Go To Project Gutenberg

poniedziałek, 28 maja 2018

Anatomia Antoniego czyli o złotej Rybce

-



Klasyczna triada działań SB to: korek, worek i rozporek. Łatwo zauważyć, że odwołuje się ona do najstarszych ludzkich słabości. To droga na skróty, bowiem „najstarszych” oznacza sprawdzonych, gwarantowanych i zarazem najskuteczniej eksploatowanych. Kiedy zatem świat zajęty jest w przerwach walki z narastającą falą antysemityzmu, której źródeł niedawny szef MON Macierewicz poszukuje nigdzie indziej, niż na Kremlu, oraz między zimowy szturm na dwa najgroźniejsze szczyty korony Himalajów: Nanga Parbat oraz K2 i cały repertuar zimowych sportów w zakończonych właśnie igrzyskach w Seulu, nad Europę zawitała – jakżeby inaczej – spod Moskwy najcięższa fala arktycznego powietrza.

We wszystkich tych istotnych wydarzeniach widać znaczące akcenty rosyjskie, ale także polskie i zajmiemy się nimi po kolei, ale jak zwykle od niekonwencjonalnej, klasycznej strony. Ale zanim do niej przejdziemy zauważmy ciągłość tych wszystkich zjawisk w osobie wspomnianego Antoniego Macierewicza, którego wraże siły „rekonstrukcji rządu” zdołały wprawdzie pozbawić szansy na buławę hetmana wielkiego koronnego, po którą chwalebnie był kroczył pod skrzydłami wielkiego Naczelnika Państwa, tak śmiało, że spod tych opiekuńczych skrzydeł bezkompromisowo się natychmiast wyrwał, wybierając niepokonany wdzięk młodzianków pokroju Misiewicza, nie spowodowało to wszak odstępstw od realizowanej przez niego linii i wizji. Cokolwiek się złego dzieje, winien jest zawsze zły Putin, nawet nie dlatego, że jest zły, bo to przecie wiadomo: czekiści są ze swej natury źli, ale dlatego, że taka już jego historyczna rola. Proste? Proste – na zasadzie logiki konstrukcji cepa, zatem niczego tłumaczyć nie trzeba, bo wszystko wydaje się oczywiste.

Tymczasem nad całą Europą, od dalekiej Portugalii, przez skute lodem deptaki śródziemnomorskiej Nicei, przyprószone śniegiem włoskie palmy, wraz z koczującymi pod nimi seryjnymi gwałcicielami z Rimini o czarnych obliczach, przez przywalone rekordowymi zwałami śniegu Alpy, całe Niemcy i Polskę, aż po wspomnianą Moskwę rozpostarł się na zakończenie zimowej olimpiady rekordowy arktyczny wyż putinowski - wiadomo że to znak firmowy zimnego jak lód czekisty. Nie brak było jego śladów także wśród zdyskwalifikowanych w Korei za doping rosyjskich atletów, a wśród nich dwojga czołowych działaczy światowego ruchu antydopingowego, w tym jego samej założycielki, która oś swej sportowej kariery poświęciła promocji walki z dopingiem w sporcie. Czekista chyba jest w jakimś amoku, bowiem wykryta u sportowców dawka i sam niedozwolony środek nie tyle nie pomógł by w zwiększeniu ich medalowych szans, ale wprost przeciwnie: śladowo zwiększając wydolność wyraźnie osłabił by konieczną w ich dyscyplinach koncentrację oraz precyzję i koordynację ruchów. Ale czego spodziewać się po czekiście i jego wychowankach z krainy wiecznych mrozów, jeśli nie wszystkiego najgorszego?

I zgodnie z tą sprawdzoną dewizą jak tylko arktyczne mrozy skuły Europę, a czający się wbrew matczynym przestrogom Anny Applebaum antysemityzm skuł tradycyjnie zatwardziałe serca tubylców, Antoni wyszedł ponownie na cyrkową scenę polityczną Polin i zawyrokował, że za wojną żydowsko-polską tkwi nikt inny, jak sam czekista. Kto inny jest w stanie tak zatwardzić serca, jak nie on? Zresztą wystarczy zerknąć na dramat pobliskiej Ukrainy, na którą pani Anna daje nacjonalistom dyspensę, pochwalając kult Stepana Bandery, w tym samym czasie wietrząc w Warszawie jadowity polski nacjonalizm i antysemityzm i ubolewając, że „korzysta na nim tylko Putin”. Antoni nie bawi się już w takie wyrafinowane sugestie i półsłówka i wali prosto z mostu: wojnę żydowsko-polską wywołał sam Putin, bo chce poróżnić Polaków i Żydów! Tak więc sam/a rozumiesz, że arktyczny putinowski mróz, skuwający Europę to najmniejszy kłopot, gdy serca maluczkich skuwa tymczasem grzech najcięższy wedle abp. Pieronka: jadowity, postępujący antysemityzm.

