Go To Project Gutenberg

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Strategia Chińczyka. Determinanty

-
Chiny znów niepokoją ekonomistów, a zachodnim bankierom, jak śpiewał Rosiewicz, przedwcześnie siwieją włosy. Niespotykany sukces komunizmu, oczywiście wedle chińskiego wzorca {z chińskimi cechami narodowymi}, czyli bezprecedensowy wzrost Chin: gospodarczy, polityczny i wojskowy, w końcu na arenie międzynarodowej, wydaje się dziś stać pod znakiem zapytania.

Gospodarcze drżenia zbierały się na horyzoncie od dłuższego już czasu, a ujrzały szerokie światło dnia w środku lata zeszłego roku. Chińska giełda, rosnąca na fali spekulacji i nadziei na ożywienie po załamaniu z roku 2009, spektakularnie zarwała się ponownie, a wschodnim bankierom poczęły siwieć włosy... Ministerstwo finansów wraz z bankiem centralnym przystąpiły do energicznego działania i powołały nawet rządowy fundusz stabilności finansowej, korzystając z wzorców amerykańskiego zespołu ds. stabilności rynków {zwanego potocznie PPT}. I tak Chiny w swojej centralnie planowanej konwergencji z zachodem przybliżyły się paradoksalnie do amerykańskiego wzorca, kopiując amerykańskie rozwiązania walki z paniką rynkową. Nieważne, czy centralne ingerencje w wolny rynek, którego podstawą jest giełdowa wymiana kapitałowa, są zgodne z głoszoną werbalnie ideologią. Kto by się tym przejmował w momencie paniki, w dodatku w kraju stricte komunistycznym, gdzie gospodarką centralnie steruje Biuro Polityczne chińskiej partii komunistycznej. Wolny rynek i komunizm w działaniu. Efekt? Taki sam, jak za oceanem Spokojnym: kolejna panika giełdowa. Ludowi komisarze w Pekinie zastosowali „wolnorynkowe” wzorce brata zza oceanu i pospiesznie wdrożyli gorączkowe akcje naprawcze, administracyjne, a przede wszystkim uruchomili chińskie PPT, skupujące akcje w imieniu wielkich, państwowych konglomeratów. Z drugiej strony zabronili sprzedaży akcji wprost oraz wprowadzili drastyczne ograniczenia w obrocie po stronie podaży. W ten sposób powstrzymali panikę.

Szersze reperkusje, z diagnozą sytuacji rynkowej oraz przepływów kapitałowych, w otoczeniu międzynarodowym, opisałem latem. Przypomnę tu, że podstawowe wnioski z tamtych analiz streszczały się w następujących punktach:

- panika giełdowa została ugaszona i przysypana na siłę, ale nie usunięto jej fundamentalnych i systemowych przyczyn, jedynie objawy
- giełda w nadchodzących miesiącach będzie ustabilizowana, bez widocznego odbicia w górę, za to z ciężarem w dół
interwencja w obronie giełdy doprowadzi do wycieku rezerw
- redukcja rezerw, w wysokości kilkuset mld $ doprowadzi do przymusowego zakończenia interwencji, gdyż pojawi się presja dewaluacji juana
- nacisk na ucieczkę kapitału i dewaluację juana zwiększy się w następstwie
- PPT nie będzie miał dobrego rozwiązania, miotany między sprzecznymi celami obrony giełdy i juana jednocześnie
- efektem końcowym będzie tak czy siak dewaluacja juana i stagnacja na giełdzie.

