Jak donosi Rzepa
Strzelanina w zakładach produkujących koniak
39 rannych i 168 zatrzymanych w strzelaninie, do której doszło przy próbie przejęcia produkujących koniak zakładów "Tawria" na południu Ukrainy - poinformował minister spraw wewnętrznych Jurij Łucenko.
Szef resortu zapewnił, że większość rannych nie ma poważniejszych obrażeń; zostali hospitalizowani z ranami ciętymi i potłuczeniami. Wśród nich jest dwóch milicjantów, którzy ucierpieli wskutek wystrzałów z broni na gumowe kule.
Zakłady "Tawria" znajdujące się w mieście Nowa Kachowka w obwodzie chersońskim są jednymi z największych producentów alkoholu na Ukrainie.
"Tawria" jest przedmiotem sporu między urzędującym dyrektorem, a grupą większościowych udziałowców. W czwartek wieczorem wynajęta przez nich grupa ochroniarzy próbowała wtargnąć do przedsiębiorstwa, by przejąć nad nim kontrolę i usunąć obecnego dyrektora.
Jak poinformowała przedstawicielka dyrekcji "Tawrii" Ludmiła Nadtoczy, ochroniarzy było ok. 150. Przyjechali oni na miejsce trzema autobusami. - Najpierw rozbili bramę wjazdową, a następnie wjechali na teren fabryki. Ubrani w stroje maskujące i hełmy starali się wtargnąć do pomieszczeń fabrycznych. Była strzelanina, użyto gazu łzawiącego. Są ranni - relacjonowała Nadtoczy agencji Interfax-Ukraina.
W odpowiedzi na atak firmy ochroniarskiej z okien zakładów zaczęły padać strzały. Cytowany przez Interfax-Ukraina świadek stwierdził, iż oddawano je z broni myśliwskiej, prawdopodobnie naładowanej śrutem.
Odgłosy strzelaniny zaalarmowały pracowników przedsiębiorstwa, którzy porzucili swe stanowiska i wyszli na główny plac firmy. Było ich około tysiąca. Z okolicznych wsi, gdzie uprawiane są winogrona, przyjechały traktory. Kiedy ludzie i maszyny otoczyły ochroniarzy na miejscu pojawiła się milicja i jednostki specjalne.
Skonfliktowane grupy zostały rozdzielone, co uchroniło napastników przed samosądem ze strony robotników. Jak zapewniła rzeczniczka ukraińskiego MSW Inna Kysil, obecnie sytuacja w zakładach znajduje się pod kontrolą władz.
Dodajmy gwoli ścisłości, że OMON pojawił się na miejscu nie wcześniej, niż okazało się, iż opór dyrekcji jest skuteczny, a zbierający się tłum zagroził samosądem napastnikom. Kilkudziesięciu rannych. Gdyby "przejęcie" okazało się skuteczne, nikt by sobie d.... nie zawracał, a niniejsza wiadomość nie miałaby szansy ujrzenia światła dziennego. Ot, zajazd, jak co dzień.