Wczoraj odbyły się spektakularne potyczki z siłami porządkowymi i milicją, wysłaną na Majdan przez nowego burmistrza Kliczkę.
Lud majdanowy nie może pojąć i przyjąć do wiadomości, że punkt widzenia zmienia się z punktem siedzenia, a dzisiejszy namiestnik Kijowa, pan celebryta i światowej klasy bokser Witalij Kłyczko [dajmy raz transkrypcję ukraińską, a co!] to nie jest ten sam Witalij Kłyczko, stojący murem na Majdanie przeciwko złowrogiemu reżimowi Janukowycza [tu też dajmy sobie ukr. transkr.]. Od chwili szczęśliwego zwycięstwa demokracji w Kijowie oraz postępów niezwyciężonej armii ukraińskiej w pacyfikacji obcej etnicznie ludności wschodnich prowincji, o czym tu donosiłem, dalsze trwanie Majdanu stało się oto nie tylko nieuzasadnione, ale wręcz antypaństwowe i antydemokratyczne. Demokracja zwyciężyła, więc teraz wszyscy wypi****ać! Oczywiście, że Majdan zostanie spacyfikowany siłami berkutu i innych milicjantów, tych samych, przeciwko którym Kłyczko - do czasu posadzenia na stolcu burmistrza stolicy - odważnie podnosił swą ciężką bokserską pięść, a teraz im rozkaże rozpędzić to całe towarzystwo, bo demokracja demokracją, a porządek w stolicy musi być! Oto jak piękny demokrata przeobraża się na naszych zdumionych [nie za bardzo] oczach w ruskiego satrapę, gotowego lać w mordę każdego, sprzeciwiającegu się "demokracji". Piękna lekcja z realizmu politycznego czeka naszych majdanowych braci, szkoda gadać. Poniżej właściwy powód tego artykułu, a mianowicie bezcenne migawki z pana burmistrza Kłyczki wczorajszych rozhoworów z tubylcami, którym niedawno jeszcze przewodził jak brat, a dziś staje się ich katem. Zwróć uwagę na mowę ciała tego pajaca i agresywny, napastliwy ton w rozmowie z majdanowym tubylcem, emerytowanym [bezrobotnym] robotnikiem. Kłyczko jako otrzaskany z kamerami na ringu, w telewizjach i ulicy celebryta, pomijając już jego dwumetrową posturę, górującą nad kruchym staruszkiem, ma - także z racji swego urzędu [przybył na miejsce jako WŁADZA, w asyście ochroniarzy], w nowiutkim garniturze, z całą premedytacją wykorzystuje wszystkie te przewagi, dodając ostatnią - mianowicie przewagę ekonomiczną, uderzając w bezrobotnego prosto z mostu: "a gdzie pracujesz?", "no ale właściwie czym się zajmujesz?", "a gdzie mieszkasz?". Oczywiście na pierwszy rzut oka wie, że ma do czynienia ze stuprocentowym lokatorem namiotu na Majdanie, z facetem bez stałego, a właściwie żadnego zajęcia, boć przecie tylko tacy mają możliwość tam stróżować. I od razu atakuje bez zmrużenia oka ten, najsłabszy punkt, pomimo całej swojej przewagi - fizycznej, urzędowej, aparycji itd. Uzyskuje w ten sposób gwarantowany efekt zmieszania i zawstydzenia, podwyższający jeszcze jego przewagę/handicap nad interlokutorem. Bardzo niesportowe zachowanie, powiedziałbym - z punktu widzenia PR zwyczajny chwyt poniżej pasa wobec przeciwnika lżejszego o dziesięć klas. Jeśli ktoś potrzebuje jakiegokolwiek dowodu, że Kłyczko to jest rasowy sku***el bez serca, który rzuci się z pięścimi na bezbronnego, starego kalekę, albo matkę z dzieckiem na ręku, a na pewno nie będzie miał żadnych skrupułów przed wysłaniem milicji z rozkazem strzelania do tych brudasów na Majdanie, to tu go ma - oczywiście pod warunkiem, że rozumie opisaną sytuację i jej implikacje. Kłyczko nie miał absolutnie żadnego powodu, aby powiększać swoja przewagę nad starszym majdaniarzem, mogąc go w dowolny sposób pokonać słownie, dodając swój autorytet, wygląd i funkcję, jednak zamiast z nim rozmawiać, zaatakował go, używając podstępnej sztuczki, podrywającej jego i tak słaby footing. On chciał go znokautować, zmiażdżyć w tej krótkiej wymianie słów. A nie ma po temu żadnej potrzeby, poza sytuacją w której bokser wie, że nie ma racji i właśnie dlatego wali na odlew w najsłabszy punkt bezbronnego i bezradnego worka treningowego, aby jak najszybciej pozbyć się natręta. Smutne toto, ale ostrzegałem, że zabawa na Majdanie to nie je bajka. Piękna królewna to dziwka i złodziejka, a piękny książę pospolity bandyta. Taki mamy klimat w Kijowie. |