Po niespełna pół roku, niemal dokładnie na inaugurację nowego 2016 roku, panika na chińską giełdę znów powróciła, gdyż zaskakująco letnia diagnoza okazała się w miarę trafna, a obserwowane symptomy zgodnie z niepowstrzymanymi siłami rynku nasiliły się nagle. I tak giełda zanurkowała, potwierdzając poprzednie niepokoje, jednocześnie wyznaczając niejako z konieczności kierunek przyszłości. Obecnie ograniczę się do stwierdzenia, że skoro tak, to za jakieś pół roku będziemy mieć – zgodnie z dotychczas obserwowaną dynamiką chińskich procesów – uogólniony kryzys azjatycki, być może powtórkę 1998, gdyż Chiny nie tylko wciąż są organicznie związane ze światem, a szczególnie z Azją, wewnątrz której odbywa się gros ich wymiany gospodarczej, ale ich powiązania w minionym dziesięcioleciu jeszcze wzrosły. Zatem jakiekolwiek chińskie kłopoty obowiązkowo wyleją się szerzej, bowiem muszą.

Tymczasem obserwujemy tego pierwsze drżenia, w postaci wzmożonej ucieczki kapitału z Chin {czyli topnienia rezerw} z juana głównie w dolara. Wręcz naturalnym korytarzem tego transferu jest oczywiście Hongkong i możemy właśnie podziwiać dramatyczne ruchy kursowe między CNY i CNH, czyli juanem kontynentalnym i hongkońskim, wraz z niespotykanym atakiem na „spekulantów” na foreksie, polegającym na podniesieniu obowiązkowego zabezpieczenia na rachunkach foreksowych z niewielkich kilku procent na procent... 60! Innymi słowy całkowitą blokadę handlu walutowego, gdyż jak wiadomo podstawą handlu walutami jest kredyt {mam np. 5% zabezpieczenie, a kupuję 100% waluty, czyli mam 5 tys. gotówki, a kupuję i sprzedaję 100 tys, ponosząc naturalnie ryzyko}. I tak z dnia na dzień z rynku foreksowego znikła w juanie płynność, gdyż nie ma całego bogactwa spekulantów, działających na kredyt. I juan, od niedawna {konkretnie od świąt} nowa waluta rezerwowa, faktycznie nią być przestał, gdyż praktycznie nie jest wymienialny... Jest wymienialny co prawda z dolara w juana, ale nie odwrotnie – bowiem trudno znaleźć sprzedawców dolara na chińskim foreksie. Tak czy siak juan, w zgodzie z letnią diagnozą musi się dla zrównoważenia bilansu i napięcia na foreksie {powracające obawy o topnienie rezerw} zdewaluować.

Nic wszak nie stoi na przeszkodzie temu, aby kosztowało to swoim zwyczajem kolejne kilkaset mld chińskich rezerw, które dziś w drodze do oczekiwanego przez optymistów pokonania dolara topnieją niczym śnieg. Niedawno było ich ok 4 bln, a dziś odrobinę ponad 3 bln $. Tak więc dojdziemy zapewne do jakiejś stabilizacji po zejściu wyraźnie poniżej 3 bln, gdyż chińskie ministerstwo finansów nie będzie miało innego wyjścia. Do tego czasu będą pewnie trwały przepychanki na szczytach chińskich władz, zmuszonych do negocjacji nierozwiązywalnych dylematów gospodarczych. Niebawem do tego pewnie powrócimy, a tymczasem możemy zająć się nie mniej ważnymi, geopolitycznymi przesłankami chińskiej strategii, czyli determinantami. Wszyscy ekscytują się bowiem pytaniem, kiedy Chiny podbiją świat, czy w sojuszu, czy przeciwnie – w wojnie z Putinem, pomijając nienaruszalne i niezmienne od tysiącleci wyznaczniki chińskiej polityki, zarówno gospodarczej, jak i zagranicznej. Spójrzmy na nie, gdyż Chińczyki co prawda nie trzymają się ostatnio całkiem mocno, ale za to niezmiennie konsekwentnie i logicznie. Wiemy już przecie, że giełda i juan idą dawno wyznaczoną, japońską drogą, a ta będzie długa...


Tekst stanowi wstęp bieżącej analizy Summa Summarum 3/16
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut