Kontynuacja oglądu Marca Fabera, którego zezowaty ostatnio wspominał w zestawieniu z Sorosem. Nie było to przypadkowe, bowiem Faber z Sorosem razem zakładali pamiętny Quantum Fund, rekina finansjery. Oni wiedzą, skąd wieje i po co. Krótko mówiąc Faber podtrzymuje swoje zwięzłe stanowisko: odbicie gospodarcze nie będzie szybkie, bo nie widać do niego powodu. Jednym słowem długie szorowanie po dnie, czyli stagnacja. Nowy poziom równowagi gospodarczej rzeczywiście zdaje się leżeć zdecydowanie niżej od poprzednich poziomów, czyli czeka nas okres redukcji nadmiernych mocy i czas oszczędności. Wszędzie gdzie nie spojrzeć nadwyżki, tylko roboty brak.
Ostatnie odbicie na giełdach przypisuje zdecydowanemu drukowaniu pieniądza przez banki centralne, które wykazały niezłomną determinację reflacji pękniętego balona. Z tego powodu minima z listopada ub.r. są absolutnymi minimami (w sensie nominalnym), lecz o powrocie wzrostów, lub rozpoczęciu nowej hossy być mowy nie może. Nie ma do niej gospodarczych podstaw. Innymi słowy zwyżki na giełdach są efektem działań monetarnych. Co więcej, Faber widzi absolutny rekord prosperity (wierzchołek cyklu) w roku 2007, do którego powrotu w dającej się przewidzieć przyszłości nie widać. Dotyczy to także rynku akcji. Wedle niego czekają naz zatem odbicia, ale nie doprowadzą one do powrotu do maksimów, a tym bardziej ich pokonania.
Dzięki zdecydowaniu banków centralnych będziemy mieć zatem - według Fabera - minihossy inflacyjne, charakteryzujące się brakiem podstaw fundamentalnych oraz dużą zmiennością (volatility). Obecnie korygowane odbicie Faber widzi jako sukces FEDu, który przekonał sceptyków, że jest skuteczny. Szefowie funduszy, którzy nie wzięli udziału w tej mini-hossie muszą się dziś czuć podle. Akcje straciły od szczytu ponad połowę wartości, a oni stracili piękną okazję. Zatem na obecnej korekcie wielu sceptyków powróci na rynek i podniesie go znowu wyżej (ale ciągle nie za bardzo).
Najciekawsze zdaniem zezowatego zdania pojawiają się w drukowanym wywiadzie. Pada w nim znamienne zdanie: czy USA jest zatem bankrutem? - To mogę panu zagwarantować.
Stany (a z nimi reszta świata) weszły na drogę inflacyjnego rozwiązania problemu, z której nie ma już powrotu. Klamka zapadła, bowiem bilionowych deficytów - rosnących dodajmy - nie da się racjonalnie sfinansować, zatem istnieje tylko jedno wyjście.
Zdaniem Fabera kapitalizm upadnie dokładnie tak samo jak komunizm, załamie się, jeśli - na co się nie zanosi - "toksyczne aktywa" nie zostaną rozliczone. Najlepszym sposobem na ratunek jest pozwolić sprawę załatwić rynkowi, inaczej system może się załamać. Święte słowa, tylko kto ich posłucha? Mamy socjalizm bankierski, więc właściwie jesteśmy skazani na zagładę...
Tu oczywiście jakiś gamoń dał niepełny kod, więc jest zagadka, jak to ma wyglądać, żeby się wyświetlało. Jakoś nie mam nastroju na zagadki. FU.