Przed chwilą dostałem w komentarzu śliczności felieton. Felieton, nie felieton - oto on.
Według źródeł(*)około połowy 2013 roku odbyło się extra-super-mega tajne spotkanie na minus 39 piętrze super-bunkra przeciw termojądrowego w górach Środkowej Eurazji pomiędzy Vladimirem Vladimirowiczem, a Przewodniczącym Biura Politycznego Komitetu Centralnego Zjednoczonej Partii Robotniczej Świata. Dyplomacja USA przez wiele lat próbowała do tego nie dopuścić stosując to kij, to marchewkę, to reset, to test. Ale stało się. Putin w końcu zrobił ten ryzykowny - a nawet dla niego wręcz dramatyczny - krok. Na reakcję hamerykanów nie potrzebowaliśmy długo czekać. Banksterzy z Wall Street widząc, że grozi im zmniejszenie strefy wpływów, przycisnęli Republikanów. Więc ci z kolei - chcąc nie chcąc, a bardziej chcąc - już nie oglądali się tyle na demokratów, a zaczęli działać. Najpierw nieudolna próba krzewienia demokracji w Syrii. Wtedy decyzja o bezwzględnym pozostawieniu w służbie wszystkich 11 posiadanych lotniskowców, mimo kończących się resursów u niektórych i wcześniejszych - wieloletnich - planów stopniowego wycofywania najstarszych. Budżet wojskowy na 2014 - pierwszy od kilku lat większy od poprzedniego. Wreszcie Europa. Decyzja o powrocie amerykańskich wojsk pancernych do Europy, wycofanych po zimnej wojnie - i to mimo jasno obranego głównego kierunku: Pacyfik. A dalej w Europie Ukraina. Znowu nie udało się tym zgnuśniałym biurokratom z Brukseli czegoś nie spie*dolić i odciągnąć Ukrainę od wschodu. Więc w Waszyngtonie - widząc, że paru Ukraińców wciąż "protestuje" - pejsaci spakowali 5 000 000 000 $ do walizki i przyjechali do Kijowa robić politykę po swojemu. W upokorzonej Unii Europejskiej, niemieckie CDU także postanowiło się już tyle nie oglądać na kolegów, a przyznało Westerwellemu 500 000 000 $ i pozwoliło się przyłączyć do McCaina, przykazując jednocześnie, by przypilnował nad Dnieprem interesów Rzeszy - czego nie trzeba było dwa razy powtarzać, bo ten i tak od dawna już tam realizował swoją politykę. A więc Banana - w porozumieniu z Makrelą - postanowili przesunąć linię demarkacyjną z Bugu nad Doniec, jednocześnie wymieniając Janukowicza na jakiegoś bardziej posłusznego klienta. Ta ad hoc przeprowadzona akcja - podobnie jak w Syrii - nie została poprzedzona właściwym rozplanowaniem i - podobnie jak w Syrii - nie przewidywała tak stanowczej reakcji Putina, pilnującego nie tylko przyznanych jemu zadań w czasie spotkania na minus 39 piętrze super-bunkra przeciw termojądrowego, ale także pilnującego już własnego podwórka, ba - własnego stołka! Więc Banana dzwoni w nocy do W.Władimirowicza i przez półtorej godziny kręci i się tłumaczy. Nic z tego, Putin jemu odpowiada, że skoro ma stracić stołek to najpierw wyda światu wszystko o przekrętach Banany - i wtedy jeszcze sam Banana może stracić stołek! Pozostała ostatnia nadzieja. Makrela. Stara "przyjaciółka" W.Władimirowicza musiała sama ratować reprezentowaną przez CDU politykę wschodnią Berlina, bo w rządzie wymienili jej ministra na SPD. Tak więc obecnie stanęło na tym, że... : a) nie ma już mowy o dobrowolnym oddaniu choćby skrawka "kontynentalnej" Ukrainy Moskwie. b) jednakże - w nagrodę pocieszenia - Putin może zatrzymać sobie ten Krym, ale i to tylko pod warunkiem, że nie stanie on jemu w gardle tfu..., to znaczy jeżeli będzie bez rozlewu krwi - czyli tak by zachód nie musiał się tłumaczyć swoim wyborcom, dlaczego pozwolił na rzeź. Mamy kompromis. A w polityce kompromis oznacza, że nikt nie jest zadowolony. Na zachodzie krzyczą, że to jak drugie Munchen, a historia lubi się powtarzać (w rzeczywistości historia nie tylko "lubi", ale po prostu powtarza się do znudzenia). Na wschodzie Putin wprawdzie zachował swoją posadkę, ale wie, że Krym to takie niepotrzebne jemu świecidełko do którego będzie musiał sporo dopłacać i to już od razu na początku! 90% prądu Krym ciągnie z Ukrainy, a z Rosją nie ma żadnej linii energetycznej, a to mało - bo Krym to w większości stepy i nie ma tam wody - 80% wody Krym sprowadza z Ukrainy. Także teraz Putin za darmo daje całemu państwu Ukraińskiemu gaz(sic!) i jeszcze napełnia jemu zbiorniki rezerwowe, żeby ci nie odcięli prądu i wody na Krymie! (jeszcze w piątek 28 lutego Ukraina pobrała od Rosji 20mlnm3 gazu - czyli tyle ile średnio przez zimę w tym i zeszłym roku, już w sobotę pobór znacznie przekroczył 30mln, a w niedzielę Kijów pobrał od Moskwy prawie 45mlnm3 gazu!)! Prawdziwe pieniądze leżą w Donbasie. A tam Makrela powiedziała "NEIN !!" i teraz nie wiadomo jeszcze jak albo lepiej - nie wiadomo jeszcze kiedy to nein obejść. Pomijając już nawet całe upokorzenie z Krymem, nie są zadowoleni też sami Ukraińcy. Chociaż obecnie za darmo mają nielimitowany gaz od Rosjan oraz za darmo mają nielimitowane talary $ od amerykanów (o czym oficjalnie jeszcze nie wiemy, ale się dowiemy bo ukraińska waluta i ukraiński dług od czwartku się niezmiennie umacniają). Wszystko to jednak do czasu, bo później trzeba to będzie spłacić. Z należnymi odsetkami. Kiedy możemy zacząć przypuszczać, że sytuacja nad Dnieprem się normalizuje ? Gdy Morze Czarne opuszczą okręty US Navy. (*) - źródeł, które jeszcze przez baaardzo długi czas nie będą oficjalnie potwierdzone. Już niedługo Krym ? : ..prawdopodobnie nie, ale... |