-
- Sherlocku, która godzina?
- Dobrze że przypomniałeś - powiedział wyrwany z głębokiego zamyślenia detektyw - za długo zajmuję się już tą sprawą zaginionego złota. Za kwadrans piąta! Czas na herbatę, drogi Watsonie. Nie ma nic ważniejszego.
- A propos złota, ładny masz zegarek.
- Ładny, nie ładny - Watsonie, jakie to ma znaczenie, kiedy ma pokazywać czas na herbatę? Nie Longines, nie Rolex nawet, sam nie wiem co, dostałem w prezencie. Ale w miarę punktualny.
- Pięknie się błyszczy, cały taki złoty, wspaniale z nim wyglądasz, jak ... Midas.
- Midas, adidas Watsonie. Czas na herbatę i ciasteczka.
- Ale on jest ze złota, prawda?
- Tak wygląda Watsonie - i to się liczy. Wnioskując z ofiarodawcy, nie powinieneś pytać dalej.
O co chodzi z tą wielką intrygą wokół rzekomego powrotu teutońskiego złota do macierzy? Spojrzyjmy na liczby.
Kiedy pisałem w październiku o awanturze w niemieckim parlamencie o dokładne liczby z bilansu niemieckiego banku emisyjnego (BuBa), pojawiło się oficjalne stanowisko zarządu, ogłaszające opracowanie planu repatriacji niemieckich rezerw kruszcu zza granicy oraz ich audytu. Sam temat był przez lata, analogicznie jak w Polsce, zbywany arogancką ciszą, przerywaną zdawkowym bilansem, na którym pod pozycją sumaryczną rezerwy kruszcu i aktywów kruszcowych (gold and gold receivables) w banku centralnym widniała jedna liczba, bez dalszych szczegółów. Nie było oficjalnie wiadomo, ile fizycznego złota Niemcy mają i gdzie jest ono przechowywane.
W wyniku pralamentarnej przepychanki zarząd BuBa musiał przyznać, iż jest prawdą, że ponad połowa niemieckiego złota od wojny przechowywana jest za granicą, a konkretnie w trzech krajach: USA, W.Brytanii oraz Francji. Dodatkowo musiał przyznać, iż kruszec w trezorach zagranicznych nie był nigdy poddawany audytowi, ani ilościowemu, ani jakościowemu. Wszystkie te rewelacje ukazały się drukiem w dzienniku Handelsblatt, zatem szydło wyszło z worka. Skandal wzniecony tą publikacją zażegnano zapowiedzią banku o przygotowaniu planu stopniowego uregulowania sytuacji. Oto szczegóły tego planu. Nie są zbyt imponujące.
Bundesbank zamierza do roku 2020 przetransportować 300 ton złota z Nowego Jorku oraz 374 tony z Paryża do Frankfurtu. W wyniku operacji sumarycznie rezerwy złota Niemiec będą wyglądały następujaco.
Frankfurt (31% obecnie) 50% 31 Gru.2020
New York (45%, obecnie) 37% 31 Gru.2020
London 13% bez zmian
Paris (11%, obecnie) 0% 31 Gru.2020
Wielka repatriacja niemieckiego złota okazuje się w praktyce wielką burzą w szklance wody, czyli są to co najwyżej zmiany kosmetyczne, bo kilkaset ton przez osiem lat można z całym spokojem wydobyć choćby z Mali, w którym nieubłagana ręka demokracji pod wodzą francuskich generałów właśnie rozpoczyna operację pokojową. Tak się składa, że Mali jest największym eksporterem złota w Afryce. Jest to bardzo szczęśliwy zbieg okoliczności, bo likwidowany skład w Paryżu zawiera rzekomo niemal 400 ton. Jest jeszcze jedna szczęśliwa dla BuBa okoliczność: w operacji pokojowej bierze udział także USA, które mają znaleźć brakujące 300 ton. Rozwiązanie zagadki pochodzenia "repatriowanego" złota wydaje się zatem niespecjalnie trudne, choć z jakichś powodów nikt z ałtorytetów ekonomicznych na oczywiste rozwiązanie nie chce jakoś wpaść. Kolejny zbieg okoliczności zapewne. Na zezowate oko zbiegi okoliczności wskazują na to, że jesienią przygotowano starannie ustawkę pod projektowaną operację pokojową, której oczekiwanym rezultatem będzie parę ton złota, które ostatecznie załatwią kłopot z ukrytymi, zagranicznymi rezerwami, nie zmieniając zasadniczo nic. Co najmniej do 2020 będzie spokój, choć nadal połowy rzekomych niemieckich rezerw nikt nie widział, ani nie wie, jak wyglądają. Tak się gra w szachy watsonie!
Efektem końcowym całego skandalu będzie kolejny rozpatroszony kraj oraz kosmetyczna zmiana w księgowości Bundesbanku. Nadal połowa niemieckiego złota będzie w rękach anglosasów, co potwierdza trwałość porządku jałtańskiego, choć Makrela zaliczyła piękny wizerunkowy strzał: wytarła w końcu powojenny smark kozi i hegemonia Niemiec w budowanej komunie IV Rzeszypospolitej wydaje się niezagrożona. Nie będzie Francuz trzymał teutońskiego złota. Tak mówi Makrel. Heil.
środa, 23 stycznia 2013
blog comments powered by Disqus