Nie jest jasny tok rozumowania byłego już pretendenta do marszałkowskiej buławy, a szczerze mówiąc o toku to wykryć można w nim jedynie objawy słowotoku, niestety już bez atrybutów koniecznych rozumowania, na czele z logiką, aliści kiedy wybucha wojna to zaiste nie czas na akademickie dywagacje z logiką, zwłaszcza obecna wojna żydowska, gdzie logiki za grosz, a wszystkim rządzi przytłaczający, ogłuszający jazgot hucpy. Zwłaszcza w takiej wojnie żadnej logiki być nie może, poza jedną: logiką wrzasku aj waj Gewalt! Dzięki Macierewiczowi zaś w końcu wiemy, że oszołomieni dobrą zmianą adiutanci Naczelnika wynegocjowali z protektorami oraz stronnictwem wrażego prezydenta Dudy rekonstrukcję rządu, dzięki czemu doszło do kompromisu nie tylko w kwestii reformy sądownictwa {ustawy o SN i KRS w wersji Dudy}, ale także w kwestii zatrzymanych do tej pory nominacji generalskich {Błaszczak ustalił je właśnie z Dudą} oraz – co tu najważniejsze – polskiej polityki historycznej.

Ledwie opadł kurz po „rekonstrukcji”, z nieodłącznym chwilowym kompromisem w walce o tzw. „praworządność” z Brukselą, a już wyszła nowelizacja ustawy o IPN, w której tylko ślepiec nie dostrzega jednego z ustaleń zadań odnowionego rządu Morawieckiego. Bystrzejsi na czele z Macierewiczem widzą wszak za tym wszystkim spisek czekisty, no bo jakże inaczej, gdy usunięto właśnie ostoję poprzedniego rządu, samego Macierewicza? Jasne że za rekonstrukcją stał sam Putin, a przynajmniej siły mu sprzyjające, tego nie potrzeba nikomu dowodzić, bo to oczywiste. Spójrzmy zatem na nowelizację ustawy o IPN od tej macierewiczowskiej strony.

Zaiste musi być tam znaczący pierwiastek rosyjski, bowiem wbrew zbawiennym napomnieniom Anny Applebaum i jej hurtowej dyspensie zabroniono w Polin promocji ideologii totalitarnych, do których zaliczono także ruch OUN-UPA Stepana Bandery! Czyż to nie jawnie prorosyjska prowokacja? Mało tego, w ustawie zakazano szkalowania Państwa oraz Narodu polskiego oskarżeniami o współsprawstwo i współudział w zbrodniach wojennych, których byli przecie ofiarami. Przykładem są tu sławne, a oburzające „polskie obozy zagłady ”. Zwróćmy uwagę, że akurat ten zapis stanowi niemal doskonałą kalkę izraelskiego przepisu KK o „kłamstwie oświęcimskim”, pod przemożnym naporem żydowskiego lobby wprowadzonego do europejskich i światowych kodeksów karnych, w tym zwłaszcza niemieckiego, kanadyjskiego i polskiego. Za tzw. kłamstwo oświęcimskie, czyli podawanie w wątpliwość oficjalnej wersji holokaustu idzie się w wielu krajach liberalnej demokracji za kraty na ładnych parę lat, o czym przekonała się ostatnio Ursula Haverbeck, dziewięćdziesięciolatka mająca czelność nie tyle negować historię holokaustu, co podawać jego rzekome fakty w wątpliwość na podstawie świadectw osobistych, znajomych oraz prac naukowych. Zwróćmy tu uwagę na bezkompromisowość na przykład prawa niemieckiego. Bezwzględne więzienie nie tyle za „negowanie holokaustu”, co za podawanie poważnych dowodów na niespójności jego oficjalnej wersji, a wszystko pod bacznym okiem i na rozkaz żydowskiej policji myśli.


