Niespodziewany spodziewany atak posłuży oczywiście do natychmiastowego wdrożenia stanu wyjątkowego ze wszystkimi temu odpowiadającymi dekretami, albo - najzwyczajniej w świecie - zablokowaniu internetu - w postaci filtrowania i koncesjonowania całej infrastruktury. W Warszawie był kiedyś taki budynek, na zapleczu gmachu KC, ot tak dla wygody, przy ul. Mysiej konkretnie. GUKPPIW czy jakoś podobnie to się nazywało, a potocznie cenzura. Każde wydawnictwo, publikacja, widowisko, program na żywo w TV był cenzurowany dla bezpieczeństwa państwa. Dziś są inne czasy, gospodarka elektroniczna, kto by tam wnioski o dopuszczenie stemplował. Wystarczy klik na ekranie i gotowe.
Przypomnę dwa fakty. Po pierwsze tego lata Obama podpisał dekret o cyberbezpieczeństwie, który na wypadek stanu wyjątkowego absolutnie całą kontrolę internetu, włącznie ze wszystkimi zasobami (komputery, nadajniki, sieci itd.) przekazuje pod władanie specjalnej komórki pod egidą NSA. Jeden podpis i dekret wchodzi w życie.
Drugą sprawą, z której mało kto sobie powszechnie zdaje sprawę, jest możliwość prewencyjnej cenzury, polegającej na programowym blokowaniu/filtrowaniu ruchu w skali globu. Twoja poczta, twoja sieć firmowa i twój osobisty blog, drogi Watsonie są nadal twoje, ale pewnego dnia możesz przestać ich używać pod ich właściwymi nazwami, czyli będą twoje i tylko twoje. Otóż USA, a konkretniej ich państwowy organ, zarządza najwyższą sferą DNS (domain name server), która dalej - za pomocą demokratyczych i rozproszonych serwerów regionalnych oraz krajowych - zarządza przestrzenią adresową internetu. Dzięki tej międzynarodowej kontroli adres zezorro.blogspot.com jest widoczny z każdego miejsca na Ziemi i wskazuje dokładnie ten sam adres komputera. Jeśli zezowaty popadnie w niełaskę u Chińczyków, kasują lub blokują tę nazwę w swojej krajowej kopii DNS (ichni dopowiednik naszego NASK) i za Wielkim murem cisza. W Pekinie nie poczytają nieprawomyślnych treści (przynajmniej nie wprost). Owóż Amerykanie mogą taki myk zrobić globalnie, blokując/filtrując root servery DNS. Wówczas zezowaty będzie niedostępny także globalnie. Mamy globalizację przecież. Co gorsza, równie niedostępny będzie na przykład adres chujnia.pl. Szybko, sprawnie, elegancko i nikt nie używa brzydkich słów, typu cenzura. Cyberwojna. Chujnia.pl, tak mówi Leon, a Leona warto słuchać, bo to zawodowiec.