| | U Chińczyka w porządku i pełen odlot. Pierwsza sesja w nowym roku zaczęła się od panicznej wyprzedaży i zatrzymania handlu. Świat zadrżał...
Wbrew panikarzom, rozsiewającym fear porn, chciałbym zwrócić uwagę, że ichniejsze ministerstwo finansów o tyle panuje nad sytuacją, że pompuje rynek przez swój centralny fundusz z jednej, a zakazuje sprzedaży z drugiej strony. Jaki tego efekt? Jak widać. Marny. Tyle że mandaryn centralny nie ma zamiaru się poddać, więc degrengolada przerodzi się w marazm. Mają rezerwy, które utopili już w tym przedsięwzięciu i kilkaset mld więcej nie czyni większej różnicy.
Co dalej? To samo, tylko łagodniej. Nie będzie szybkiego i łatwego wyjścia z tego impasu, o czym zresztą mówię od miesięcy, zatem nie ma żadnego zaskoczenia. Ani juan ani giełda nie wyszły z dołka - daleko do tego. Istotne w tym jest to, że - zgodnie z zapowiedzią sprzed kilku miesięcy - Chiny pociągną w dół całą Azję, czyli lekko licząc pół świata. I nie jest to prognoza, lecz zwykła diagnoza obecnie rozwijającej się sytuacji. Prognoza była pół roku temu.
|