Co mówi ustawa o IPN

W odróżnieniu od wyraźnie orwellowskiej wersji zbrodniomyśli holokaustu w Izraelu i Niemczech {i jej łagodniejszej wersji polskiej} nowelizacja ustawy o IPN nie zabrania tymczasem odmiennych opinii, świadectw historycznych wydarzeń, niezgodnych rzekomo z jakąś „ustaloną” wersją i polemik, penalizuje jedynie zbiorowe zniesławienie i oskarżanie, wyraźnie w ustawie napisano „wbrew faktom” {zatem jeśli odkryte zostałyby jakiekolwiek fakty i dowody to przeświadczenie obalające, zapis stałby się martwy, ustawa taką możliwość expressis verbis dopuszcza, czym diametralnie różni się od izraelskiego wzorca zbrodniomyśli holokaustu} Narodu oraz Państwa polskiego o zbrodnie III Rzeszy, popełnione na jej byłym terytorium i na jej byłych obywatelach.

Polska w wyniku podwójnego najazdu hitlerowsko-stalinowskiego przestała istnieć i funkcjonować - i choćby z tego względu obarczanie jej winą za zbrodnie najeźdźców jest haniebne, a współczesne państwo polskie ma podstawowy obowiązek dbania o swój honor jako kontynuator, spadkobierca, konserwator i obrońca historycznego spadku pokoleń, co stanowi podstawy narodowego bytu i musi być otaczane należną czcią i ochroną. Stoi to wyraźnie w samym tekście, jak i oficjalnych komentarzach IPN {w czytance}, stanowi zatem czytelne i wyjątkowo spójne stanowisko, zarówno w sensie prawnym jak także historycznym, moralnym i na koniec propagandowym. Motywację, racje, przesłanki i dowody opublikowano w kilku językach w wersjach oficjalnych, zatem o jakimś nieporozumieniu mowy być nawet nie może, ale od czego są sprawdzeni w działaniu cyrkowcy dla niepoznaki występujący jako politycy oraz dziennikarze? Tymczasem aż przykro musieć o tym pisać, ale w dobie wysypu bajd o Putinie stało się to jak widać konieczne.

Jak łatwo sprawdzić w noweli ustawy o IPN nie ma nic o Żydach i ich jedynej, niepowtarzalnej roli w historii świata jako „narodu wybranego”, co skądinąd stanowi jej grzech pierworodny, bo holokaust był zdaniem żydostwa jedyny i wyjątkowy, zatem i jego ofiary muszą mieć specjalny status. Dlaczego zatem tak wielki jazgot żydostwa przeciwko ustawie, która nic o nich nie mówi, a penalizuje haniebne oskarżenia Państwa i Narodu polskiego za zbrodnie wojenne, w tym holokaustu? Ano właśnie dlatego: że po pierwsze nie zauważa tego specjalnego statusu, co zresztą z obsesyjnym uporem podkreślają żydowskie media, a co potwierdza dziecięcą mądrość, że każdy głupek mimo woli pokazuje gdzie go boli, a po drugie że to wszystko z własnej inicjatywy, bez pytania o zezwolenie braci strasznych, na ich wzór i podobieństwo, państwo polskie jak gdyby nigdy nic zamierza karać za publiczne zniesławianie.

Zwłaszcza to drugie jest dla żydostwa bardzo przykre i wręcz oburzające, gdy przez dwie dekady mogli, pod przewodem reaktywowanej przez Lecha Kaczyńskiego loży B’nai Brith {Synowie Przymierza}, bezkarnie szkalować Polskę, oskarżając ją publicznie o współudział w zbrodni Holokaustu. Przepraszali za to kabotyni pokroju Mazowieckiego, Kwaśniewskiego i Komorowskiego, a z których tylko ostatni był gojem, w dodatku głupim. Pamiętamy imprezy w Jedwabnem, tak przychylnie przyjęte przez ziomków Hartmanna, aczkolwiek wciąż nie dość im było polskiego kajania się i upokorzeń, czemu jak mało kto prof. Hartmann daje otwarcie upust {„miliony was chamy...”} Obecnie to wszystko ma się tak nagle jak nożem uciął, w pół skoku na kasę skończyć? Niemożliwe – i stąd tak potworny wrzask pod niebiosa, na które Abraham i Mojżesz nie mogą przecie pozostać głusi, a już z pewnością ich skryci i otwarci wyznawcy i wszyscy współplemieńcy, w końcu kryterium synagogi nie jest wbrew pozorom wyznaniowe, ale etniczne i rasowe, bo zapraszani są do niej wszyscy współplemieńcy, nawet gorący ateiści i odwrotnie: relegowani są wszyscy „obcy”, w tym odszczepieńcy religijni {wyznający inną wiarę} oraz odmiennego pochodzenia etnicznego.


Tekst stanowi wstęp bieżącej analizy Summa Summarum 9/18

© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut