Go To Project Gutenberg

wtorek, 13 października 2009

Czy czeka nas forsowanie 666 na lolarze?


Napisała nieoceniona Ewa z Turyngii, ojczyzny Wartburga. To było takie coś deluxe o niebo lepsze od zemsty Honeckera, ale śmierdziało olejem podobnie. Interior za to był przestronny i skorupa solidna. Więcej powiem: na genialnych turyńskich motorach (a nie z Turynu mój drogi Watsonie, unmoeglich) nasz mistrz Marszałek zdobywał medale. Tak, na silnikach od Wartburga! Na moje oko (nota bene) Ewa ma coś wspólnego z Carlem, albo z Zeissem, nieważne, to taka rodzinna fabryczka szkiełek powiększających w Jenie.

Owóż Ewa zabiła mi ćwieka i za cholerę nie wiem, co dalej z lolarem. Według jej ulubionych analistów z godmode trader (polecam super wykresy!) elliotowców żeby było jasne, wielki wój (Sam) szykuje nam niespodziewajkę w postaci bardzo mocnego wybicia lolara. W sumie zgadza się to z moją oceną - patrz poprzednie - determinacji do obrony usdeur na poziomie +,666 ze względu na poziom bólu. Fundamentalnie według zezowatego lolar jest gotów tę granicę przekroczyć, co po tej stronie Atlantyku nazywa się przełamaniem magicznej bariery 1,500 usdeur. Elliott jednak i monetarni szamani euro (Trichet) oraz yena (Shirakawe) są innego zdania i lolar powinien się teraz odbić. Zatem oczekiwanie tej obrony powinno według zezowatego dać poruszanie się w kanale ze wskazaniem na dalsze flaczenie lolara. Według Elliotowców jednak czeka nas rakieta na dolarze.



Dynamiczne odbicie lolara - jeśli miałoby się odbyć po elliotowsku - doprowdziłoby do załamki na NYSE, bo ciągnie ją - co według zezowatego jest jasne jak słońce - lolar tani i łatwy jak panienka w china town. Jeśli urwie się taniość, natychmiast zniknie łatwość.



Lolar pewnie zbyt dynamicznie się nie odbije, ale to wystarczy do porządnej, zasłużonej i odwleczonej niemożebnie korekty na NYSE. Skoro ona się już zacznie, to wtedy lolar może rzeczywiście się umocnić i tę korektę pogłębić. Jeśli tak się stanie, to Benek ze swoją płynnością będzie za krótki na kolejną falę destrukcji kapitału, nazywanej inaczej destrukcją frajerów. Jedno jest pewne w dłuższym okresie: giełda znowu odbije, bo lolar musi w końcu magiczną granicę przebić i się porządnie, ostatecznie zeszmacić. Nie powinno to być jednak takie szybkie i jednorazowe, jak rzeczone uroki china town, bo do destrukcji są biliony lolarów (nie frajerów), tworzonych na przestrzeni dwóch dziesięcioleci. Zniszczenie tego w jednym nawrocie uważam za naiwne.

Według teorii maksymalnego bólu, której jestem szczerym wyznawcą-praktykiem takie rozwiązanie łączy wszystkie zalety Elliotta i zdrowej teorii konspiracji, więc trzymajcie się fotelików. Dollar rulez!
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut