nie zdążył spalić, więc zwyczajnie - wywalił do wody. Jak chcesz zdobyć oryginalne dokumenty z przekrętów na miliardy, to zbierz paru płetwonurków i w drogę - do Kijowa! Trasę dojazdu masz poniżej. Zadziwiające, że chodzą te stada po daczy i takich rzeczy nie zauważają.

Orientacyjne położenie - na północ od Kijowa, nad brzegiem Dniepru, naprzeciwko przystani jachtklubu i [sic!] obok monastyru Meżihorskiego.








Przepędzony prezydent mieszkał istotnie na ranczo, a właściwie ośrodku wypoczynkowym Meżigorie, w ogrodzonej willi wewnątrz, więc najprawdopodobniej wcale nie cierpiał na megalomanię, jak chciałaby dziennikarska sfora, spuszczona z łańcucha. Jak każdy rasowy mafiozo jest przede wszystkim pragmatyczny, a swoją pompatyczną daczę wystawił - jak to w zwyczaju na wschodzie - na pokaz, naprawdę zajmując dużo skromniejszą, ale starannie ukrytą przestrzeń, dającą się za to doskonale nadzorować przez tuzin ochroniarzy. Coś dziwi? Owszem - to że gawiedź ciągle wierzy w bajki.



Powiązane: KLIK

© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut