Żeby pozostać w chińskim kręgu, ale na zezowaty sposób, perełka z Hong-kongu. Ta niegdysiejsza brytyjska kolonia na pewno jest w lepszym finansowym zdrowiu od byłej stolicy. Według Asia Times Brytania prawdopodobnie jako pierwsza w klubie G-7 ogłosi bankructwo. Wskazują na to samobójcza polityka fiskalna, podniesienie podatków, kosmiczny deficyt budżetowy i całkowite fiasko planu quantitative easing.
Długoterminowe stopy procentowe powróciły do poziomu sprzed rządowej interwencji, a nabywców na rządowe obligacje (gilts) brakuje. Ostatnia aukcja skończyła się blamażem, bowiem nie została zamknięta. Wydaje się, że - zgodnie ze zdrowym rozsądkiem - nie da się jednocześnie obniżyć oprocentowania na obu końcach krzywej rentowności. Owszem, krótkoterminowe stopy procentowe bank centralny może kształtować dowolnie, w tym sprowadzić je do zera, ale papierów długotermninowych nikt z głową wartą tej nazwy na procent niższy od realnej premii za ryzyko (a ono sobie rośnie) po prostu nie kupi.
Zezowaty jest ciekaw, czy Benek czyta Asia Times? Powinien. Według Chińczyków - a to stara kultura, tam założono kompanię AIG - quantitative easing nie działa. Dont wolk mister, solly. Hong-Kong handluje obficie w funtach, więc mają pierwszorzędną wiedzę. Zezowaty mówi, że jak funciak upadnie, będzie najwyższy czas na lolara.