Idzie wiosna, więc będzie o kabrioletach, ale to na końcu...
Na procesie w Złotoryi, wytoczonym o zniesławienie przez Róbta co chceta Jurka Obciacha MatceKurce [link od lat po prawej] poproszono o dowody w postaci bilansów przepływów między ogniwami żebraczego imperium. Wbrew oczekiwaniom Jurek Obciach kwitów nie przedstawił, bowiem rzekomo główna [mocno główna to fakt] księgowa nie ma gotowych bilansów. W związku z powyższym jestem ciekaw opinii ludu na ten temat: czy sąd w PRL II potrafi zmusić świętą krowę ulicznego żebractwa w środowiskach młodocianych do pokazania rozliczeń? Odpowiedzi proszę wstawiać w postaci ankiety po prawej stronie. Sam jestem ciekaw notowań Obciacha w rękach sprawiedliwości. Żal łamać taką piękną karierę, jednak jakoś ten pieniaczy proces trzeba zakończyć. Gdyby tylko Obciach potrafił utrzymać choć trochę ciśnienia i fasonu... No bo kto mu kazał się rzucać z wielkim pyskiem na prowincjonalnego blogera, jak doberman jakiś? Mógł spokojnie niszowe prześmiewki z jego żebraczego imperium, kręcącego już ćwierć wieku w tym PRL II doskonałe lody na ludzkich odruchach sympatii dla chorych i skrzywdzonych, zignorować. Wybrał jednak inne rozwiązanie - frontalny atak, bo rzekomo narażono jego krowią, medialną świętość. A tu zonk! Medialną świętość i świetność szlag trafił, bo prowincjonalny bloger poprosił o dowody, a tu Jurek Obciach puścił w spodnie i udaje, że kwitów na jego fantastyczne osiągnięcia nie ma. No nie ma bilansów i już. Księgowa nie zdążyła zrobić. Pan zdąża? PRL jak złoto, nic tylko płakać ze śmiechu łamanego rozpaczą z tego dziadowskiego przedstawienia pt. Gangsterzy i filantropi. Charyzma i poziom dla idioty, czyli gang Olsena w pełnej krasie. |