Dlaczego szczurek i dlaczego 1,5? Zaraz się wyjaśni. Pod poprzednim felietonikiem o fiku-miku-deficyciku pojawiła się ciekawa polemika z autorską tezą polnego szczurka, która doprowadziła do wyznaczenia wzorcowego kursu Wzrostowskiego. Bloger, którego imię można znaleźć wśród ewangelistów, wykonał piękną pracę, zasługującą na osobną publikację. Ile wynosi kurs, studiuj niżej, ważny jest wniosek. Według szczurka będzie ten poziom broniony, dla zachowania pozornej chwały, według zezowatego pan nasz finansowy co najwyżej dopchnie coś pod dywan, gdyby - na co niestety wskazują wykresy - złotóweńka deczko nam się obsunęła ponad granicę 50% wzorca. Jak widać, możemy się zgadzać co do meritum i stawiać zupełnie odmienne diagnozy. A teraz tekst właściwy, zasługuje na potraktowanie poważnie, bo autor wie, o czym się wypowiada.
================================
Ponieważ niejako wywołałem ten temat, czuję się w obowiązku go pociągnąć i przedstawić moją krytyczną opinię. Wszystko to w duchu ustalania faktów i odkrywania prawdy, o co nam wszystkim przecież chodzi i tym podobne pierdoły.
Większych różnic między nami nie ma, bardziej chodzi o interpretację, niż o same liczby.
Obu nam 50 mld PLN długu i drugie 50 mld PLN długu daje łącznie 100 mld PLN długu, a za cholerę nie chce nam z tego wyjść +2% wzrostu PKB.
A więc na początek małe sprostowanie kto ogłasza, co ogłasza, kiedy ogłasza i jakie są konsekwencje. Zgodnie z Ustawą o finansach publicznych,
Art. 38 Minister Finansów ogłasza, w terminie do dnia 31 maja roku następnego, w drodze obwieszczenia, w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski”:
1) kwotę i relację do produktu krajowego brutto:
a) państwowego długu publicznego,
b) długu Skarbu Państwa,
c) niewymagalnych zobowiązań z tytułu poręczeń
i gwarancji udzielonych przez Skarb Państwa,
2) kwotę niewymagalnych zobowiązań z tytułu poręczeń i gwarancji udzielonych przez jednostki sektora finansów publicznych — według stanu na koniec roku budżetowego.
Tak więc to Vincent ogłasza, na podstawie własnego raportu, czy Vincent wygrał, czy też przegrał. Przy czym z mocy prawa nie wolno mu kłamać. Jedno jest pewne - do maja się nie dowiemy.
Co się stanie, jeśli Vincent będzie musiał zaraportować więcej niż 50%? W zasadzie nic.
Art. 86. W przypadku, gdy wartość relacji kwoty państwowego długu publicznego do produktu krajowego brutto, o której mowa w art. 38 pkt 1 lit. a, ogłoszonej
zgodnie z art. 38:
1) jest większa od 50 %, a nie większa od 55 %, to na kolejny rok Rada Ministrów uchwala projekt ustawy budżetowej, w którym relacja deficytu budżetu państwa do dochodów budżetu państwa nie może być wyższa niż relacja deficytu budżetu państwa
do dochodów budżetu państwa z roku bieżącego wynikająca z ustawy budżetowej;
Jeśli więc przekroczony zostanie pierwszy próg na koniec 2009 i Sejm gdzieś w połowie lutego 2010 przyjmie Ustawę budżetową na 2010 z ZAPISANYM deficytem budżetu np. 7%, to w maju 2010 Vincent (lub jego następca) ogłasza oficjalne wyniki zawodów i we wrześniu 2010 roku Rada Ministrów przyjmuje projekt budżetu na 2011 z deficytem nie większym niż te 7%. Potem ten projekt trafia do Sejmu, który może z nim zrobić co chce. Nic się nie dzieje. Jedynie Kaczki mogą drzeć dzioby, jak to tuskowniki Polskę nam niszczą. Ale i tak to robią cały czas, więc co za różnica?
Teraz nasze liczby...
Mam nadzieję, że punkty 1., 2. i 3. oraz to, że zegar długu się nieco spieszy i pokazuje już ponad 50% nie budzą wątpliwości. Mam również nadzieję, że rzucane przez Vincenta i innych kwoty deficytu 17, 29, 52 czy 100 mld PLN nie mają większego znaczenia, bo są to wszystko liczby brane z powietrza na potrzeby obowiązującej danego dnia propagandy. Dlatego konieczne było prześledzenie wszystkich transakcji i przyjęcie pewnych założeń do końca roku.
(Raz kiedyś, w jakimś unijnym raporcie, w rozdziale poświęconym Polsce, widziałem planowany deficyt SFP w 2009 w wysokości 6,8% PKB. No Unii to się oni trochę boją i nie łżą im tak bezczelnie, jak to robią na naszym lokalnym podwórku. Te 6,8% oznaczałoby prawie 91 mld PLN przez cały 2009, a więc 45 mld PLN w pół roku, czyli Vincent przegrywa).
Teraz punkt 4. czyli gdzie jesteśmy obecnie i ile brakuje do granicy. Otóż o długu zagranicznym można mówić na dwa sposoby: według kryterium rezydenta i według kryterium miejsca emisji.
Dług zagraniczny według kryterium rezydenta to cała kasa którą wisimy osobom (fizycznym i prawnym - ludziom, firmom, organizacjom i rządom) mającym swoją siedzibę za granicą bez względu na walutę, w jakiej ten dług jest wyrażony. Czyli jeśli bank z Jamajki ma polskich obligacji za 100 mln PLN, to jest to dług zagraniczny według kryterium rezydenta, a jeśli ja, ty lub inny PKO BP zakupi na giełdzie we Frankfurcie pokaźny pakiet polskich obligacji nominowanych w Euro - to według kryterium rezydenta nie będzie to dług zagraniczny.
Z kolei dług według kryterium miejsca emisji bierze pod uwagę wyłącznie walutę, w której powstało zadłużenie. Zadłużenie w walucie krajowej = dług krajowy, zadłużenie w walutach obcych, instrumenty wyemitowane za granicą = zadłużenie zagraniczne.
Jeśli się wczytasz dokładnie w definicje zawarte w raporcie NBP z którego brałeś dane, to zobaczysz, że jest tam dług zagraniczny według kryterium rezydenta. (Czwarta zakładka, 'Uwagi metodyczne': Zadłużenie zagraniczne brutto, [...] jest sumą podjętych i nieuregulowanych zobowiązań rezydentów danego kraju wobec nierezydentów,[...]) Spora część tego jest nominowana w PLN.
A do naszych obliczeń należałoby wziąć dług według kryterium waluty, w której jesteśmy zadłużeni, a więc według kryterium miejsca emisji.
Ja swoje liczby brałem stąd:
http://mofnet.gov.pl/_files_/dlug_publiczny/zad...
Dokument jest z 30 września 2009. Następny raport, za trzeci kwartał będzie dostępny 30 grudnia. I wreszcie raport za cały 2009 rok będzie 31 maja 2010 o godzinie 16:59 ;)
Tak więc podtrzymuję, że "liczba Vincenta", zwana również "granicą Vincenta" według moich szacunków wynosi obecnie 4,34.
Vincent wie, ja wiem, teraz to i Vincent wie, że ja wiem.
piątek, 30 października 2009
blog comments powered by Disqus