Go To Project Gutenberg

czwartek, 17 września 2009

Global peak credit

Economist zamieścił dziś na swej stronie przepiękny zegar długu publicznego. Można na nim prześledzić historię zadłużenia poszczególnych państw, a także ich prognozę na najbliższe dwa lata. Na górze widać cyferki przeskakującego licznika. Warto przestudiować (kliknij obrazek poniżej).

Zezowaty zwrócił uwagę na dwie rzeczy. Pierwsze to moment publikacji takiego uświadamiającego dziełka dla mas. Przypominam, że dług publiczny to dług rządowy, zaciągany w formie pożyczek, które nasi rządziciele zaciągają w naszym imieniu (i zawsze dla naszego dobra), aby spłacały nasze dzieci. Takie mają dobre serca. Warto zauważyć, że niektóre kraje, jak np. USA, są już potwornie zadłużone per capita, ale nieznacznie w stosunku do swojej ekonomii. Inne z kolei, np. Japonia i Włochy, są od dawna w krainie socjalizmu i nazbierały długu na grubo ponad 100% pkb (poziom 50% uważa się za bezpieczny).

Drugi aspekt to planowanie tego długu w przyszłości. Nietrudno zgadnąć, że dług publiczny wcale nie będzie tak wyglądał, jak dziś malują planiści, choćby z tak prozaicznych powodów, jak to, że część długu jest ukryta (budżety federalne, stanowe, samorządowe) bądź jest w trakcie tworzenia. Wielką ich masę stanowią przyszłe uprawnienia społeczne, już nabyte (zagwarantowane) oraz właśnie planowane. Tu za przewodnika służy Obama, który ma już w kieszeni kilkanaście bilionów skumulowanego przyszłego długu w ramach zabezpieczenia społecznego (mają taki sam problem jak nasz ZUS, pustą kasę) oraz plan ubezpieczenia zdrowotnego na kwotę ok. dwudziestu bln (albo i więcej), która niechybnie wejdzie do państwowego długu w kolejnych latach. Nie ma innego wyjścia, ludzie niestety się starzeją i umierają, a co gorsza, nie da się stworzyć pełnoletniego pracownika bez uprzedniego wychowania. Jeszcze nie wspomnieliśmy o długach w związku z ratowaniem gospodarki, a siedzących na bilansie FED, co da kolejne biliony. Jak dojdą niespłacalne i poutykane w rozmaitych funduszach i fundacjach (tu niech was uczy Wzrostowski ile można poukrywać po kątach) koszty administracji rządowej i samorządowej, to w samej Ameryce będzie tego już dziś ładnych parę bilionów.

Podsumowując zezowatego wcale nie zdziwiło, że The Economist widzi koniec historii już za dwa lata (tylko tyle ma symulacja). Licznik wybije wtedy 45 bilionów, co odpowiada pgb (produkt globalny brutto). Przy uwzględnieniu poprzedniego akapitu, nie miejcie za złe, że zegarek stanie już za dwa lata. Realny dług publiczny, nawet bez uwzględnienia prawdziwych niespodzianek, poutykanych po wzrostowsku, jest nie do spłacenia i widać to na animacji. Poklikaj i pomyśl. Po co Economist takie pouczenie ludu? Ano już czas zacząć przemyśliwać nad nową konstrukcją bańkowości centralnej. Ten układ przeżył swój peak credit. Więcej nie pociągnie, nie da rady i nie da się tego dużo dłużej ukryć.

globalny peak sovereign credit

Pawel-1 przesłał brakujący w jednym z poprzednich wpisów graf z USA. 275% pkb.
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut