czyli obalamy pomnik Lenina.
Ubiegłej nocy, na zakończenie wielkiego marszu o pokój, zorganizowanego przy czynnym wsparciu prorosyjskich, tymczasowo pokojowych demonstrantów, tradycyjnie mniej pokojowo nastrojeni młodzianie z Prawego Sektora nie uszanowali wielkiego wodza rewolucji i bez pytania o zdanie rady miasta, konserwatora zabytków, ani ambasady rosyjskiej, jak to czynią w super demokratycznej Warszawie, pilnowanej żelazną ręką nieodwoływalnego w referandach Gronkowca, ściągnęli z postumentu i potłukli w drobiazgi. Pomnik charkowski był najokazalszym egzeplarzem na całej bodaj Ukrainie, więc radości było co niemiara. Ciekawe, jak to przeżyją prorosyjscy, pokojowi demonstranci, bo - jak informowałem onegdaj - mają gotowe plany uniezależnienia od kijowskiego faszyzmu, wprowadzone już w Doniecku i Ługańsku, więc wstępne przygotowania też już poczyniono. Tymczasem można nacieszyć oczy truchłem czerwonego świętego, jak pada na bruk. |