
Od ponad tygodnia widać wznoszący kanał, nieuchronnie podnoszący eurasa. Przebicie oporu na 4,18 było kwestią czasu. Zwróć uwagę na pionowe kreski, którymi zaznaczyłem desperackie interwencje sprzedaży, sprowadzające rynek do chwilowego absolutnego wyprzedania euro. Czy wznosząca fala się przez to zatrzymała? Nic z tych rzeczy, rynek odbił się od dolnej bandy i spokojnie powędrował wyżej. Jest popyt na euro i brak wiary w Rostowskiego, ot co. Tego słonia zezowaty zobaczył w całej rozciągłości i go poprawnie nazwał, w odróżnieniu od wszelkiej maści psychoanalityków.
Dziś po południu mieliśmy piękne graficznie potwierdzenie wyłamania. Powrotu do snu nocy letniej 4,08-4,18 szybko nie będzie. Nie cieszy mnie kiepska sytuacja budżetu, bo to czary wzrostowskie są przyczyną obecnego ruchu, ale jest w tym jakiś promyk nadziei. Jeśli złotówka odpowiednio długo będzie słaba, poprawi rachityczne wyniki IV kw. Przypominam, że letni bilans obrotów bieżących jest ujemny (o kurde, wszyscy piali z zachwytu że tacyśmy mocni). Słaba złotówka powinna go odwrócić. Jest to jak najbardziej w interesie załóg eksporterów, których czekają masowe zwolnienia (a kuku, zezowaty pisał w marcu), choć nie jest w interesie wzrostowskich kredytobiorców. Trudno, coś trzeba wybrać, a jak się nie umie, to inni wybierają za ciebie. I tak, po okresie wiosenno-letnich czarów i zaklęć rynek wylosował kulę czarną, czyli słabą złotówkę i kłopoty z zadłużeniem (słaby złoty powiększa zadłużenie zagraniczne). Jak widać po kreskach, interwencja jest dobra, kiedy ma się kilkadziesiąt mld i do tego wiarygodność. Kiedy się te mld przeputało latem, razem z wiarygodnością, żegnaj Gienia, charakter mi się zmienia. C'est la vie.